– Rzeszów to nie Discovery. Rzeszów jest pięknym miastem. Nie trzeba nam podświetlanych krzaków – uważają rzeszowscy radni PiS, którzy krytykują pomysł ratusza, by podświetlić drzewa na al. Cieplińskiego.
Podświetlenie drzew znajdujących się w środkowym pasie al. Cieplińskiego to pomysł Tadeusza Ferenca, prezydenta Rzeszowa.
– Kiedy jechałem w nocy ulicami Bostonu oświetlone drzewa zrobiły na mnie ogromne wrażenie, dlatego chciałem, aby coś takiego pojawiło się w Rzeszowie – mówił nam niedawno Tadeusz Ferenc.
– Zależy mi też na tym, aby ludzie, którzy przyjeżdżają do Rzeszowa zapamiętywali miasto jako piękne miejsce – dodawał i od razu zlecił to zadanie do wykonania Zarządowi Zieleni Miejskiej.
Według szacunków magistratu „bostoński” pomysł przeniesiony na rzeszowski grunt ma kosztować około 80 tys. zł i zostać zrealizowany jeszcze w tym roku.
Jakieś kwiatki, bławatki…
Ten temat pojawił się na wtorkowej sesji Rady Miasta Rzeszowa, która miała się zgodzić na wydanie pieniędzy na podświetlenie drzew. Rada, w której większość ma koalicja proprezydenckiego klubu Rozwój Rzeszowa i Platforma Obywatelska, ostatecznie wyraziła na to zgodę.
Ale zanim to się stało, wśród radnych doszło do dyskusji. „Bostoński” pomysł nie spodobał się opozycyjnym radnym PiS. Poszło o spór, kto ma jaki gust.
– Nie, nie, nie. Jestem zdecydowanie przeciwny takiemu pomysłowi. Są pilniejsze wydatki w mieście, jak chociażby poprawa jakości chodników, a nie podświetlanie jakiś kwiatków, bławatków – ostro reagował Jerzy Jęczmienionka, radny PiS.
– Jeśli ratusz chce wydawać środki na jakieś tam światełka, to niech robi takie dekoracje za swoje własne prywatne pieniądze, a nie podatników – dodawał.
Estetyka ważna tak, jak chodnik
Pomysłu podświetlenia drzew bronili radni Rozwoju Rzeszowa. – To nie są jakieś tam zwykłe światełka, tylko iluminacje – mówił Waldemar Wywrocki z Rozwoju Rzeszowa.
Jego zdaniem pomysł jest świetny. – Nie chcemy być ciemnym, martwym miastem bez kolorytu – przekonywał Wywrocki. Wtórował mu klubowy kolega, Konrad Fijołek. – W mieście estetyka jest tak samo ważna, jak równy chodnik – mówił.
Jerzy Jęczmienionka nie dał się tak łatwo zbić z pantałyku i kolejny raz podkreślał, że to właśnie mieszkańcy zwracają się do niego z prośbą chociażby o poprawienie jakości chodników w mieście. To jest dla nich sprawa priorytetowa i ważna, a nie iluminacje w centrum miasta.
– Rzeszów to nie Discovery. Rzeszów jest pięknym miastem i to wystarczy – argumentował radny PiS.
– Będziemy mieli niedługo piękną iluminację świąteczną, która będzie kosztowała kilkaset tysięcy złotych. Kolejne inwestycje pod tym kątem nie są wskazane. Mieszkańcy czekają na konkretne inwestycje – dodawał.
Słów kilka o przybytku…
Z kolei Robert Kultys z PiS pomysł eksponowania pięknych miejsc w Rzeszowie popiera, ale ma wątpliwości co do sposobu realizacji inwestycji.
-Takie rzeczy, jak podświetlenie zieleni w wielu miastach są i rzeczywiście wyglądają ładnie. Obawiam się jednak, jak to zostanie przeprowadzone. Jeżeli to podświetlanie ma tak wyglądać, jak do niedawna wyglądała iluminacja ratusza, gdzie wieczorami goście, którzy przyjeżdżali do Rzeszowa zastanawiali się, jakiego rodzaju jest to przybytek, to mam poważne wątpliwości – mówił Kultys.
PiS zarzucał Tadeuszowi Ferencowi, że w mieście wprowadza swoje pomysły po zaledwie jednej zagranicznej podróży.
– Trzeba zaprojektować pewne fragmenty miasta, trzeba zatrudnić do tego prawdziwych fachowców. Nie zawsze dobre chęci, zwłaszcza przywiezione z jakieś tam sporadycznej wyprawy mogą skończyć się dobrze – uważa Robert Kultys.
Kto i jaki woli Rzeszów?
Marek Ustrobiński, wiceprezydent Rzeszowa, przypomniał, że w 2013 roku stolica Podkarpacia otrzymała nagrodę za okolicznościowe, biało-czerwone oświetlenie ratusza w dniu 3 maja. Konkurs organizował ówczesny prezydent RP Bronisław Komorowski.
Rzeszów dostał też nagrodę za oświetloną aleję Pod Kasztanami. Dla władz miasta to dowody na to, że warto inwestować w tego typu przedsięwzięcia. Takie miejsca są popularne wśród mieszkańców, bo przyciągają spacerowiczów.
– Rozumiem, że spierają się poglądy między Rzeszowem „pod strzechą” a Rzeszowem nowoczesnym, efektownym, takim, który przyciąga nowych inwestorów, który się podoba mieszkańcom i tym, którzy do miasta przyjeżdżają – komentował Marek Ustrobiński.
Robert Kultys nie dał się jednak przekonać, bo uważa, że różnokolorowe podświetlenie jest dobre, ale w przypadku świąt, które same w sobie są wyjątkowe. – Codzienne mieniące się iluminacje wśród gości odwiedzających Rzeszów wywołują uśmiech zdziwienia i pożałowania – uważa radny PiS.
Dyskusję o estetyce zakończył Robert Homicki z Nowoczesnej. – Gdybyśmy nie myśleli o estetyce, to rzeczywiście miasto byłoby ciemne, zimne i smutno byłoby w nim mieszkać – podsumował.
JOANNA GOŚCIŃSKA
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl