Blisko 90 razy we wtorek wyjeżdżali podkarpaccy strażacy do usuwania skutków burzy w naszym regionie. Sporo interwencji było w podrzeszowskiej Lubeni.
Zdjęcia: OSP Połomia
Najwięcej interwencji strażacy podejmowali w powiatach strzyżowskim i rzeszowskim.
Jak przekazał po południu bryg. Marcin Betleja, rzecznik podkarpackiej straży pożarnej, strażacy głównie wyjeżdżali i jeszcze wyjeżdżają do pompowania wody z zalanych domów, podwórek i piwnic oraz usuwania połamanych gałęzi, konarów i drzew z jezdni i chodników.
Intensywne opady deszczu praktycznie w całym województwie doprowadziły również do zatykania przepustów drogowych. – Na szczęście, nikt nie został ranny – poinformował bryg. Marcin Betleja.
Ponadto wiatr zerwał linie energetyczne i 400 odbiorców w okolicy Leżajska nie ma prądu. – Uszkodzonych jest 14 linii średniego napięci – powiedziała Anna Olko-Wilk z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Służby pracują nad usunięciem awarii.
W samym Rzeszowie strażacy po południu interweniowali cztery razy. Pod wodą znalazło się m.in. skrzyżowanie ulic Leszka Czarnego i Witolda. – Kanalizacja deszczowa nie jest w stanie tak szybko przyjąć tak dużej ilości wody – informowało przed 16:00 miasto Rzeszów.
Do kierowców apelowało, by omijali zalaną drogę. – Na szczęście na razie poziom wody w rzekach i potokach na terenie Rzeszowa i w okolicy jest znacznie poniżej stanów ostrzegawczych – uspokajało miasto w mediach społecznościowych.
Podtopienia odnotowano również przy ulicach Sikorskiego, Wojtyły i Wschodniej. W powiecie rzeszowskim strażacy byli wzywani 11 razy. – Najwięcej interwencji było w gminie Lubenia – mówił nam mł. bryg. Mateusz Janeczek, dyżurny rzeszowskiej straży pożarnej.
Video: Komenda Wojewódzka PSP w Rzeszowie
Strażacy interweniowali także w Hermanowej, Kielnarowej i dwa razy w Nosówce. – Obyło się bez większych strat – mówili nam ratownicy.
Do 22:00 na Podkarpaciu obowiązuje drugi stopień ostrzeżenia przez burzami, którym towarzyszą intensywne opady deszczu, silny wiatr (do 70 km/h), a w niektórych miejscach może spaść także grad.
Do niesienia pomocy wezwano podkarpackich „Terytorialsów” – mają 12 godzin, by się stawić w jednostce.
RzN, PAP
redakcja@rzeszow-news.pl