Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Kibolskie napisy i niedwuznaczne malowidła od miesięcy szpecą betonowe konstrukcje. Miasto zapewnia, że skatepark przy Podpromiu jest pod stałym nadzorem.

Szary, betonowy skatepark przy hali Podpromie, pokryty jest olbrzymią liczbą napisów i obrazków. Większość z nich to zwykłe bazgroły. Nazwy klubów przeplatają się z bohomazami.

Ktoś w dosadny sposób napisał o swojej nienawiści do Resovii i co należy z nią zrobić. Ktoś inny namalował fallusa, jeszcze inny postać kobiety i podpisał: „lubię w dupę”. Taki wulgarny i prymitywny język jest zresztą normą.  

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

– To ohydne – mówi ojciec dwóch nastoletnich chłopaków, którzy jeżdżą po skateparku na hulajnodze. Nie on jeden. Jest więcej rodziców, którzy przychodzą na skatepark ze swoimi dziećmi. 

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Nie są przeciwnikami graffiti jako formy sztuki ulicznej. Na dowód pokazują napis, który powstał na ścianach betonowej niecki, zwanej też bowlem. – Został wymalowany ku pamięci chłopaka, który jeździł tu na bmx i popełnił samobójstwo – opowiadają.

– Ale na tym koniec. Reszta to zwykły wandalizm – denerwują się. – Wcześniej też pojawiały się bazgroły, ale to było sporadyczne. Tak źle jak jest teraz, jeszcze nie było – mówią. – Raz zamalowano te napisy, ale pokryto je grubą warstwą farby. Była śliska i zrobiło się niebezpiecznie – dodają.

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
Gdyby nocy nie było…  

Skatepark śledzą trzy kamery. Dostęp do nagrań ma Rzeszowski Ośrodek Sportu i Rekreacji, który zarządza obiektem. To, co rejestrują kamery, widzą portierzy hali Podpromie. Ale oni nie są pracownikami firmy ochroniarskiej, więc nie muszą reagować na to, co dzieje się na skateparku.

 – Wiemy, że są tam niestosowane napisy, ale powstają w nocy, więc trudno złapać sprawcę, albo sprawców – mówi Maciej Chłodnicki z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa. – Nagrania z monitoringu zostały przekazane policji, która ma zidentyfikować wandali. 

I dodaje, że pracownicy ROSiR-u systematycznie sprawdzają jak wygląda skatepark. Dwa razy dziennie robią to też portierzy. Przegląd techniczny odbywa się raz w roku. Najbliższy zaplanowany jest na listopad.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!
Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
Grandy, bójki, kradzieże 

Obsceniczne rysunki i wulgaryzmy to nie jedyny problem na skateparku. – Przychodzą tu młodzi ludzie. Dziewczyny i chłopaki. Mają po kilkanaście lat, najwyżej dwadzieścia. Piją piwo, zostawiają puste butelki. Robią grandy, klną, biją się i wyzywają. Kiedyś skradziono jednemu dzieciakowi saszetkę z pieniędzmi – opowiadają rodzice.

– Zgłaszaliśmy to na policję, ale oni chyba nie chcą nikogo złapać. Najpierw radiowóz powoli jedzie wzdłuż hali. Następnie policjanci wysiadają i rozglądają się. Tyle. W tym czasie wszyscy, którzy grandzą, zdążą uciec. 

Ze statystyk komendy miejskiej policji wynika, że tylko od tylko 1 czerwca do końca wakacji funkcjonariusze interweniowali 12 razy.

– Dwa zgłoszenia nie zostały potwierdzone. 10 pozostałych dotyczyło wypadków na skateparku, czyli stłuczeń i nieporozumień pomiędzy osobami, które tam przebywały, jedno to była kradzież – mówi asp. sztab. Magdalena Żuk z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.

Zgłoszona kradzież została zakwalifikowana jako wykroczenie. Wartość nie przekraczała 500 zł.

– Tutaj potrzebny jest gospodarz, który zajmie się tym miejscem. Inaczej nic z tego nie będzie – kończą rodzice.

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

(la)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama