Sąd Okręgowy w Rzeszowie broni swojej decyzji dotyczącej zwrotu do prokuratury aktu oskarżenia, co spotkało się z głośną reakcją Rafała Teluka, szefa podkarpackiego oddziału Prokuratury Krajowej.
W czwartek Sąd Okręgowy w Rzeszowie zareagował na ostatnie publikacje dotyczące pisma, jakie Rafał Teluk wysłał do prezesa Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie, domagając się wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec dwóch rzeszowskich sędziów (Rafała Mnicha z Sądu Rejonowego i Anny Romańskiej z SO). Oboje wydali postanowienia dotyczące aktu oskarżenia wobec m.in. Doroty S. (PiS), członka zarządu powiatu ropczycko-sędziszowskiego, która ma przed sądem stanąć za niedopełnienie obowiązków i oszustwa.
Akt oskarżenia w sądzie leży od ośmiu miesięcy i proces nie może do tej pory ruszyć. Najpierw z jego prowadzenia wyłączyli się sędziowie z Ropczyc, a potem, gdy sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Rzeszowie, tamtejszy sąd uznał, że akt oskarżenia zawiera „istotne braki” i należy go uzupełnić. Prokuratura złożyła zażalenie, ale sąd drugiej instancji – okręgowy – pierwszą decyzję podtrzymał. To się spotkało z reakcją prokuratora Rafała Teluka, który uważa, że sędziowie podjęli błędne decyzje, zarzucając im „oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa”.
1 sierpnia br. Teluk zawnioskował do prezesa Sądu Apelacyjnego o wszczęcie wobec sędziów „dyscyplinarek”, a po prawomocnym postanowieniu SO zadzwonił do sędzi Anny Romańskiej, domagając się cofnięcia decyzji. Teluk w rozmowie telefonicznej miał powiedzieć, że „tej sprawy tak nie zostawi”. Sprawę nagłośnił Onet, potem posypały się kolejne publikacje, ruszyła lawina komentarzy, że prokurator Teluk bezprawnie naciska na sędziego, by zmienił już prawomocną decyzję.
Rafał Teluk ma zakaz wypowiadania się w tej sprawie. Jego koledzy po fachu mówią nam, że Telukowi w całej tej historii zabrakło „zimnej krwi i dyplomacji”, bo co do zasygnalizowania istoty problemu przyznają mu rację. – Pozostaje bowiem otwarte pytanie, czy sędziowie uważnie czytają akta, czy nie – słyszymy od rzeszowskich prokuratorów.
W czwartek Sąd Okręgowy w Rzeszowie odniósł się do publikacji w mediach. Sędzia Tomasz Mucha, rzecznik SO, twierdzi, że prokuratura w zażaleniu na decyzję SR nie podniosła argumentu, że w aktach sprawy rzekomo znajdują się dokumenty, których brak został wcześniej wytknięty. „Sąd II instancji jest związany przy rozpoznawaniu zażalenia treścią pisemnych zarzutów” – czytamy w oświadczeniu SO w Rzeszowie.
Brakujące dokumenty w akcie oskarżenia dotyczą teczki osobowej wspomnianej Doroty S. Zdaniem sądów, prokuratura w oskarżeniu przedstawiła zbyt ubogi opis pracy S. w Starostwie Powiatowym w Ropczycach. Według sądu, akt oskarżenia powinien wrócić do prokuratury i być uzupełniony. Dla prokuratury to fatalna wiadomość, bo całą sprawę musi ponownie zarejestrować, przeprowadzić szereg kolejnych czynności, co w konsekwencji wydłuży jeszcze bardziej rozpoczęcie procesu oskarżonych.
Rafał Teluk uważał, że braki z powodzeniem można było uzupełnić już w trakcie procesu. SO twierdzi tymczasem, że w akcie oskarżenia był jedynie protokół oględzin dokumentów i kilka kserokopii z teczki osobowej Doroty S. A to – zdaniem sądu – za mało.
„Brak całości dokumentów dotyczących przebiegu służby publicznej, wyróżnień oraz ukarań dyscyplinarnych osoby, uniemożliwia właściwą ocenę oskarżonego, jego właściwości i warunków osobistych, co ma duże znaczenie dla prawidłowego rozstrzygnięcia” – czytamy w oświadczeniu podpisanym przez sędziego Tomasza Muchę.
Twierdzi on też, że Rafał Teluk, domagając się zmiany prawomocnej decyzji sądu, nie wskazał ku temu podstawy prawnej. – Takich przepisów nie ma w ustawie Kodeks postępowania karnego – oświadczył sędzia Mucha.
Jak się okazuje, na pismo prokuratora Teluka o „dyscyplinarki” wobec sędziów i jego telefon do sędzi Anny Romańskiej, zareagował także prezes SO w Rzeszowie. Do Bogdana Święczkowskiego, prokuratora krajowego i jednocześnie zastępy prokuratora generalnego, wysłał pismo, w którym stwierdził „niestosowność działań podejmowanych w tej sprawie” przez Rafała Teluka.
W dużym uproszczeniu, sąd uważa, że prokuratura sama jest winna całego zamieszania, bo zażalenie na pierwszą decyzję napisała „na kolanie”. Według naszych informacji przygotował je prokurator, który z tą sprawą wcześniej nie miał nic wspólnego. – To, czy o brakujące dokumenty sąd mógł wystąpić już w trakcie procesu, jest kwestią ocenną – mówi nam sędzia Tomasz Mucha.
Sędziowie, z którymi rozmawialiśmy, mówią nam, że oczekiwanie, by sąd „robił za protokolanta, czy sekretarza prokuratury” jest w tym przypadku grubą przesadą. – Niechlujstwo i zaniedbanie prokuratury – takie są przypuszczenia sędziów na temat powstałego zamieszania. Żaden z naszych rozmówców nie kwestionuje bowiem, że Rafał Teluk miał prawo zawnioskować o „dyscyplinarki” wobec sędziów.
– Ale nie w takiej formie. Domaganie się zmiany prawomocnej już decyzji to jakieś nieporozumienie i kuriozum. Po tym wszystkim pozostał niesmak – słyszymy w środowisku rzeszowskich sędziów.
marcin.kobialka@rzeszow-news.pl