Fot. Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News. Na zdjęciu Grzegorz Braun

Grzegorz Braun, kandydat Konfederacji w wyborach na prezydenta Rzeszowa, w najwyższej formie. Do perfekcji opanował sztukę nieodpowiadania rzeczowo na pytania. W poniedziałek dostało się TVP. 

Poseł Grzegorz Braun znany jest z teatralnych wystąpień na mównicy sejmowej, ale skutecznie to robi też podczas konferencji prasowych. Tak było też w poniedziałek, gdy na Rynku pochwalił się, że w jego komitecie wyborczym znalazł się Wiesław Walat, wiceprezydent Rzeszowa w latach 1999-2002.

– On mnie zaszczyca nie tylko kurtuazją, ale też współpracą, dobrą radą. Między innymi od pana prezydenta [Walata] pobieram korepetycje, których kandydatowi na włodarza miasta nigdy dość – mówił Braun, co już zwiastowało konferencyjny cyrk. Konfederaci zapowiadali, że jeszcze w poniedziałek zarejestrują komitet wyborczy Grzegorza Brauna.  

Sam Wiesław Walat nie miał nic ciekawego do powiedzenia. – W komitecie jestem po to, żeby przedstawić trochę inną wersję rozwoju Rzeszowa, opartą o historyczne doświadczenia miasta. Trzeba sięgnąć w tył, a jednocześnie mocno w przód, pokazać, jakie są szanse i możliwości tego miasta na tle całego regionu – stwierdził Walat. 

Przerażająca przepaść 

Potem zaczął się show Brauna. Zdążył jeszcze powiedzieć, że w Rzeszowie potrzebny jest „nowy impuls”. Gdy dziennikarz TVP Rzeszów zapytał go o program wyborczy, Braun odesłał go do… wywiadu, jakiego udzielił Polskiej Agencji Prasowej.

– Chociaż jedną propozycję programową – nie dawał za wygraną dziennikarz TVP. 

Braun nie odpowiadał, by stwierdzić za to, że TVP nie należą się „ekskluzywne komentarze i wypowiedzi”, bo „bardzo kłamie i manipuluje”. To akurat szczera prawda. – Niech TVP czyta, co inni napisali i niech z tego korzysta – radził dziennikarzowi publicznej telewizji Grzegorz Braun. 

Na tym nie poprzestał. Braun zarzucił TVP, że kampanię, jak zawsze, zaczęła od „przemilczeń, przekłamań, manipulacji”, stwierdził, że będzie do usług tylko mediów „prawdziwie niezależnych, lokalnych, regionalnych”. Po raz kolejny dziennikarza TVP odesłał do wywiadu w PAP. 

– Jeśli pan z rzetelnym namysłem do tego podejdzie, to zobaczy przerażającą przepaść, jaka przypomina mi się, kiedy wspominam goebbelsowską propagandę, propagandę sukcesu sekretarza Gierka. To jest to, co robi TVP nie tylko w Rzeszowie, ale to w jakiś sposób pana tłumaczy, ale nie usprawiedliwia – Braun edukował dziennikarza TVP.

Braun lękliwy nie jest

Z uśmiechem zareagował, gdy pytanie postanowiła mu zadać dziennikarka PAP-u, obecna na konferencji. Chciała, by Braun doprecyzował, czy według niego „Rzeszów potrzebuje nowego impulsu”, czy chodzi o „Nowy impuls dla Rzeszowa”. – To są dwie równie dobre propozycje – zareagował Braun, nie odpowiadając na pytanie. 

Dziennikarce PAP poradził, by w depeszy z konferencji napisała, że „twórczo włączyła się w kampanię” Brauna. Gdy inny dziennikarz zapytał go, kogo uważa za najgroźniejszego rywala w wyborach, poseł Konfederacji odpowiedział, że nie jest… taki lękliwy, a na Rynku nie widzi zagrożenia. A gdy zapytano go, na jakie poparcie liczy, odparł, że „coraz szersze”.

Braun oświadczył, że stara się nie zmarnować głosów, które oddano na niego w wyborach parlamentarnych w 2019 roku. Wtedy startował z rzeszowskiej listy Konfederacji, uzyskał jeden z najlepszych wyników. W całym okręgu nr 23 zdobył ponad 31 tys. głosów, w samym Rzeszowie miał ich 4 341, więcej od Ewy Leniart (kandydatki z poparciem PiS). 

– Wytężamy słuch, żeby usłyszeć i nie uronić żadnego z sygnałów, które dochodzą ze strony ruchów miejskich, środowisk samorządowych, społecznikowskich – mówił lakonicznie Braun. Ironizował, że do walki wyborczej nie może przystąpić z podniesioną przyłbicą, bo przyłbice są zakazane. – Ale się staramy – uspokajał.

Pan odrobi lekcję… 

Jeszcze na koniec Braunowi próbował zadać pytanie dziennikarz TVP. – Panie pośle, czyli nie dowiem się… – w tym momencie Braun mu przerwał. 

– Pan odrobi lekcję, pan przeczyta wywiad dla PAP-u. Od tego jest telewizja, aby nie kłamała bezczelnie, jak czyni to pańska firma, z pozoru telewizja zwana dla zmylenia przeciwnika, publiczną. Od tego jest, żeby spełniała swoje obowiązki, a jednak kłamie, manipuluje, przemilcza – podsumował Braun. 

I po chwili opuścił Rynek wraz ze swoimi współpracownikami, żegnając się słowami: „Z Panem Bogiem”.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama