wislok-wycinka-drzew
Zdjęcie: internauta „Pisul Maximus” / czytelnik Rzeszów News
Reklama

Susza hydrologiczna staje się ogólnopolskim problemem. Choć wody w niektórych rzekach jak na lekarstwo, w Rzeszowie sytuacja na Wisłoku wciąż stabilna, ale w strefie niskiej. Eksperci ostrzegają: jeśli chcemy uniknąć kryzysu, miasta muszą zacząć zatrzymywać wodę, na przykład budując trawniki i łąki kwietne.

W całej Polsce, od Warszawy po Malczyce, rzeki osiągają najniższe poziomy w historii pomiarów. W stolicy poziom Wisły spadł do zaledwie 8 cm, a w Puławach wyrównał absolutne minimum z 2016 roku. Niskie stany odnotowuje się również na Warcie, Bugu i licznych mniejszych rzekach, co skutkuje wprowadzeniem ostrzeżeń hydrologicznych w 67 proc. stacji pomiarowych.

Wisłok – stabilnie, ale poniżej normy

Jak podaje Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej (RZGW) w Rzeszowie, na obszarze zlewni Sanu i Wisłoka stany wody układają się w strefie niskiej. Na stacji hydrologicznej w Trzebownisku poziom lustra wody wynosi 144 cm. Choć sytuacja jest stabilna, stan wody jest znacznie poniżej przeciętnej, co jest niepokojącym sygnałem.

Z danych RZGW wynika, że ostrzeżenia dotyczące suszy hydrologicznej obowiązują już dla zlewni Sanu, Strwiąża, Łęgu i przyrzecza Wisły.

Stan wody w Wisłoku (Trzebownisko)

stan-rzeki-wislok-trzebownisko
Grafika: System Monitoringu Powodziowego, RWD PROSPECT, Tarnów

Susza to efekt zmian klimatycznych, a nie przypadku

Zdaniem ekspertów, obecna sytuacja to nie anomalia, lecz konsekwencja wieloletnich zmian klimatycznych.

– To nie jest niespodzianka, lecz konsekwencja zjawisk obserwowanych od lat. Od wielu lat mamy bowiem bardzo mało opadów śniegu zimą, a wiosną gleby nie są zasilane wodą z roztopów” – wyjaśnia prof. Marcin Świtoniak z UMK w Toruniu.

Reklama

Intensywne, krótkotrwałe deszcze, które przychodzą latem, nie uzupełniają trwałych zasobów, ponieważ woda szybko spływa do rzek, a one odprowadzają ją dalej.

wislok
Zdjęcie: MPWiK Rzeszów

Sposób na suszę? Trawniki i łąki kwietne

W obliczu tych wyzwań eksperci wskazują na konieczność działań systemowych i lokalnych. Prof. Świtoniak podkreśla, że kluczowa jest mała retencja, czyli zatrzymywanie wody w miejscu, gdzie spadnie.

W miastach, gdzie tereny są w większości pokryte betonem i asfaltem, rozwiązaniem mogą być rozbudowane trawniki i łąki kwietne. Spowalniają one spływanie wody i pozwalają jej wsiąkać w głąb ziemi. To także sposób na odciążenie kanalizacji, która w przypadku nawalnych deszczy często nie radzi sobie z nadmiarem wody.

Przykładem skutecznego działania jest miejscowość Tama Brodzka, gdzie prosta zastawka spiętrzyła wodę w całym systemie jezior, podnosząc jej poziom o 1-1,5 metra. W skali miejskiej, podobny efekt mogą przynieść setki małych projektów i inwestycji w infrastrukturę, która w walce z suszą i ochroną przed powodzią jest kluczowa.

(mob / PAP)

Czytaj więcej: 

Aquapark Rzeszów – historyczna debata radnych. Od marzeń z lat 70., przez yeti do „czeku in blanco”

Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.

 

Reklama