Zdjęcie: Sebastian Fiedorek / Rzeszów News

Do 23 marca br. Sąd Apelacyjny w Rzeszowie odroczył rozprawę, dotyczącą wyprowadzenia ponad 14 mln zł z Rzeszowskich Zakładów Graficznych. Poniedziałkowe zeznania nowych biegłych utajniono. 

Głównym oskarżonym w procesie jest znany rzeszowski biznesmen, Ryszard Podkulski (zgodził się na podawanie swojego nazwiska), który w 2017 roku został skazany na trzy lata bezwzględnego więzienia. Wyrok w kwietniu 2018 roku uchylił Sąd Najwyższy.

Sprawa wróciła do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie, który nie może się uporać z tą skomplikowaną materią gospodarczą. Biegłych, którzy ponownie zajęli się wyceną budynku obecnej galerii handlowej Outlet Graffica, znaleziono dopiero w Białymstoku. 

Biegli chcą być anonimowi 

Opinia biegłych do sądu trafiła pół roku temu. Jest ona niekorzystna dla Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, która posadziła na ławie oskarżonych Ryszarda Podkulskiego. W poniedziałek, 24 lutego, do sądu przyjechali białostoccy biegli, by składać zeznania. 

Na sali sądowej byli przedstawiciele stowarzyszenia Grafik, które od lat próbują udowodnić, że Podkulski przejął budynek obecnej galerii handlowej przy ulicy Lisa-Kuli za bezcen. „Pierwsze skrzypce” w stowarzyszeniu gra nieudolnie Robert Bosek. 

Zanim poniedziałkowa rozprawa się na dobre rozpoczęła, mieliśmy do czynienia z niecodzienną postawą jednego z biegłych. Najpierw zażądał on, by jego nazwiska nie ujawniono w mediach, potem, by jego zeznania utajniono. 

Zanim sędzia Marek Klimczak wyprosił dziennikarzy na czas zeznań biegłych, jeden z nich chował się za ścianami, by kamera telewizyjna go nie zarejestrowała. Biegły zażądał też, by media nie podawały… płci autorów opinii. 

Biegły: zastraszano mnie telefonami

Takiej postawie trudno się jednak dziwić.

– W trakcie sporządzania opinii otrzymałam telefon od mężczyzny, który twierdził, że reprezentuje stowarzyszenie Grafik. Usłyszałam, że poprzedniemu biegłemu spalono kancelarię. Zastraszano mnie, usłyszałam, żebym „uważała” – mówił jeden z biegłych. 

Nową opinię biegłych potem podważała prokurator Marta Steciak. Warto przypomnieć, że to kluczowy dowód w sprawie. Poprzednio biegły z Rzeszowa stwierdził, że firma Studio Poligraficzne CtP, która została wniesiona do spółki, jest warta raptem 4,6 tys. zł. Nowi biegli, że aż 7 mln zł! 

Inny rzeszowski biegły wartość budynku przy ulicy Lisa-Kuli wycenił na stan z 2008 roku, choć miał to zrobić na stan z roku 2004. Pomiędzy tymi datami Ryszard Podkulski wpompował w obiekt miliony złotych. Biegli z Białegostoku swoim poprzednikom zarzucili poważne błędy w metodologii. 

Opinie biegłych niekompletne

Nowe opinie teraz są pod lupą Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie i to one przesądzą, jaki wyrok usłyszą Ryszard Podkulski i jego zięć Marcin B., który też jest oskarżony w procesie RZG. Prokurator Steciak na rozprawie kwestionowała opinie nowych biegłych.

– Nie wydali pełnej – przekonywała sąd. – Jest w niej stwierdzenie, że biegli wydadzą opinię po uzupełnieniu materiału dowodowego. Wymienili, jakie są im potrzebne niezbędne dokumenty – argumentowała Marta Steciak. 

Biegłym z Białegostoku zarzuciła, że o uzupełnienie tych danych nie wystąpili ani do likwidatora Rzeszowskich Zakładów Graficznych, ani do Urzędu Miasta w Rzeszowie. Steciak przekonywała, że biegli nie odpowiedzieli na żadne z sześciu zadanych im pytań przez sąd. 

Marta Steciak wytknęła białostockim ekspertom od wyceny nieruchomości, że w swoich opiniach wskazali… innego biegłego, który mógłby wycenić studio CTP i budynek obecnej galerii. – Wycena nieruchomości i studia jest najważniejszą kwestią – wskazywała. 

– Opinia nie zawiera żadnych wyliczeń, nie opiera się na żadnych konkretnych ustaleniach, a jej cała konkluzja opiera się na tym, że biegli nie są w stanie wydać pełnej i kategorycznej opinii – mówiła prokurator Steciak. 

To nie biegli gromadzą dowody 

Na rozprawie stwierdziła też, że w tej sytuacji przesłuchiwanie biegłych z Białegostoku jest „stratą czasu”. Mec. Jacek Jurczyński, jeden z obrońców Ryszarda Podkulskiego, dziwił się, że dopiero po pół roku prokurator ma zastrzeżenia do opinii biegłych. 

– To nie rolą biegłych było zgromadzenie materiału dowodowego w sprawie. Biegli, oprócz tego, że mogliby dokonać jakiejś wizji lokalnej, nie mogą sami gromadzić dowodów – zwracał uwagę mec. Jurczyński.

– Trudno mieć pretensje do biegłych, że nie ma w sprawie dowodów, z których wynikałyby okoliczności niezbędne do ustalenia obliczenia wartości rynkowej prawa do nieruchomości przy ulicy Lisa Kuli – dodawał mec. Jarosław Majewski, drugi obrońca biznesmena.

Biegli wątpliwości nie rozwiali

Sędzia Marek Klimczak podzielił argumenty obrońców. Potem przez kilka godzin zeznania składali biegli, dziennikarze musieli wyjść z sali rozpraw. Jak się okazało, w poniedziałek żadne rozstrzygnięcie nie zapadło. Sąd zdecydował odroczyć rozprawę do 23 marca. 

– Sąd postanowił zwrócić się do likwidatora RZG o przedstawienie w terminie 7 dni posiadanej dokumentacji księgowej w postaci ksiąg rachunkowych, ewidencji środków trwałych, tabeli amortyzacyjnej, planów budżetowych – mówi sędzia Piotr Moskwa z SA. 

Sąd chce, by likwidator przedstawił sprawozdania okresowe, bilans spółki za lata 2003-2006, a jeśli takich dokumentów nie ma, to wskazał, gdzie mogą być. – Po przesłuchaniu biegłych nie wszystkie wątpliwości zostały wyjaśnione – tłumaczy sędzia Moskwa. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama