– Podziwiamy cię. Jesteś wyjątkowy – mówił we wtorek Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. W swoim gabinecie przyjął Rafała Wilka, byłego rzeszowskiego żużlowca, który uprawia hanbike, czyli kolarstwo ręczne.
Rafał Wilk w tym roku na paraolimpiadzie w Rio de Janeiro w Brazylii zdobył dla Polski dwa medale: złoty w jeździe indywidualnej oraz srebrny w wyścigu ze startu wspólnego na dystansie 60 km.
– Dwa medale cieszą, tym bardziej, że po raz pierwszy wywalczyłem srebro – mówił Rafał Wilk, który w tym wyścigu nie spodziewał się, że uda mu się stanąć na podium. Gdy walczył o złoto był przekonany, że wygra.
W „srebrnym wyścigu” nadzieja na medal pojawiła się na ostatnim zakręcie, gdy były rzeszowski żużlowiec nadrobił kilka metrów. – Przeciągnąłem ich, ile mogłem – wspominał wyścig Rafał Wilk podczas spotkania z prezydentem Tadeuszem Ferencem.
To tak, jakby było wczoraj
– Przypomniał ci się wtedy żużel? – pytał Tadeusz Ferenc.
– Tak, zawsze mi się przez to pewnie lepiej zakręty pokonuje – odpowiedział sportowiec.
– Podziwiamy cię. Jesteś człowiekiem wyjątkowym – mówił prezydent i ściskał rękę Rafała Wilka.
– Medale, które zdobywasz dla Polski – fantastyczna sprawa. Doskonale też pamiętam cię, jak jeździłeś na żużlu – dodawał.
– To odległe czasy – dopowiedział Wilk.
– Gdzie odległe. Wczoraj to było – stwierdził żartobliwie Ferenc.
– Można powiedzieć, że wczoraj, a już 10 lat na wózku jeżdżę – zaznaczył sportowiec.
Postawił nowe fundamenty
– Czas ucieka niemiłosiernie. Cieszę się, że jednak znalazłam jakiś swój sposób na życie, że mogłem się odnaleźć po tym wszystkim. Moje życie po wypadku legło w gruzach, ale ja te gruzy pozbierałem i postawiłem nowe fundamenty – dodawał.
41-letn Rafał Wilk jest byłym żużlowcem Stali Rzeszów. Od 10 lat porusza się na wózku inwalidzkim. W 2006 r. podczas meczu żużlowego KSŻ-u Krosno z GTŻ-em Grudziądz, Rafał, który był wówczas zawodnikiem krośnieńskiej drużyny, miał wypadek, po którym stracił władzę w nogach. Nie zrezygnował ze sportu. Od wielu lat trenuje handbike.
– Wierzę w to, że kiedyś jeszcze stanę na nogach. Medycyna idzie do przodu. W moim przypadku trzy czy 10 lat nie zrobi już różnicy. Wiem, że nie będę biegał czy grał w piłkę nożną, ale możliwość robienia tych paru kroków będzie wystarczająca – mówił Rafał Wilk.
– Zagramy wtedy w tenisa – zaproponował od razu Ferenc, który jest fanem tenisa i na co dzień go uprawia.
– Na wózku mogę grać, nie ma problemu. Już kiedyś próbowałem – odparł sportowiec.
Ferenc zarażony rowerem
Rafał Wilk podczas spotkania w ratuszu mówił, że na paraolimpiadach poziom sportowy jest coraz wyższy. Przykład? Czterech biegaczy paraolimpijskich na 1500 m miało lepszy wynik niż sportowcy na olimpiadzie.
– To już nie te czasy, kiedy osoby, które startowały w paraolimpiadzie były na treningu raz czy dwa. Tak może było 40 lat temu, ale nie teraz. Teraz to już profesjonalny sport – mówił Wilk.
– Niektórzy paraolimpijczycy startują również w zwykłych olimpiadach. Chociaż niechętnie to się łączy, to jednak się zdarza, a zawodnicy dochodzą nawet do półfinału – dodawał.
O profesjonalizmie olimpiad dla osób niepełnosprawnych świadczy chociażby sprzęt, z którego korzystają zawodnicy. W przypadku handbike’u były to rowery przygotowywane przez Formułę1. Nowy rower, który Rafałowi Wilkowi ułatwiłby zdobywanie kolejnych medali, kosztuje około 60 tys. zł.
– Zaraziłeś mnie tym nowym rowerem. Jak tylko znajdę odpowiedni przepis prawny, to wesprę cię w tym zakresie finansowo – obiecywał pół żartem, pół serio Ferenc.
Bardziej przytomnie zareagował Stanisław Sienko, wiceprezydent Rzeszowa. – Możemy się zająć jedynie promocją. Innej możliwości nie mamy. Sprzętu kupić nie możemy – skwitował krótko pomysł Ferenca.
Nie siedzieć w domu
Rafał Wilk podkreślał także, że tegoroczna paraolimpiada w Rio po raz pierwszy była na żywo transmitowana przez TVP.
– To był przełom. Zrobiono pierwszy krok. Dzięki temu, że informacje o paraolimpiadzie będą rozpowszechniane, zmieni się też stosunek do osób niepełnosprawnych – uważa dwukrotny medalista z Rio.
– Jeśli czegoś nie znamy, to się tego boimy. Jeśli będziemy coś pokazywać, o czymś mówić to i też reakcja społeczeństwa będzie inna na niepełnosprawnych – dodawał.
– A same osoby niepełnosprawne zobaczą, że nie muszą siedzieć tylko w domu i czekać nie wiadomo na co – stwierdził Tadeusz Ferenc.
– Dokładnie. Stojąc w miejscu nic nie osiągniemy – wtórował prezydentowi sportowiec.
Lekarz zmotywował
Wilk przypominał też swoją historie. Po wypadku, gdy dowiedział się, że nie będzie chodził, w głowie miał tylko jedną myśl – być jak najbardziej samodzielnym.
– Najbardziej mnie przerażało to, że ktoś mój wózek będzie pchać – wspominał Wilk.
– Trzeba mieć taki charakter, jak ty żeby to wszytko przezwyciężyć i osiągnąć takie wyniki. Tu decydująca jest też mocna psychika – chwalił Ferenc.
Wilka na początku zmotywował do działania sam lekarz, który zaraz po operacji powiedział mu, że na pewno nie będzie chodził, a tym bardziej nie będzie uprawiał sportu. Wilk wtedy mu odpowiedział: „Jeszcze zobaczysz, że będę. Albo o kulach, albo na wózku, ale ci udowodnię, że można uprawiać sport zawsze!”.
I miał rację. Obecnie Rafał Wilk jest trzykrotnym mistrzem paraolimpijskim z Londynu (2012) i z Rio (2016), dwukrotnym mistrzem świata z Kanady 2013; mistrzem świata z Greenvill 2014 w jeździe na czas oraz dwukrotnym mistrzem świata z Nottwil Szwajcaria 2015.
Protesty? Nie odważą się
Aby uhonorować zasłużonego sportowca Tadeusz Ferenc przygotował wniosek o to, aby Rafałowi Wilkowi nadać tytuł Honorowego Obywatela Miasta Rzeszowa.
– Mam nadzieję, że wniosek przejdzie pomyślnie wszystkie procedury – mówił Tadeusz Ferenc.
– Rada Miasta musi też o tym zadecydować? – dopytywał Rafał Wilk.
– Proszę się nie obawiać. Jak prezydent składa wniosek, to nie odważą się zaprotestować – odpowiedział w swoim stylu Ferenc.
JOANNA GOŚCIŃSKA
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl