Zdjęcie: Maciej Brzana / Rzeszów News

– Mieszkańcy mają mieć spokojną noc, a nie słuchać wrzasków pod oknami – mówi Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. We wtorek radni wprowadzili nocny zakaz sprzedaży alkoholu w centrum miasta. Przedsiębiorcy: – To nonsens. 

Za wprowadzeniem prohibicji było 17 radnych z Rozwoju Rzeszowa, Platformy Obywatelskiej i opozycyjnego PiS, pięciu było przeciwko, jeden się wstrzymał. Prohibicja będzie obowiązywała od 1 lutego 2019 r. na terenie dwóch osiedli: Śródmieście Południe i Północ. Zakaz dotknie 19 sklepów, nie będzie obowiązywał pubów i restauracji. 

Sklepy nie będą mogły sprzedawać alkoholu od godz. 22:00 do 6:00. Prohibicja to pomysł Tadeusza Ferenca, prezydenta Rzeszowa, na walkę z pijackimi awanturami w pobliżu sklepu monopolowego przy ul. Matejki, na które skarżyli się mieszkańcy. Tadeusz Ferenc uznał, że najlepszym pomysłem jest „ukaranie” wszystkich sklepów w centrum miasta.  

Walawender: Problem pogłębimy

Tylko nieliczni spodziewali się, że prohibicja zostanie wprowadzona. A jednak. Na wtorkową sesję Rady Miasta Rzeszowa, na której zapadła ta decyzja, przyszli właściciele sklepów w centrum miasta i w napięciu przysłuchiwali się kilkudziesięciominutowej wymianie zdań radnych. Zanim rozpoczęła się dyskusja Witold Walawender z Rozwoju Rzeszowa już na samym początku sugerował, by uchwałę jednak zdjąć z porządku obrad.  

– Do konsultacji powinniśmy wrócić na etapie obrad w komisji, zaprosić przedsiębiorców do dyskusji – proponował Walawender, jeden z pięciu przeciwników prohibicji. – Proponowana uchwała nie zda egzaminu. Dlaczego mają cierpieć inne podmioty, jak winny jest jeden? Dajemy koncesję i możemy ją cofnąć. Wycofajmy się z tej uchwały. Ona problemu nie rozwiąże, a może pogłębić – przekonywał.

Ferenc: Bronicie pijaków

W podobnym tonie wypowiadał się klubowy kolega Walawendra – Wiesław Buż, który również zwrócił uwagę na to, że punktem spornym jest w zasadzie jeden sklep w związku z tym nie można karać wszystkich. – Decyzja ograniczająca może spowodować nierentowność tych sklepów, a to może wpłynąć na realizację budżetu. Dajmy sobie czas, wróćmy do tego za rok – apelował Wiesław Buż.

Przeciwko wprowadzeniu prohibicji był także Marcin Deręgowski z PO. – Można w jakiś sposób przypilnować sprzedającego. Pod groźbą utraty koncesji można rozwiązać problem sprzedaży alkoholu pijanym osobom – mówił Deręgowski.

Na nic się to jednak zdało. Prezydent Tadeusz Ferenc zwrócił uwagę na to, że jeżeli nawet postawi się w centrum miasta dodatkowe patrole straży miejskiej i policji, to problem nadal będzie. – Macie pod oknami sklep czynny całą noc i ktoś wam się tłucze pod oknami. Was to nie dotyczy, bo mieszkacie dalej, a oni [mieszkańcy – przyp. red.] w nocy chcą odpocząć – mówił do radnych Ferenc.

– Bronicie pijaków, żeby w nocy gasili pragnienie. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem alkoholu, dlatego wystąpiłem z tą uchwałą, by ludzie mieli spokojną noc, a nie słuchali wrzasków pod oknami – przekonywał prezydent.

PiS: To krok w dobrą stronę

Za wprowadzeniem prohibicji, o dziwo, była opozycja. PiS, jak nigdy, ciepło komentował propozycję Tadeusza Ferenca. – Wszystko w życiu trzeba planować. Nawet spożycie alkoholu. Najważniejsze jest dobro mieszkańców, więc trzeba to uszanować – mówiła Danuta Solarz z PiS.

– Tę uchwałę prezydent oparł na głosach mieszkańców – chwalił Grzegorz Koryl z PiS. – To krok w dobrą stronę – mówił szef klubu PiS Marcin Fijołek. Mateusz Szpyrka z PiS również poparł wniosek Ferenca, proponując jednocześnie, by prohibicję wprowadzić w całym mieście. – Mieszkańcy os. Paderewskiego także się skarżą – stwierdził Szpyrka.

Prohibicję poparła także Jolanta Kaźmierczak, szefowa klubu PO. – Podczas imprez masowych na Rynku dostęp do alkoholu po 22:00 jest niepotrzebny – powiedziała. Witold Walawender w trakcie dyskusji raz jeszcze wnioskował, by uchwałę przenieść do obrad w komisjach. Wniosek jednak przepadł, a potem radni przegłosowali nocny zakaz sprzedaży alkoholu w centrum miasta. 

Przedsiębiorcy: Dziecięca naiwność

Właściciele sklepów obawiają się, że nocny zakaz handlu alkoholem doprowadzi do tego, że będą oni musieli zwinąć swój interes. Marcin Koza, przedsiębiorca z Rynku, uważa, że radni wykazali się „dziecięcą naiwnością”, jeśli wierzą w to, że prohibicja zmniejszy problem alkoholizmu i „pijaków”, o których wspomniał Tadeusz Ferenc. 

–  Rząd, zamiast pomyśleć np. o uproszczeniu procedury przymusowego leczenia alkoholików, zrzucił ze swoich barków część odpowiedzialności na samorządy, którym wydaje się, że ograniczeniami w sprzedaży załatwią wszystkie problemy związane z alkoholizmem – komentuje Marcin Koza. 

– W kraju, w którym łatwiej kogoś ubezwłasnowolnić niż zmusić do leczenia, lekarstwem na problem z alkoholem ma być dodatkowe 500 metrów do przejścia poza strefę zakazu? To nonsens – dodaje przedsiębiorca. 

Zdjęcie: Materiały Rady Miasta Rzeszowa

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama