Spotkanie posła PiS z mieszkańcami ws. drogi i wieżowców na Nowym Mieście. Ratusz kłamie?

Poseł Wojciech Buczak i radni PiS ujawnili, że ratusz już w 2017 roku zgodził się na budowę dwóch wieżowców na osiedlu Nowe Miasto. Decyzję uchylił Wojewódzki Sąd Administracyjny.

 

Ponad 200 osób pojawiło się w czwartkowy wieczór w Osiedlowym Domu Kultury na os. Nowe Miasto. Ściągnął ich poseł Wojciech Buczak, kandydat PiS na prezydenta Rzeszowa. Buczak postanowił się spotkać z mieszkańcami, by porozmawiać z nimi o budowie kilometrowej drogi, która ma przebiegać od ulicy Kozienia przez boisko sportowe, obok kościoła, szkół i Millenium Hall aż do al. Kopisto.

Temat budowy kontrowersyjnej drogi i wieżowców na Nowym Mieście pojawił się pod koniec lipca. Mieszkańcy przeciwko tym planom protestują. Ratusz zapewniał, że oprotestowana droga była jeszcze zaplanowana w latach 90. ubiegłego wieku, a o budowie wieżowców miejscy urzędnicy rzekomo nic nie wiedzą. W ostatnich dniach prezydent Tadeusz Ferenc zapewniał, że miasto drogi nie będzie budowało, jeżeli jest taki opór mieszkańców. 

Polityka na osiedlu 

Politycy PiS protesty ludzi skwapliwie wykorzystują do swoich działań. To też wyborcza taktyka PiS, by się „ogrzewać” przy tzw. „ludzkich tematach” i wyłapywać z mediów te, które dla ratusza są bardzo niewygodne i Tadeusza Ferenca stawiają do pionu.  

Podczas czwartkowego spotkania posłowi Wojciechowi Buczakowi towarzyszyli miejscy radni PiS: Marcin Fijołek, Jerzy Jęczmienionka, Waldemar Szumny, Grażyna Szarama i Grzegorz Koryl. Na sali był też szef sejmiku podkarpackiego Jerzy Cypryś (PiS) i radny miejski Rozwoju Rzeszowa Wiesław Buż.

Na początku Buczak mówił, że mieszkańcom osiedla należy się życie w godnych warunkach i rozumie ich potrzeby, bo sam także mieszka w bloku. To była aluzja do tego, że Tadeusz Ferenc mieszka w domu jednorodzinnym i nie ma pojęcia, jak się mieszka w blokowiskach.

Wojciech Buczak podkreślał też, że jest rodowitym rzeszowianinem, podobnie jak Ferenc, który lubi często w sytuacjach spornych wypominać radnym PiS Marcinowi Fijołkowi i Robertowi Kultysowi, że przyjechali do Rzeszowa z innych miast za pracą. Fijołek spod Tarnowa, Kultys z Radomia. 

Pozwolenie na wieżowce wydano

Buczak zaprezentował mieszkańcom dokumenty, które świadczą o tym, że miasto 1 sierpnia 2017 roku wydało warunki zabudowy na sttworzenie na Nowym Mieście dwóch 18-piętrowych wieżowców o maksymalnej wysokości 56,5 m. To miał być dowód na to, że ratusz w sprawie budowy bloków po prostu kłamie, twierdząc, że nie ma takich planów.  

Spółdzielnia Nowe Miasto decyzję ratusza zaskarżyła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Nic to jednak nie dało, więc sprawa trafiła do sądu. I tak 7 maja br. Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił wydane wcześniej pozwolenie.

– W warunkach zabudowy czytamy, że przepisy są takie, że opinia mieszkańców nie ma znaczenia. Jeśli inwestor chce budować, to będzie to robił. Niemniej jednak, jestem przekonany, że sprzeciw mieszkańców spowoduje, że nie będzie trzeciej ruchliwej drogi na Nowym Mieście – mówił Wojciech Buczak.

– I kto tu wprowadzał mieszkańców w błąd? Dokumenty mówią same za siebie – wtórował Buczakowi Jerzy Jęczmienionka. Marcin Fiołek obiecywał z kolei, że temat budowy drogi na Nowym Mieście zostanie poruszony na sierpniowej sesji Rady Miasta Rzeszowa.

– Złożymy uchwałę o kierunkach działania dla prezydenta, aby tereny między ulicami Popiełuszki, Podwisłocze, Kopisto i Rejtana zostały objęte miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego z przeznaczeniem na parki  – zapowiedział Marcin Fijołek.

Mieszkańcy: To szatański pomysł

Mieszkańcy osiedla, aby mieć pewność, że ich głos w tej sprawie nie zostanie pominięty, zbierają podpisy pod petycją sprzeciwiającej się budowie drogi. Zebrali już ponad 2,5 tysiąca podpisów. 

– Jeśli powstanie droga przez środek fajnie zaprojektowanego osiedla, to zostanie zniszczona fantastyczna infrastruktura. To przestępstwo. To nie zmniejszy korków. W miejscu, gdzie jest ten „szatański pomysł”, potrzeba nam zrobienia kilkunastu ławek – mówił jeden z mieszkańców. – Przecięcie tego, co już mamy, na pół to przestępstwo i zbrodnia – dodawał.

– Kiedy byłem dzieckiem służyłem w naszym kościele do mszy, jako ministrant. Sam chodziłem do kościoła. Rodzice nie bali się mnie puścić samego, bo osiedle było bezpieczne. Po wybudowaniu tej drogi już tak nie będzie – mówił kolejny mieszkaniec.

Inni narzekali, że m.in. przy blokach przy ul. Świadka ruch już jest nie do wytrzymania i mieszkańcy nie wyobrażają sobie go jeszcze zwiększać. Jeszcze inni proponowali, aby w końcu powołać Radę Osiedla, która będzie dbała o interesy mieszkańców. Z sali było słychać pod adresem Tadeusza Ferenca okrzyki: „Precz z nim”, „Korupcja”, „Musimy wybrać nowego prezydenta”.

Już kiedyś taki radny był… 

Podczas spotkania „do tablicy” został wywołany proprezydencki radny Wiesław Buż. Już na samym początku Buż stwierdził, że temat budowy drogi na Nowym Mieście powraca zazwyczaj przed wyborami.

– Już był taki radny, który wszedł do Rady, dzięki protestom przeciw inwestycji, której nie było – mówił Wiesław Buż. Chodziło o Kazimierza Grenia, radnego w latach 2002-2006. 

– Poseł [Buczak – przyp. red.] oraz koledzy i koleżanki z PiS doskonale wiedzą o tym, że aby podjąć decyzję o budowie drogi trzeba ją najpierw zaplanować i wpisać pieniądze do budżetu i Wieloletniej Prognozy Finansowej, a co za tym idzie, inwestycja ta nie może dojść skutku, póki takich zapisów nie będzie – tłumaczył Wiesław Buż.

– Kto robi coś wbrew swoim mieszkańcom? – pytał Buż. Sala wówczas wybuchła śmiechem. – W miejscu planowanej drogi wykonano piękny plac zabaw wspólnymi siłami w ramach Rzeszowskiego Budżetu Obywatelskiego. Kto sobie pozwoli na to, aby to niszczyć? – pytał dalej Buż.

O tym, że budowa drogi przecinająca Nowe Miasto nie jest wpisana do budżetu miasta jeszcze w środę w rozmowie z Rzeszów News mówił Marek Ustrobiński, wiceprezydent Rzeszowa. – Nie ma zapisanej takiej inwestycji drogowej – mówił. Warto dodać, że koszt budowy drogi oszacowano na 5 mln zł.

Ferenc: Wydamy pieniądze na coś innego

Z kolei w poniedziałek Tadeusz Ferenc ogłosił, że miasto nic nie zrobi bez zgody mieszkańców.

– Droga była planowana jeszcze w latach 90. Ona byłaby potrzebna oraz poprawiłaby komunikację na osiedlu – ludzie nie jeździliby samochodami bezpośrednio pod blokami, jak teraz. Póki co, nie ma jednak konkretnych planów. Jeśli ludzie nie będą chcieli, drogi nie będzie. Jest wiele innych inwestycji, na które możemy wydać te pieniądze – stwierdził Tadeusz Ferenc. 

Mieszkańcy, którzy byli na czwartkowym spotkaniu, „zagrozili”, że jak Ferenc nie dotrzyma swoich obietnic, to go „gołymi rękami uduszą”. W piątek 3 sierpnia zapewne będzie pod kolejnym ostrzałem, gdy sam późnym popołudniem spotka się z mieszkańcami Nowego Miasta.

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama