Wybory 2020. Jak głosowali rzeszowianie? „Mamy dość Dudy”. Brakowało kart [FOTO]

Nie chcemy już dłużej prezydenta-długopisu, chcemy Polski równej, otwartej dla wszystkich – słyszeliśmy od mieszkańców Rzeszowa podczas niedzielnych wyborów prezydenckich. Ale to Andrzej Duda wygrał pierwsze starcie. 

 

W niedzielę (28 czerwca) w Polsce odbyły się wybory na prezydenta RP. Polacy mogli wybierać spośród 11 kandydatów. Według pierwszych badań sondażowych (exit poll)  Ipsos dla TVN, Polsatu i TVP wybory wygrał urzędujący prezydent Andrzej Duda (PiS) – 41,8 proc. Drugie miejsce dla Rafała Trzaskowskiego (Koalicja Obywatelska) – 30,4 proc.

Trzeci jest Szymon Hołownia (bezpartyjny) – 13,3 proc. Czwarte miejsce przypadło Krzysztofowi Bosakowi (Konfederacja) – 7,4 proc. Piąty jest Robert Biedroń (Lewica) – 2,9 proc., a Władysław Kosiniak-Kamysz (Koalicja Polska PSL-Kukiz’15) dopiero szósty z wynikiem 2,6 proc. 

Na Podkarpaciu, jak wynika z exit pool, wybory wygrał Andrzeja Duda, zdobywając 60,6 proc. wszystkich głosów. Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ. W drugiej turze zmierzą się więc Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski. 

Lokale otwarto punktualnie 

W Rzeszowie głosowanie odbywało się w 98 lokalach wyborczych. Prawo do głosowania miało 148 370 osób, zaledwie 1235 osób zdecydowało się głosować korespondencyjne. Zaklejoną kopertę można było w niedzielę zostawić w lokalu wyborczym, jeśli ktoś do piątku nie wrzucił jej do specjalnie oznakowanej skrzynki pocztowej. 

Piękna słoneczna pogoda w Rzeszowie zachęcała do wyjścia z domu i zagłosowania. Widać to było po frekwencji. W stolicy Podkarpacia do południa wynosiła ona 26,5 proc. i była wyższa od średniej frekwencji w kraju – 24,08 proc. Frekwencja z godz. 17:00 potwierdziła, że mieszkańcy Rzeszowa wybory potraktowali serio i nie pochowali się po domach – 52,44 proc. 

Wybory bez większych komplikacji

– Wszystkie lokale wyborcze udało się otworzyć punktualnie o godz. 7:00. Samo głosowanie także przebiegało bez zakłóceń i bez większych kolejek. Wszyscy mieli maseczki, dezynfekowali ręce. Z przestrzeganiem zasad bezpieczeństwa nie było problemu – mówiła nam Paulina Ślemp, dyrektor Krajowego Biura Wyborczego Rzeszowie. 

– Wszystkie komisje pracowały w maseczkach i przyłbicach. Nie brakowało też środków dezynfekujących dla wyborców. Sytuacja epidemiczna nie wpłynęła znacząco na spowolnienie głosowania. Nikt nie skarżył się na gigantyczne kolejki – dodaje.

Ale pojawiły się pojedyncze głosy, że nie wszędzie przestrzegano zasad higieny, np.w lokalu wyborczym w domu kultury przy ulicy Olbrachta.

– Warunki epidemiologiczne są skandaliczne. Nie są przestrzegane ani odległości między ludźmi, ani zasady wpuszczania do lokalu. Mimo że w drzwiach stoi osoba z płynem dezynfekującym, ludzie wchodzą dużymi grupami i tłoczą się jeden na drugim – informowała nas jedna z Czytelniczek. 

Zabrakło kart do głosowania

Były też problemy z kartami do głosowania. Ok. godz. 19:20 zabrakło ich w komisji obwodowej nr 54 na osiedlu Przybyszówka. „Karty dowieziono o 19:50. W międzyczasie bardzo dużo potencjalnych wyborców odchodziło. Czy komisja i ratusz nie wiedzą, ile jest uprawnionych do głosowania?” – pytał Adam, Czytelnik Rzeszów News.

Paulina Ślemp z KBW w Rzeszowie potwierdziła, że komisja nr 54 zgłosiła, że kończą jej się karty do głosowania. – Zgłoszono zapotrzebowanie na 250 kart, które błyskawicznie dowieziono – zapewniała nas wieczorem dyrektor Ślemp. W okręgu nr 54 uprawnionych do głosowania było 2317 osób. Jak to się stało, że zabrakło kart?

– Każda komisja dostaje 90 procent kart. Nikt nigdy nie otrzymuje tyle kart, ile jest uprawnionych do głosowania. Gdy karty się kończą, wówczas przewodniczący zgłasza zapotrzebowanie i dostaje karty z rezerwy, tak jak było to w przypadku komisji nr 54 – wyjaśnia Ślemp. Twierdzi, że do rezerw sięga się wtedy, gdy w danym lokalu wyborczym jest bardzo duża frekwencja.

Głosowanie w maskach

Lokale wyborcze były czynne od 7:00 do 21:00. Byliśmy w trzech komisjach. Przy ul. Bernardyńskiej (nr 1), w której uprawnionych do głosowania było 1806 mieszkańców, w komisji nr 3 przy ul. Szopena (1500 wyborców) i komisji nr 4 przy ul. 3 Maja. Tam swój głos mogło oddać niespełna 1000 osób. 

W komisji na Szopena do południa frekwencja wynosiła 20 proc., na 3 Maja osiągnęła niespełna 20-procentowy wynik, na Bernardyńskiej – ponad 22 proc.

Pierwsi wyborcy w lokalach pojawili się tuż po 7:00. Niektórzy czekali przed drzwiami. Przewodniczący wszystkich trzech komisji zgodnie mówili, że lokale otworzyli bez problemów, punktualnie, a wszyscy głosujący stosowali się do zasad bezpieczeństwa – każdy miał na sobie maseczki, większość także swoje długopisy.

– Wyborcy sami nawet pilnowali, żeby między nimi było co najmniej 2 metry odległości. Nikt ich o to nie musiał prosić – słyszeliśmy w komisji przy ul. Bernardyńskiej.

W rzeszowskich lokalach wyborczych nie było większych problemów z kolejkami. Mieszkańcy na głosowanie przychodzili sukcesywnie, szybko wymieniając się przy urnach. 

Bo nie chcą potem narzekać 

Wygląd lokalu wyborczego się zmienił – komisja wyborcza, miejsce do oddania głosu, przezroczysta urna. Nie było na stołach komisji charakterystycznego zielonego sukna, a komisja za „gołymi” stołami siedziała jak uczniowie w szkole. Z sukna zrezygnowano ze względu na epidemię, to materiał chłonny. Były też otwarte na oścież okna.

Mimo że Podkarpacie jest bastionem PiS, to sam Rzeszów już nie jest typowo PiS-owski. Pięć lat temu Andrzej Duda (PiS) pokonał Bronisława Komorowskiego, kandydata Platformy Obywatelskiej, stosunkiem 56,55 do 43,45 proc. To nie była miażdżąca przewaga. 

Ci, którzy w niedzielę przyszli na wybory, mówili nam, że głosują, bo albo chcą zmiany urzędującego prezydenta Andrzeja Dudy, albo utrzymania status quo. Dla wielu wybory były świętem demokracji. To prawo, z którego należy korzystać. 

„Socjale” jak magnez 

Na Andrzeja Dudę głosowali głównie emeryci oraz osoby z zawodowym wykształceniem, posiadający kilkoro dzieci. 69-letnia Wiktoria, emerytka, której uśmiech nie schodził z ust, głosowała na Dudę. – Jest wspaniałym człowiekiem. Dostałam dodatkowe pieniążki [13. emerytura – przyp. red.] i podwyżkę emerytury – mówiła pani Wiktoria. 

36-letni Tomasz, który na co dzień jest mechanikiem samochodowym, na wybory zabrał dwójkę małych dzieci i ich dziadka. Też postawił na Dudę, bo uważa, że urzędujący prezydent przyczynił się do tego, że Polska obronną ręką wychodzi z epidemii koronawirusa, doprowadził do zniesienia wiz do USA.

– Jest też 500+. Ludzie tego potrzebują – przekonywał nas pan Tomasz. 

„Długopis” nie podniesie Polski z kolan 

Krzyżyk przy Rafale Trzaskowskim stawiali w dużej mierze lepiej wykształceni, ci, którzy uważają, że miejsce Polski jest w Unii Europejskiej. Nie chcą dłużej prezydenta, który nazywany jest złośliwie „długopisem”. Andrzej Duda w zasadzie podpisywał wszystko, co mu przyniesiono z Sejmu na biurko w Pałacu Prezydenckim.
 
– Nie odpowiada mi obecny styl sprawowania władzy. Chcę rozdziału państwa od Kościoła, Chcę, żebyśmy dalej mogli się czuć Europejczykami. Chcę mniejszych podziałów w społeczeństwie – mówiła nam 40-letnia Agata, który jest księgową. W wyborach postawiła na Trzaskowskiego. Nie ona jedna.  
 
Na kandydata KO głosowała też 35-letnia Dorota, nauczycielka. Liczy na to, że Rafał Trzaskowski będzie słuchał Polaków. – Liczę, że zrobi wiele dobrego dla Polski i naprawdę podniesie ją z kolan – mówiła nam. 
 
Świeży produkt 
 
Na Szymona Hołownię głosowali zarówno młodzi, jak i ci w średnim wieku. Mają dość podziału na Polskę PO i PiS. Chcą świeżości. – Hołownia nie jest zepsuty jak pozostali. Jeśli wygra, liczę, że w końcu będzie normalnie, że nie będzie prezydentem, który tylko wszystko podpisuje, ale będzie prezydentem myślącym – mówił 48-letni Marek, prawnik. 
 
Na Hołownię postawił także 22-letni Dominik, mechanik lotniczy. To jego pierwsze wybory. Do głosowania w nich namówił go jego chłopak.
 
– Wcześniej nie czułem takiej potrzeby, chyba nie do końca zdawałem sobie sprawę, jakie to ważne – mówił 22-latek. Podoba mu się, że Szymon Hołownia jest bezpartyjny. – Mam nadzieję, że nie będzie podpisywał kontrowersyjnych ustaw i postawi na szerokie konsultacje społeczne – marzy się Dominikowi.
 
„Polska równa dla wszystkich” 
 
Roberta Biedronia wybierali ci, którzy myślą o Polsce równej dla wszystkich – bez podziału i stygmatyzacji, tak jak to w kampanii zrobił Andrzej Duda, mówiąc, że LGBT to nie ludzie, a ideologia.
 
Na Biedronia głosował m.in. 20-letni Rafał, absolwent I LO w Rzeszowie, obecnie student weterynarii. Na wybory chodzi, odkąd skończył 18 lat. 
 
– Głosuję, bo chce zmienić Polskę na lepsze. To, co teraz, jest nie do wytrzymania. Trzeba zmienić nasz kraj. Robert Biedroń to gwarantuje. Spowoduje, że Polska będzie równa dla wszystkich i tolerancyjna – uważa Rafał. – Chcę w końcu pozbawić Andrzeja Dudę prezydentury – dodał. 
 
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl
Reklama