Bywają sytuacje, gdy człowiekowi pozostaje tylko jedno rozwiązanie. Zwłaszcza w przypadku obrony – swojej osoby i wyznawanych zasad.
Tak naprawdę to nie mam wyjścia – w imię ochrony dobrego imienia oraz zachowania podstawowych standardów.
Naruszenie bezprawne dóbr osobistych w każdym przypadku wymaga reakcji, i to zdecydowanej. Ale tu chodzi jeszcze o coś innego – czy możemy pozwalać na tego rodzaju praktyki? Bo o czym świadczyłaby akceptacja i milczenie wobec takich zachowań?
Każda osoba – a może zwłaszcza publiczna, jaką jest Prezydent Miasta – powinna szanować innych obywateli i ich poglądy. Nawet wtedy, gdy się z nimi nie zgadza czy ich nie podziela. Patrząc na drugiego człowieka, nie można dostrzegać w nim jedynie przeciwnika politycznego, bo często współpraca jest jedyną skuteczną drogą zabiegania o dobro wspólne. Szczególnie wobec władzy wymagać się powinno szacunku i poszanowania – również godności osobistej mieszkańców miasta, w którym zajmuje się z nadania wyborców wysokie stanowisko. To urzędnik musi być dla ludzi, służąc im (za to mu płacą – z pieniędzy podatników), i zawsze musi wykonywać swoją pracę w sposób godny.
Bo w przeciwnym razie, do czego dojdziemy? Jak mamy uczyć dzieci szacunku dla drugiego człowieka, tolerancji, poszanowania praw? Jak mamy zapobiegać agresji (słownej i czynnej), grubiaństwu, przemocy? Jak budować zaufanie – do władzy, do instytucji? Jak zachęcać do bycia szczerym, otwartym, kreatywnym, twórczym? Jak można poprawiać jakość życia społecznego, nie zaczynając od najbliższego otoczenia i nie starając się samemu trzymać pewnych elementarnych zasad?
PS. Dziękuję wszystkim, którzy okazali i ciągle okazują mi wsparcie (rozmową bezpośrednią, telefoniczną, SMS-ami, mailami).