W okresie wyborczym mocno komentowany był temat kontraktu terytorialnego, który stanowi instrument koordynacji działań rozwojowych pomiędzy rządem, a samorządem regionalnym.

Przypomnę, że chodzi w nim nie tylko o wskazanie punktowych inwestycji, które województwo chciałoby zrealizować, ale też o rzetelne rozpoznanie potrzeb rozwojowych i zestawienie ich z priorytetami krajowym. Na chwilę obecną Rząd podpisał kontrakty z 9 województwami. Nie ma wśród nich województwa podkarpackiego, gdyż Zarząd Województwa nie zdecydował się kontraktu podpisać.

Martwi mnie to, że nie tylko na Podkarpaciu, ale też w wielu innych województwach idea kontraktów terytorialnych została zachwiana i stała się narzędziem kampanii wyborczej w wyborach samorządowych. Mam świadomość tego, że marszałkowie chcieliby do worka kontraktu regionalnego włożyć wszystko, by tylko zadowolić potencjalnych wyborców.

Jednak nie po to są kontrakty terytorialne. Nie mają one zaspakajać potrzeb radnych, którzy potrzebują inwestycji, aby z dobrej strony pokazać się wyborcom. Istotą kontraktów regionalnych jest kreowanie wizerunku regionu i przede wszystkim jego rozwój. Niestety, wielu samorządowcom takiego podejścia zabrakło.

Widzimy to wyraźnie na naszym podwórku, gdzie zamiast kilku kluczowych projektów, które byłaby możliwość wynegocjować, zarząd naszego województwa postawił na ilość, tak by przypodobać się samorządowcom, przedsiębiorcom i dać im złudną nadzieję, że pieniądze dostaną. Mało tego na liście zadań inwestycyjnych do kontraktu terytorialnego nie znalazł się projekt dotyczący rozwoju Obszaru Karpackiego.

Mimo licznych interwencji, w tym również mojej, projekt nie został wpisany na listę, co rozmija się z celem Krajowej Strategii Rozwoju Regionalnego 2010-2020, która kładzie duży nacisk na zrównoważony rozwój poszczególnych rejonów w każdym województwie. Przykro mi, że tak duży obszar, a dodam iż Obszar Karpacki obejmuje ponad 20% całego województwa podkarpackiego został pominięty.

Liczę na to, że może po wyborach sytuacja się zmieni i nabierze tempa, ale jak to mówią „pożyjemy, zobaczymy”…

Reklama