– Taką decyzję podjąłem po konsultacjach z mieszkańcami oraz po rozmowach z ekspertami – mówi Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa. Miasto stawia na naturalnych wrogów komarów – jerzyki.
Kilka tygodni temu Urząd Miasta w Rzeszowie w swoich mediach społecznościowych zamieścił ankietę, w której pytał mieszkańców, czy są za stosowaniem oprysków chemicznych zwalczających komary i kleszcze w Rzeszowie.
– Zapoznałem się z wynikami tej mini sondy i przede wszystkim z komentarzami zamieszczonymi pod naszym postem. Komentarze były jednoznaczne – prawie wszystkie przeciw stosowaniu oprysków – mówi prezydent Konrad Fijołek.
Konsultacje i opinie
W piątek (23 lipca) w rzeszowskim Urban Lab prezydent brał udział w dyskusji na temat stosowania oprysków na komary i wpływania środków chemicznych na przyrodę. W poprzednich latach miasto regularnie przeprowadzało akcje odkomarzania terenów zielonych, wydawało na to rocznie po kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Na spotkaniu byli: dr hab. Łukasz Łuczaj, botanik, kierownik Zakładu Botaniki Uniwersytetu Rzeszowskiego, Mirosław Ruszała ze Stowarzyszenia Ekoskop, dr Sławomir Stec z Instytutu Polityki Energetycznej, ekspert Smart City oraz przedstawiciele Zarządu Zieleni Miejskiej, Wydziału Ochrony Środowiska i Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych.
– Swoje decyzje chcę podejmować po konsultacjach z mieszkańcami i po zapoznaniu się z opinią ekspertów – mówił na wstępie Konrad Fijołek, dodając, że forma konsultacji będzie jeszcze doprecyzowana.
Fijołek już w kampanii wyborczej zapowiedział, że miasto będzie odchodziło od chemicznego zwalczania komarów, a do walki z tymi uciążliwym krwiopijcami wyśle ich naturalnych wrogów – przede wszystkim jerzyki. To niezwykle pożyteczne ptaki. Potrafią dziennie zjeść około 20 tysięcy komarów.
Konrad Fijołek obiecał montowanie na terenie miasta budek dla jerzyków. Ma już je m.in. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Rzeszowie. Budki zakładają również rzeszowskie spółdzielnie mieszkaniowe. Miasto woli jerzyki od chemicznych środków, bo te niszczą bioróżnorodność – pszczoły i inne owady zapylające, ryby, rośliny.
To jak miotacz ognia
Na piątkowym spotkaniu w Urban Lab eksperci mieli jasne stanowisko: oprysków na komary nie powinno się stosować. – Każdy środek na komary zabija wszystkie owady – koniki polne, mrówki, muszki, osy, pszczoły… Wszystkie owady bez wyjątku – mówił dr hab. Łukasz Łuczaj, który w maju apelował też do miasta o ograniczenie koszenia trawników.
– To tak jakby z miotaczem ognia przejść przez trawnik – opisywał obrazowo odkomarzanie dr hab. Łuczaj. – Dodatkowo środki stosowane do oprysku dostają się do wody i mają negatywny wpływ na organizmy wodne – podkreślał botanik z UR. – Od oprysków trzeba odejść. Nie ma danych o skuteczności tego typu działań – mówił Sławomir Stec.
Podobną opinię zaprezentował Mirosław Ruszała z Ekoskopu. Konrad Fijołek ogłosił, że w Rzeszowie nie będzie chemicznego odkomarzania. – Mocniejszy akcent postawimy na inne metody walki z komarami – zapowiedział Fijołek. Za przykład podał wspomniane jerzyki. – Sporo budek dla tych ptaków jest już w mieście. W przyszłym roku pojawią się kolejne.
– Myślimy m.in. także o roślinach, które odstraszają komary – zdradził prezydent.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl