Zdjęcie: Galeria Fotografii Miasta Rzeszowa / blok komunalny przy ul. Strzelniczej
Jak miasto pozbywało się mieszkań

Rzeszów był jednym z ostatnich miast, które sprzedawały mieszkania z atrakcyjną bonifikatą. Samorządy same ustalały ich wysokość. W Rzeszowie można było wykupić mieszkanie za 20 proc. wartości, czyli z 80-procentową bonifikatą. Mogli się o to starać najemcy, który mieli z miastem podpisane umowy na czas nieokreślony. 

78 osób złożyło w br. wniosek o wykup mieszkania, rok wcześniej 192 osoby. W ciągu ostatnich 10 lat miasto sprzedało 1118 lokali. W ten sposób systematycznie pozbywało się swoich mieszkań. Obecnie ma ich 3 tys., dla porównania, w 2003 roku miało 11 500. 

Jednocześnie miasto płaci „odszkodowania” za brak lokali socjalnych. Chodzi o osoby, które nie płaciły za czynsz w wynajmowanym prywatnym mieszkaniu, otrzymały wyroki eksmisyjne i jednocześnie sąd przyznawał im prawo do lokalu socjalnego. Gmina ma obowiązek zapewnić im taki lokal.

Jeśli tego nie zrobi, lokatorzy z wyrokami pozostają w wynajmowanych mieszkaniach, a samorząd wypłaca właścicielowi lokalu odszkodowanie w wysokości opłat i czynszu.

Radni pokrzyżowali plany najemcom 

Rzeszów ma mieszkania komunalne w atrakcyjnych lokalizacjach. W Śródmieściu, od ul. ks. Jałowego w stronę Baranówki, w okolicach ulic: Dąbrowskiego, Hetmańskiej, Chodkiewicza, Staszica, czy na Nowym Mieście.

Jak mówią urzędnicy, to są mieszkania zadbane, wyremontowane i z niskimi opłatami. Przykład? Najemca 68-metrowego mieszkania przy ul. Kurpiowskiej, za czynsz i media płaci miesięcznie ok. 800 zł. Są też tacy, którzy wydają 500 albo 300 zł miesięcznie.

Decyzja radnych z 24 maja, niektórym pokrzyżowała plany. Szansy na wykup mieszkania  komunalnego nie ma już pani Katarzyna. „Bez żadnych ostrzeżeń, bez żadnych zapowiedzi, Rada Miasta, na wniosek władz miasta, nagle zablokowana wykup mieszkań komunalnych. Nieważne kto na jakim był etapie” – napisała do nas.

Procedurę wykupu mieszkania rozpoczęła jesienią ubiegłego roku. „W lutym odpowiedź Biura Gospodarki Mieniem i nagle cisza. Gdyby urzędy działały sprawniej, to wykup trwałby pół roku, a nie ponad rok. To pozbawienie wielu rodzin możliwości pozyskania stałego miejsca zamieszkania” – uważa nasza Czytelniczka.  

„Kto był już w trakcie wniosku na wykup, powinien mieć możliwość dokończenia transakcji” – kończy kobieta, twierdząc, że „władza działa na niekorzyść mieszkańców, zasłaniając się troską o zapewnienie lokum najbiedniejszym”.

Skomplikowana procedura

Urzędnicy twierdzą, że procedura była skomplikowana, trwała zazwyczaj od 10 do 12 miesięcy i nie można jej było przyspieszyć. Zaczynała się od wniosku do administracji, która musiała przygotować podstawowe dokumenty dotyczące lokalu.

–  Potem był wniosek do Wydziału Architektury Urzędu Miasta Rzeszowa o stwierdzenie samodzielności lokalu, aby upewnić się, czy można go wyodrębnić. Następnie, wniosek o zgodę na sprzedaż był przekazywany do prezydenta miasta. Wycenę musiał przygotować rzeczoznawca wyłoniony w drodze przetargu. Później, przez 6 tygodni, w prasie i internecie, był publikowany wykaz mieszkań przeznaczonych do sprzedaży – wyjaśnia Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa.

A to jeszcze nie koniec. Później Biuro Gospodarki Mieniem znów pytało wnioskodawcę, czy potwierdza chęć pierwokupu lokalu. Jeśli tak, przygotowywany był protokół, warunki nabycia lokalu, i dopiero z takim kompletem dokumentów można było przystąpić do podpisania aktu notarialnego.

Urzędnicy przekonują, że miesiąc przed przyjęciem uchwały przez radnych miasta, rozesłali informację do wszystkich zainteresowanych osób. Powiadomili ich, że powinni się spieszyć, bo po 24 maja mogą nie mieć szans na wykup mieszkania.

– Niektórzy musieli zrezygnować, bo np. nie mieli gotówki, ale większość osób zdążyła dopełnić formalności – słyszymy od urzędników.

redakcja@rzeszow-news.pl 

Reklama