Zdjęcie: Pixabay

To, czego nie zrobiła rzeszowska prokuratura, zrobiła prokuratura w Lublinie. Cztery zarzuty przedstawiła Karinie B. Najpoważniejszy to pomocnictwo w zabójstwie półrocznego Maksa, syna kobiety. 

24-letnia Karina B. w środę została zatrzymana przez policjantów na polecenie Prokuratury Okręgowej w Lublinie, która w listopadzie 2017 roku przejęła śledztwo od Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie. Sprawa, przypomnijmy, dotyczy szokującej tragedii, do której doszło pod koniec lipca 2017 r. w Rzeszowie. Chodzi o śmierć półrocznego Maksa i znęcania się nad 2-letnią wówczas Leną.

Rzeszowscy prokuratorzy zdecydowali się postawić zarzuty zabójstwa chłopca i znęcania się nad dziewczynką 40-letniemu Grzegorzowi B., konkubentowi Kariny B. i znajomemu rodziców dzieci, którymi opiekował się podczas nieobecności w domu Kariny B. i 26-letniego Ryszarda B., ojca Maksa i Leny. Matka i ojciec w rzeszowskim śledztwie zarzutów ostatecznie nie dostali.

Gdy sprawa trafiła do Lublina, tamtejsi prokuratorzy dogłębnie przeanalizowali materiały rzeszowskich śledczych, przesłuchali nowych świadków i zdobyli dowody na to, by do odpowiedzialności pociągnąć również Karinę B. W lubelskiej prokuraturze postawiono jej właśnie cztery zarzuty. – Główny zarzut to pomocnictwo w zabójstwie Maksymiliana – mówi Rzeszów News prokurator Piotr Sitarski z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Z jej ustaleń wynika, że kobieta doskonale wiedziała, że Grzegorz B. znęcał się nad Maksem i Leną. 

– Kobieta, wiedząc, że Grzegorz B. zadał Maksymilianowi liczne obrażenia, zadrapania, zasinienia pozostawiała chłopca pod całkowitą opieką mężczyzny. Godziła się na to, że konkubent w lipcu 2017 r. zadał Maksowi dwa ciosy twardym i tępym narzędziem w okolicy głowy. Chłopiec był pozostawiony pod opieką mężczyzny, mimo, że Maksymilian na widok konkubenta reagował płaczem. Był też przypadek, że chłopiec miał złamane żebra – mówi nam prokurator Sitarski. 

Kolejne dwa zarzuty, jakie przedstawiono Karinie B., dotyczą pomocnictwa Grzegorzowi B. w fizycznym i psychicznym znęcaniu się nad Maksem i Leną. Prokuratura twierdzi, że matka dzieci nie reagowała, gdy konkubent bił Lenę rękami po całym ciele, szarpał dziewczynkę, popychał, ciągnął za włosy, naderwał jej lewe ucho, spowodował stłuczenia głowy i klatki piersiowej. 

– Mężczyzna podstawiał nogę Lenie, by ta upadała, przypalał jej ciało i rzęsy papierosami, podduszał rękami przez kilkadziesiąt sekund. Dziewczynka traciła wtedy przytomność i oddawała mocz. Pomimo tego, matka i tak pozostawiała Lenę pod opieką Grzegorza B. Dziewczynka na widok mężczyzny reagowała strachem, atakami paniki, wymiotami, płaczem i roztrzęsieniem – ujawnia nam Piotr Sitarski. 

Zdaniem prokuratory, Grzegorz B. podobnie postępował wobec Maksa, a matka na to również nie reagowała. Lubelscy śledczy zarzucili Karinie B., że ona sama także znęcała się nad Leną. 

– Zwracała się do niej słowami powszechnie uważanymi za obelżywe, szarpała córkę. Kobieta zaniedbywała higienę osobistą Leny. Dziewczynka doznawała licznych zaczerwień skóry i licznych odparzeń pieluszkowych. Matka pozostawiała dzieci pod opieką niekompetentnych osób trzecich i pomimo złego stanu zdrowia dzieci zwlekała z zapewnieniem im odpowiedniej pomocy lekarskiej – poinformował nas prokurator Sitarski.

W jednym z wielu takich przypadków, Lena zachorowała na ciężkie zapalenie oskrzeli.

Prokuratura wysłała do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie Kariny B. na trzy miesiące. Sąd w czwartek po południu zdecydował, że kobieta najbliższe trzy miesiące spędzi za kratkami. Matce grozi kara nawet dożywotniego więzienia. Nowe ustalenia lubelskich prokuratorów mogą również doprowadzić do pociągnięcia do odpowiedzialności rzeszowskich policjantów i prokuratorów.

Przeciwko tym drugim, na polecenie prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro, wszczęto postępowania dyscyplinarne. Z ustaleń prokuratury wynika, że rzeszowscy śledczy wcześniejsze postępowania związane ze znęcaniem się nad Leną i Maksem, prowadzili pobieżnie i bez jakiejkolwiek głębszej analizy. O szczegółach pisaliśmy TUTAJ

Jak udało nam się dowiedzieć jednym z dowodów, które umożliwiły przedstawienie zarzutów Karinie B., było odtworzenie SMS-ów pomiędzy matką dzieci a Grzegorzem B. W związku z zarzutami, jakie przedstawiono kobiecie, zarzuty, które wcześniej przedstawiono konkubentowi zostaną mu uzupełnione. Grzegorz B. cały czas przebywa w areszcie. 

– Czekamy jeszcze na opinię psychologiczno-seksuologiczną dotyczącą mężczyzny, a także kompleksową opinię na temat obrażeń, jakich doznały dzieci – dodaje prokurator Piotr Sitarski. 

2-letnia Lena, na polecenie sądu, została tymczasowo umieszczona w rodzinie zastępczej. 

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl

Reklama