Kilkunastu obrońców życia protestowało w środę przed rzeszowskim szpitalem Pro-Familia. Twierdzą, że w placówce dokonywane są aborcje.
To kolejny protest, który zorganizował Jacek Kotula z Fundacji Pro Prawo do życia i radny sejmiku podkarpackiego z PiS. Kotula stał też na ich czele prawie dwa lata temu, gdy odbyły się pierwsze protesty przed szpitalem, a potem kościołami w Rzeszowie.
Obrońcy życia twierdzą, że w Pro-Familii dokonywane są aborcje. Dyrekcja Pro-Familii wytoczyła Kotuli dwa procesy za pomówienie placówki. W jednej sprawie Kotula wygrał, a w drugiej przegrał. Chodziło o słowa, że w Pro-Familii „zabijane są dzieci”.
Szpital od leczenia, a nie zabijania
Jacek Kotula po ostatniej rozprawie zapowiadał kolejne protesty przeciwko Pro-Familii. W środę ściągnął kilkanaście osób, które z transparentami i krzyżami pikietowały przed placówką. „Czy zabijanie jest sprawiedliwe”, „Ofiary nie mają wyboru”, „Piąte – nie zabijaj” – z takimi hasłami protestowali obrońcy życia.
Na jednym z transparentów umieszczono płód, a obok zagłodzonego człowieka. „Boleszewicy zaczęli od aborcji. Aborcja w 24 tygodniu. Głód na Ukrainie” – takie napisy towarzyszyły transparentowi. Na innym były dzieci i płód oraz napisy: „Co można zrobić z niechcianym dzieckiem? Otoczyć opieką, oddać do adopcji, wrzucić do kosza” oraz „Ofiary nie mają wyboru”.
– Chcemy prosić tych lekarzy, żeby leczyli, a nie zabijali. Szpital jest od leczenia, a nie zabijania. Życie się broni. Dzieci się chroni, a nie zabija. Jesteśmy tu, żeby powiedzieć tym lekarzom, żeby oni też byli za życiem. Modlimy się za nich, żeby się nawrócili – mówił Jacek Kotula.
– Oni powinni się liczyć z tym, że nie każdemu to się podoba. Tym bardziej, że to z naszych podatków, bo co roku biorą 28 mln zł dofinansowania z NFZ, a za każdą aborcję 1350 zł – dodał Kotula.
Panem życia jest Bóg
Protest przed Pro-Familią odbył się w milczeniu.
– Jestem chrześcijaninem, katolikiem i dobry uczynek sprawiam. Poza tym, trzeba wzbudzić świadomość, że uśmiercanie dzieci, które uformowały się w zarodku to już jest człowiek. Ktoś może powiedzieć, że skoro dziecko jest chore, to dlaczego ma cierpieć. Jednak często zdarzało się tak, że wbrew wszelkim prognozom te dzieci rodziły się całkiem normalne i normalnie się rozwijały – mówił Artur Hippe, jeden z uczestników pikiety.
– Nie możemy być panami życia i śmierci, bo panem życia i śmierci jest sam Bóg – dodał.
Obrońcy życia chyba zapominają, że Pro-Familia jest jedynym szpitalem na Podkarpaciu, który może wykonywać badania prenatalne, czyli prowadzić wczesną diagnostykę płodu.
W Pro-Familii wykonywane są terminacje ciąży, czyli usuwania płodu, gdy życie dziecka lub matki jest zagrożone. Chodzi o skrajne przypadki, gdy np. płód nie ma głowy. W Pro-Familii w tym roku wykonano pięć zabiegów terminacji. Na świat przyszło jednocześnie 3,5 tys. dzieci. Aborcje w rozumieniu obrońców życia w Pro-Familii nigdy nie były prowadzone.
Ale te argumenty ich nie przekonują. – Chcemy nasze miasto oczyścić z ludzi, którzy mają na rękach krew niewinnych dzieci. Najpierw miasto wyzwolimy od aborcji, potem Podkarpacie, a potem niech idzie za nami cała Polska. Alleluja i do przodu! – mówił Jacek Kotula.
Dwa skrajne wyroki
Dyrekcja Pro-Familii jest ostrożna w wydawaniu komentarzy na temat środowego protestu przed szpitalem.
- Cały czas trwa proces o zniesławienie szpitala, który wytoczyliśmy przedstawicielom ruchu pro life. Czekamy na uzasadnienia wyroku, dlatego do zakończenia całego postępowania nie możemy udzielać informacji na temat całej sprawy – wyjaśnia lek. Janusz Kidacki, dyrektor ds. medycznych w Pro-Familii.
– Mamy dwa skrajne wyroki, cywilny i karny w procesach, które wytoczyliśmy przedstawicielom ruchu pro life o zniesławienie szpitala. Jeden uznaje ich winę, drugi nie. Po otrzymaniu uzasadnienia wyroku, będziemy mogli udzielić więcej informacji na temat całej sprawy – dodaje Radosław Skiba, dyrektor Pro-Familii.
Obrońcy życia zapowiadają, że wiosną przyszłego roku rozpoczną zbierać podpisy pod projektem ustawy zaostrzającej prawo do aborcji. Działacze pro life chcą zebrać 500 tys. podpisów.
SABINA LEWICKA, KRZYSZTOF WÓJCIK
redakcja@rzeszow-news.pl