Dziennik Gazeta Prawna z 11. marca donosi w tekście pod tytułem: „Warszawa pensji już nie podnosi. Swój czas ma Rzeszów” o znaczącym wzroście płac w Rzeszowie.
Dwa cytaty. „W ostatniej dekadzie wśród miast wojewódzkich najbardziej wzrosły płace w przedsiębiorstwach Rzeszowa. W stolicy podwyżki należały do najniższych.” I dalej. „Fenomenem jest Rzeszów, gdzie płace podskoczyły o ponad 91% w ciągu 10 lat. Analityków to nie dziwi, ponieważ od ponad dekady otwierane są tam m.in. amerykańskie, kanadyjskie i francuskie firmy produkujące samoloty, części do nich i akcesoria.”
Średnie płace sytuują nas wśród 18 tych miast na 5 miejscu w kraju. Pesymiści powiedzą, że ten wysoki wzrost bierze się z niskiej wcześniejszej podstawy. Ja tam wolę być optymistą.
Najwyższe pensje są obecnie w Katowicach, które – jak twierdzi ekonomistka PKO BP – „windowane są przez górników często niezależnie od wyników ekonomicznych”.
Trudno się przy tej okazji nie zadziwić, niedawnemu, odczytanemu z sondaży przekonaniu Polaków, podsycanemu zresztą przez opozycję, że górnicy mają rację w sporze z rządem. No ale to już inny temat.