Spór wokół finansowania miejskiego programu in vitro w Rzeszowie. Regionalna Izba Obrachunkowa twierdzi, że jest ono bezprawne.
Sprawa programu in vitro, czyli refundowania procedur zapłodnienia pozaustrojowego pojawiła się we wtorek (31 stycznia) na sesji Rady Miasta Rzeszowa. Skarbnik miasta Jacek Mróz tłumaczył, że Regionalna Izba Obrachunkowa, która stoi na straży wydawania publicznych pieniędzy przez samorządy, zakwestionowała sposób finansowania in vitro.
RIO: in vitro wyrzucić
Rzeszów, jak informowaliśmy wielokrotnie, będzie finansował te procedury. Zamierza na nie wydać 650 tys. zł w ciągu najbliższych czterech lat, z czego 600 tys. zł zapisano w budżecie miasta, a 50 tys. zł z Rzeszowskiego Budżetu Obywatelskiego na 2023 rok. RIO uważa, że ten model finansowania leczenia niepłodności jest bezprawny.
Dlaczego? Bo projekty, które wygrały w głosowaniu RBO, mogą być finansowane przez rok, a w przypadku miejskiego programu in vitro finansowanie jest rozłożone na cztery lata. To, zdaniem RIO, jest sprzeczne z regulaminem RBO i 50 tys. zł należy usunąć z miejskich wydatków. Dlatego we wtorek pojawił się projekt o wyrzuceniu tej kwoty z budżetu.
RIO uważa, że miasto w tej sytuacji powinno wciągnąć do finansowania kolejny projekt z listy RBO – „Kulturalna Biała”. Wśród radnych rozgorzała dyskusja, bo ze stanowiskiem RIO nie chcieli się pogodzić koalicyjni radni z Rozwoju Rzeszowa i Koalicji Obywatelskiej. Andrzej Dec (KO), przewodniczący rady, jest zdziwiony stanowiskiem Izby.
Karkołomne i nielogiczne
Dec przypomniał, że RIO nie kwestionowała uchwały z ubiegłego roku, gdy rada zatwierdziła w budżecie 600 tys. zł na program in vitro, ale zgłosiła zastrzeżenia, gdy tę uchwałę połączono z 50 tys. zł z RBO. – To karkołomne rozumowanie i pozbawione jakiekolwiek logiki – mówił o stanowisku RIO na wtorkowej sesji Dec.
Dec uważa, że połączenie 600 tys. i 50 tys. zł było „racjonalnym” krokiem. Przewodniczący postulował, by zastrzeżeniami RIO się za bardzo nie przejmować, zmian w budżecie nie wprowadzać, a jak Izba nadal będzie się upierać przy swoim zdaniu, to miasto niech idzie do sądu i procesuje się z RIO. – Mamy takie prawo – tłumaczył.
– Uśmiech politowania wzbudza to, co napisała RIO – ocenił Dec, gdy Izba podpowiedziała jeszcze radzie, że powinno do finansowania wciągnąć inny projekt z RBO. – Tak jakbyśmy nie znali regulaminu. RIO nie docenia naszej możliwości i naszej wiedzy – ironizował Dec.
Aroganckie podejście
Takie podejście nie spodobało się opozycyjnemu PiS, którego radni chcieli poznać dokładne uzasadnienie stanowiska RIO. Według radnych PiS, rada powinna liczyć się z opinią Izby, która pilnuje wydatków miasta. – Do tego została powołana – argumentował Robert Kultys (PiS). – Stanowisko przewodniczącego trąci aroganctwem – ocenił.
– Pana opinia o RIO była nieprzemyślana i źle świadczy o pana funkcji – zwrócił się do Deca Jerzy Jęczmienionka z PiS. – RIO ma prawo się mylić, a my mamy prawo odwołać się do sądu – odpowiadał Dec, który nie jest entuzjastą finansowania in vitro, ale podejście RIO znów nazwał „karkołomnym”. – Znalazła dobry pretekst – ocenił przewodniczący rady.
Nie kopać się z RIO
Tomasz Kamiński (Rozwój Rzeszowa) nie jest zwolennikiem procesowania się z RIO, uważa, że miasto kwestionowane przez Izbę 50 tys. zł powinno znaleźć w innych wydatkach i wreszcie uruchomić program in vitro. – Przy każdej dyskusji o tak ważnym programie profilaktycznym mieliśmy do czynienia z zatęchłym podejściem ideologicznym – stwierdził.
Także Marcin Deręgowski (KO) uważa, że miasto powinno przerzucić 50 tys. zł z innych wydatków. – Nie kopałbym się z RIO. Gdyby to nie było in vitro, to nie byłoby problemu. Działajmy dalej, szkoda czasu – apelował Deręgowski. Ale w koalicji w tej kwestii zdania były podzielone. – Idźmy do sądu – mówił Sławomir Gołąb (Rozwój Rzeszowa).
Ostatecznie radni w głosowaniu odrzucili propozycję, by z tegorocznych wydatków miasta wyrzucono 50 tys. zł na finansowanie in vitro. Za odrzuceniem propozycji RIO było 16 radnych, 9 było przeciw, jeden się wstrzymał. Program refundacji zapłodnienia pozaustrojowego ma realizować klinika Parens. W styczniu podpisano z nią umowę.
Nowa Lewica: to brak szacunku
Sporem wokół sposobu finansowania programu jest głęboko zaniepokojona Patrycja Pawlak-Kamińska, współprzewodnicząca Nowej Lewicy w Rzeszowie. To właśnie z jej inicjatywy ten projekt zgłoszono do RBO 2023. „O tym, że polskie władze odwróciły się plecami do swoich obywateli w imię szkodliwej ideologii wiemy od dawna” – napisała.
Zdaniem Pawlak-Kamińskiej, kwestionowanie teraz programu in vitro jest dowodem na „kompletny brak szacunku” dla osób, które głosowały na projekt w RBO. „To zjawisko nowe i bardzo niepokojące” – skomentowała na Facebooku Patrycja Pawlak-Kamińska.
„To mieszkanki i mieszkańcy zdecydowali, że każdy zasługuje na szansę zostania rodzicem. Stosowanie proceduralnych sztuczek przez instytucje podległe rządowi to pokazanie środkowego palca tym wszystkim, którzy zawalczyli o szansę na posiadanie potomstwa dla rzeszowskich par” – uważa współprzewodnicząca Nowej Lewicy w Rzeszowie.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl