Fot. Bartosz Frydrych / Rzeszów News. Na zdjęciu działka przy ulicy Dołowej

Problemy w sprawie budowy nowej siedziby Sądu Okręgowego w Rzeszowie. Radni PiS i PO jednym głosem krytykują nową lokalizację, a jeszcze sędziowie nie chcą się wynosić z Zamku Lubomirskich. 

Jak informowaliśmy we wtorek rano, doszło do niespodziewanej zmiany planów, gdzie powstanie nowa siedziba Sądu Okręgowego w Rzeszowie, która w tej chwili znajduje się w Zamku Lubomirskich. Zamek docelowo ma przejąć miasto i przeznaczyć go na potrzeby kultury, choć wciąż nie wiadomo, co miałoby się tam dokładnie znaleźć. 

„Temida” tylko na papierze? 

Podczas wtorkowej sesji Rady Miasta Rzeszowa Andrzej Gutkowski, wiceprezydent miasta, ujawnił, że konieczna jest zmiana lokalizacji nowej siedziby sądu. Dotychczasową była działka przy ulicy Dołowej, gdzie jeszcze do niedawna było targowisko, przeniesione na ulicę Dworaka. Działka jest objęta planem zagospodarowania przestrzennego „Temida”.

Nie bez przyczyny. Kilka lat temu w sąsiedztwie, przy ulicy Kustronia, powstała nowa siedziba Sądu Rejonowego. Obok, właśnie przy Dołowej, miał być drugi sąd – okręgowy, tworząc tym samym w tej części miasta swoiste centrum sądowe, o czym na sesji przypomniał Marcin Deręgowski, radny Platformy Obywatelskiej.

Tymczasem hektarowa działka przy ulicy Dołowej, z punktu widzenia Ministerstwa Sprawiedliwości, które z miastem w tej sprawie dobija targu, okazała się kiepskim rozwiązaniem. Dlaczego? Badania geologiczne wykazały, że grunt przy Dołowej jest grząski, pod ziemią znajduje się byłe wysypisko śmieci. Oczyszczenie terenu to kosztowna operacja.

Ale również czasochłonna. – Wymiana ziemi na Dołowej zajęłaby dobre dwa, a nawet cztery lata. Szkoda czasu – mówi nam Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości. Warchoł, który jest też posłem, „patronuje” całej operacji oddania miastu zamku i budowie nowej siedziby sądu. Przed ubiegłorocznymi wyborami obiecał prezydentowi, że sprawę dopnie

„Absurdalna” dyskusja o lokalizacji 

Fot. Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News. Na zdjęciu Marcin Warchoł

W poniedziałek, 24 lutego, Marcin Warchoł przyjechał do Rzeszowa i wątpliwościami odnośnie działki podzielił się podczas spotkania z prezydentem Tadeuszem Ferencem. Obaj w towarzystwie przedstawiciela Sądu Okręgowego w Rzeszowie pojechali oglądać nowe grunty miejskie, który można byłoby przeznaczyć pod budowę sądu. 

„Wycieczka” okazała się owocna. Tadeusz Ferenc wskazał, że nowy sąd można budować przy ulicy Borowej na Staromieściu. Ministerstwo jest zachwycone nową lokalizacją. – Ma wylot na Warszawę. Powstaną tam przedszkola, szkoły, usługi prawnicze, kserograficzne, gastronomiczne, parkingi. Miasto musi się rozrastać – uważa wiceminister Warchoł. 

W ekspresowym tempie służby prezydenta przygotowały więc projekt uchwały, by działkę przy ulicy Borowej w formie darowizny przekazać ministerstwu. We wtorek radni mieli to zatwierdzić. Ale plan Ferenca nie przeszedł, przynajmniej na razie. Pomysł zmiany lokalizacji nowego sądu nie tylko krytykowali radni PiS, ale też z koalicyjnej PO. 

– Dyskusja, czy mamy robić centrum sądowe w tym miejscu [przy ulicy Dołowej], czy nie, jest absurdalna. Jest uchwalony miejscowy plan „Temida” – przypomniał Marcin Deręgowski z PO. Zwrócił uwagę, że na etapie tworzenia „Temidy” należało zbadać grunt przy Dołowej, czy się nadaje pod budowę sądu, a nie teraz – po wielu latach. 

Kto ma „chrapkę” na Dołową?

– Dzisiaj po raz kolejny raz mówimy sobie, że planowanie przestrzenne „leży”. Jeżeli uchwalamy plan pod sąd, od wielu lat wskazujemy to miejsce, a za chwilę wskazujemy inne, to jest to dramat – mówił wprost Deręgowski. I podejrzewa, co powstanie przy Dołowej, jeżeli operacja zmiany lokalizacji sądu tak ostatecznie się zakończy. 

– Powstanie „deweloperka”, bo tylko deweloperzy będą mieli pieniądze, aby „spalować” teren i postawić tam bloki – powiedział Deręgowski. – Kto ma chrapkę na grunty przy Dołowej? – pytała Jolanta Kaźmierczak, szefowa klubu PO. Radni Platformy apelowali o rozwagę przy podejmowaniu decyzji. Sojuszników znaleźli w opozycyjnym PiS.

– Dowiedzieliśmy się o tym z dnia na dzień – zwracał uwagę radny Mateusz Szpyrka (PiS). – Chcemy więcej informacji. Uchwałę możemy podjąć na kolejnej sesji. Nie ma pilnych terminów – mówił Jerzy Jęczmienionka (PiS). – Przedyskutujemy to jeszcze na komisji, może na nadzwyczajnej sesji w przyszłym tygodniu – proponował Waldemar Szumny (PiS). 

Robert Kultys (PiS) wątpi, by na Dołowej ręce położyli deweloperzy, bo plan „Temida” jest bardzo wymagający. – Bryła budynku sądu musi nawiązywać do bryły obecnego sądu – mówił Kultys. I zaproponował: – A gdybyśmy sprzedali deweloperowi działkę na Borowej i za te pieniądze sfinansowali palowanie na „Temidzie”? I tak bylibyśmy na tym do przodu.

Według Kultysa, w obecnej sytuacji istnieje ryzyko, że przestrzeń na Dołowej zostanie zepsuta albo miasto zostanie z łąką w środku miasta. – Nie możemy podejmować tak szybkich decyzji – wtórował mu Andrzej Dec (PO), przewodniczący Rady Miasta Rzeszowa. – Myślmy konstruktywnie i w trosce o miasto – apelowała Jolanta Kaźmierczak (PO). 

Egzotyczna koalicja PO i PiS

Na ten polityczny sojusz PiS i PO w sprawie nowej siedziby sądu zwrócił uwagę Konrad Fijołek, wiceprzewodniczący Rady Miasta, lider Rozwoju Rzeszowa, z którym PO jest w koalicji. – Zaczyna nam się jawić egzotyczna koalicja PO i PiS przeciwko sojusznikowi partii ministra Ziobro – wbijał szpilkę koalicjantom z PO Konrad Fijołek. 

Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, stoi na czele Solidarnej Polski, „przystawki” w rządzie PiS. Marcin Warchoł to „człowiek Ziobry”, przez lokalne struktury PiS znienawidzony za to, że w ubiegłorocznych wyborach w okręgu rzeszowskim, startując z listy PiS, dostał się do Sejmu kosztem innych działaczy. Na dodatek, Warchoł chwali Ferenca i wzajemnie.   

Konrad Fijołek przekonywał radę, że choć Marcin Warchoł nie jest z jego „politycznej bajki”, to warto, by miasto dogadało się z ministerstwem i na zmianę lokalizacji siedziby sądu radni dali zgodę. Fijołek przekonywał, że wcześniej wielu ministrów już miastu obiecywało, że otrzyma Zamek Lubomirskich. – Zazwyczaj nas zwodzili – podkreślił. 

Krok do przodu, różne cuda

Znalazł się wreszcie Marcin Warchoł, w którego moc ratusz uwierzył. – Dzisiaj możemy zrobić krok do przodu. Nie szukajmy problemów – apelował Konrad Fijołek. On akurat zwracał większą uwagę na to, że miasto ma wreszcie realną szansę na przejęcie Zamku Lubomirskich, a tym sam wzbogacić swoją ofertę turystyczną. 

– Nie twierdziłem, że przejęcie zamku jest złe. Po prostu nie wiem, co tam chcemy zrobić – zareagował Andrzej Dec. – Znajdziemy bardzo dobre pomysły. Z zamkiem możemy robić różne cuda – uważa Konrad Fijołek, żałując, że w obecnej sytuacji nie da się zrobić ośrodka wymiaru sprawiedliwości w jednym punkcie. 

Radni uznali, że temat oddania działki przy ulicy Borowej dla Ministerstwa Sprawiedliwości powinien być jeszcze przedyskutowany na komisjach. Takie rozwiązanie poparło 17 radnych, 6 było przeciwko, dwóch się wstrzymało. To oznacza, że z zawarcia porozumienia ministerstwa z miastem, które planowano jeszcze w tym miesiącu, nic nie wyjdzie.  

– Musimy szybko przystąpić do inwestycji. Każdy miesiąc działa na naszą niekorzyść – twierdzi Marcin Warchoł. – Trzeba iść zdecydowanie do przodu. Na działce na Staromieściu, bez żadnych ceregieli, można zacząć budować. Wjadą koparki, wyleją fundamenty… I o to chodzi – uważa wiceminister Warchoł. Koszt budowy sądu szacuje się na ok. 50 mln zł. 

Nowy sąd to niegospodarność?

Fot. Sebastian Fiedorek / Rzeszów News. Na zdjęciu Zamek Lubomirskich, obecna siedziba Sądu Okręgowego w Rzeszowie

– Póki temat budowy sądu jest w fazie przygotowawczej, zawsze można go zablokować – mówią nasze źródła. 

I już takie próby są podejmowane przez samych sędziów. Według naszych ustaleń część sędziów Sądu Okręgowego nie chce opuszczać Zamku Lubomirskich. Ministerstwu zarzucają niegospodarność, powstają notatki, że w zamku mają dość przestrzeni, krytyka płynie praktycznie na każdym zgromadzeniu ogólnym sędziów SO w Rzeszowie. 

W Ministerstwie Sprawiedliwości podważanie przez sędziów sensu budowy nowej siedziby jest wykorzystywane do wojny resortu z sędziami na temat reformy wymiaru sprawiedliwości, którą przeprowadza PiS. Na dodatek, nie wiadomo, jak długo będzie jeszcze w ministerstwie Marcin Warchoł. On sam nie chce o tym mówić. 

W resorcie sprawiedliwości liczą najbardziej na to, że ratusz będzie zdeterminowany, by całą operację zakończyć z sukcesem. – Zależy mi na jak najszybszym wbiciu łopaty. A każdy miesiąc się liczy i działka na Staromieściu jest gotowa – podkreśla wiceminister Warchoł. A co miasto zrobi z działką na Dołowej? – Może park – mówi Andrzej Gutkowski.

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl

Reklama