Miasto Rzeszów złożyło pozew, w którym żąda zwrotu terenów przekazanych w 2006 roku zakonowi o. Bernardynów. Poszło o pomnik Czynu Rewolucyjnego oddany przez zakon stowarzyszeniu, które chce go wyburzyć.
Pozew został złożony 10 lipca 2024 roku do Sądu Okręgowego w Rzeszowie. Dotyczy zwrotu nieruchomości, które zostały sprzedane zakonowi Bernardynów. Zgodę na taką transakcję wyraziła Rada Miasta Rzeszowa uchwałą z 11 lipca 2006 roku. Radni zadecydowali wtedy także o tym, że działki w centrum Rzeszowa zostaną sprzedane z 99-procentową bonifikatą, czyli za 1 proc. wartości.
Miasto Rzeszów chce zwrotu terenu o łącznej powierzchni ok. 80 arów – działka na której znajduje się pomnik Czynu Rewolucyjnego ma 5 arów, pozostała część to tereny obecnych ogrodów bernardyńskich, które w przeszłości były parkingiem miejskim.
– Zdecydowaliśmy się wyjść na drogę prawną, ponieważ uważamy, że pomnik powinien być własnością miasta, a przekazanie działki w centrum miasta nastąpiło z wadami prawnymi – wyjaśnia Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa.
Brak wyceny
Podstawą do zwrotu jest m.in. brak wyceny wartości pomnika Czynu Rewolucyjnego w akcie notarialnym, na mocy którego nieruchomości czyli parking plus działka z pomnikiem, zostały przekazane Bernardynom.
– Pomnik, zgodnie z prawem powinien zostać wyceniony a jego wartość doliczona do transakcji – wyjaśnia Gernand.
Brak przetargu
Druga kwestia dotyczy bezprzetargowej formy zbycia nieruchomości wraz z pomnikiem. W uchwale Rady Miasta Rzeszowa z 11 lipca 2006 roku, jako podstawę do takiej formy zbycia, podano przepisy zawarte w ustawie o samorządzie gminnym oraz ustawie o gospodarce nieruchomościami.
Zgodnie z przepisami, na które się powołano w uchwale, w trybie bezprzetargowym nieruchomości gminne można zbywać w drodze bezprzetargowej, jeśli są zbywane na rzecz osób fizycznych i osób prawnych, które prowadzą działalność charytatywną, opiekuńczą, kulturalną, leczniczą, oświatową, naukową, badawczo-rozwojową, wychowawczą, sportową lub turystyczną, na cele niezwiązane z działalnością zarobkową, a także organizacjom pożytku publicznego na cele prowadzone działalności pożytku publicznego.
– Na tej liście nie ma działalności sakralnej – zauważa pracownik Kancelarii Prezydenta Rzeszowa.
Negocjacji już nie będzie
Jak słyszymy w Ratuszu, negocjacji z o. Bernardynami już więcej nie będzie. Miasto bowiem przez wiele lat starało się o to, by odzyskać pomnik. Niestety o. Bernardyni przekazali pomnik Walk Rewolucyjnych Stowarzyszeniu Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia, które nie ukrywa, że chce go wyburzyć.
Dla miasta to był cios, bo chciało obecnie niszczejący obiekt wyremontować. Ojcowie Bernardyni nie zainwestowali w niego do tej pory ani jednej złotówki, mimo wyraźnych zaleceń nadzoru budowlanego. Teren na którym stoi został ogrodzony, a znajdujące się wokół monumentu nieczystości posprzątali rzeszowscy społecznicy.
Powinien wrócić do mieszkańców
Przeciwko przekazaniu pomnika w 2006 roku było dwóch ówczesnych radnych – Tomasz Kamiński i Konrad Fijołek. Wspierał ich również Zdzisław Daraż. Argumentowali, że przekazanie działek w centrum miasta Kościołowi, to zagrywka wyborcza i próba kupienia głosów wyborców.
Jak mówi Tomasz Kamiński – zdania nie zmienił i dokładnie pamięta tamten czas. Nie jest też zaskoczony decyzją prezydenta i złożeniem pozwu.
– Mieliśmy przekazać ten teren za symboliczną złotówkę. Uważaliśmy wcześniej i teraz, że ten pomnik to symbol miasta, który zapisał się już na stałe w przestrzeni miejskiej. Zapisał się w świadomości mieszkańców i nie tylko, bo jest jednym z ważnych symboli Rzeszowa – podkreśla.
Pozew to dobra decyzja
Przekonuje, że pomnik powinien być we władaniu miasta i mieszkańców, powinien być odremontowany i powinien mu być przywrócony dawny wygląd.
– Na tą chwilę jest ogrodzony przez o. Bernardynów, nie jest remontowany i stanowi zagrożenie dla przechodzących obok ludzi – przypomina.
Jak dodaje – cieszy się, że miasto podjęło prawne kroki zmierzające do odzyskania pomnika. – Pan prezydent Fiołek zapowiadał, że podejmie kroki, by pomnik wrócił do miasta i do mieszkańców. Z tego co wiem, to wynika to z braku współpracy. Dialog z Bernardynami nie układał się dobrze, stąd takie kroki ze strony miasta – dodaje.
(Red)