Obiecywał, że w piątek ogłosi nazwisko drugiego wiceprezydenta. Nazwiska nie ogłosił, ale za to wie, jak uporządkować rzeszowskie targowiska. Mówił, że wie.
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
Waldemar Szumny, kandydat PiS na prezydenta Rzeszowa, w piątek od 7:00 rano biegał po rzeszowskich targowiskach: popularnym „Balcerku” przy ul. Moniuszki oraz hali targowej przy ulicy Targowej. Szumny szukał poparcia o kupców.
To nie przypadek, że akurat u nich. Ci z „Balcerka” oprotestowali w ubiegłym roku plan miasta, by część terenu targowiska oddać firmie deweloperskiej Resovia Residence Development. Kupcy boją się, że deweloper zamknie im biznesy.
O swoją przyszłość boją się też kupcy z hali targowej, gdy miasto w styczniu ujawniło rewolucyjną wizję tego, jak hala miałaby wyglądać w przyszłości i jej otoczenie. Radni PiS w radzie miasta samej modernizacji hali przyklasnęli, ale skrytykowali szczegóły.
Tam, gdzie prezydent Konrad Fijołek wywołuje niepokoje społeczne, tam pojawia się Waldemar Szumny, i – jak za dotknięciem zaczarowanej różdżki – opowiada, że bolączki protestujących i niezadowolonych z rządów Fijołka, wyleczy.
W piątek (12 kwietnia) Szumny miał jednak ujawnić, kto będzie jego drugim wiceprezydentem, gdy sam obejmie rządy w ratuszu. Pierwszym ogłosił w ubiegłym tygodnia Marka Bajdaka, byłego tymczasowego prezydenta Rzeszowa.
Nocne rozmowy Szumnego
Szumny zapowiedział wtedy, że w tym tygodniu ogłosi nazwisko drugiego wiceprezydenta, ale ostatecznie tego nie zrobił. W piątek mówił, jak to z przyszłym wiceprezydentem (nieoficjalnie wiemy, że to kobieta) jeszcze w czwartek w nocy negocjował.
– Od godz. 21:05 do 0:40, łącznie trzy godziny i 35 minut – opowiadał ze szwajcarską precyzją Szumny. W liczbach jest zakochany, Szumny z wykształcenia jest matematykiem.
Mówił tylko, że podczas rozmowy z kandydatem/kandydatką (płci Szumny nie ujawnił), poruszał tematy lepszego wynagradzania urzędników, czynszów mieszkaniowych, spraw seniorów, niepodnoszenia podatków, szkół dwujęzycznych, psychologów w każdej szkole.
Rozmowa skończyła się tak, że osoba ta… nie zgodziła się w piątek stanąć przy Waldemarze Szumnym. Może zgodzi się po weekendzie, chyba że „ofertę” Szumnego odrzuci albo sam Szumny się rozmyśli, czy z właściwą osobą na ten temat rozmawiał.
Polityczne targowiska
Gdy ten temat Szumnego przed weekendem „padł”, postanowił o poranku pochodzić po targowiskach. – Pomoc kupcom, inwestycje w ekologiczne rozwiązania, uprawnienie komunikacji – to mój plan na rzeszowskie targowiska – ogłosił po południu.
Szumny stwierdził, że z kupcami „dopiął szczegóły” tego, od czego trzeba zacząć porządek na targowiskach. Tych „szczegółów” jednak też nie ujawnił. – Będę chciał uniknąć zamieszania, jak ostatnio wokół „Balcerka” – powiedział tylko.
O targowiskach Szumny mówił ogólnikami. – W ciemnych barwach maluje się przyszłość ważnych dla rzeszowian miejsc. Ekologiczna żywność powinna być w większym stopniu dostępna dla mieszkańców – stwierdził przed halą targową.
Powiedział jeszcze, że jego zdaniem, eko-bazarek, który od października ub. r. odbywa się na parkingu Parku Papieskiego, powinien być częściej organizowany, a nie tylko raz w miesiącu. Odwiedza go sam Szumny, bywa też w innych miejscach.
Narzekał, że parkowanie przy targowiskach jest gehenną (bo jest), że kierowcy, w znalezieniu wolnego miejsca, krążą wiele razy po mieście. – To jałowe zakorkowanie – nazwał ten typ korków, który tworzą kierowcy, tylko dlatego, że nie mają gdzie stanąć.
Jak Szumny chce im ulżyć? – Wybudować jedno-, dwupoziomowe budynki, w których można byłoby parkować – rzucił Szumny. Ale gdzie, za ile, na ile samochodów? Tu odpowiedzi na te pytania nie ma.
Jak „ocalić” Fijołka?
Na koniec, zmieniając temat, wbił szpilkę Konradowi Fijołkowi, że miasto oblepił swoimi banerami, nawet w okolicach szkół. Szumny uważa, że Fijołek swoją banerozą naraża się na krytyczne uwagi. Przypomniał, że w pierwszej turze dostał blisko 38 proc. głosów.
– Jest szansa „ocalić” ten wynik, ale można go znacząco osłabić – Szumny „radził” Fijołkowi i jego sztabowi, by się opamiętali w wieszaniu plakatów wyborczych. – Ludzie, tak mówią, nie chcą już na niego głosować przez takie zabiegi – uważa Szumny.
Sam w pierwszej turze dostał ponad 24 proc. głosów.
Gdy cię pytają o…
W piątek zaczepił go starszy mężczyzna. Nie interesowały go targowiska. – Co z wiaduktem nad Staroniwą? Co z wiaduktem na rondzie Pobitno? – pytał Szumnego. – Na Pobitnem nie ma – odparł Szumny. – Ale trzeba – dopominał się mężczyzna.
– Ja nie mówiłem, że wybuduję w trzy lata – bronił się Szumny. – Ale ja nie mówię, że pan mówił, tylko że trzeba wybudować – dociskał Szumnego mieszkaniec. – Wiadukt jest też potrzebny przy Galerii Rzeszów – dodawał.
– Czyli mieszkańcy wiedzą, czego chcą, tylko władza w ratuszu tego nie słyszy – powiedział już do dziennikarzy Szumny. – Władza w ratuszu jest nastawiona na deweloperów – skitował mężczyzna, po czym odszedł.
A Waldemar Szumny zapowiedział jeszcze, że w przyszłym tygodniu zorganizuje „co najmniej pięć konferencji prasowych”. Na jednej z nich ma ogłosić „świetne rozwiązanie na odkorkowanie miasta”. W piątek też go nie chciał ujawnić.
redakcja@rzeszow-news.pl