Wybory w Rzeszowie. Fijołek ze wsparciem samorządowców z całej Polski [FOTO]

Parlamentarna opozycja liczy, że po zwycięstwie Konrada Fijołka w wyborach w Rzeszowie rozpocznie marsz po władzę w kraju. To nie jest żart. 

 

Środa, 9 czerwca, rzeszowski Rynek. Godz. 12:00. Świeci słońce. Za chwilę rozpocznie się „Siła Samorządu”, jedno z ostatnich wydarzeń politycznych Konrada Fijołka, kandydata opozycji w wyborach na prezydenta Rzeszowa, które odbędą się w najbliższą niedzielę, 13 czerwca. Fijołek prowadzi w sondażach, ale zanosi się na wyborczą dogrywkę 27 czerwca.

Wiatru w skrzydła Fijołkowi mają dodać znani polscy samorządowcy, związani głównie z Koalicją Obywatelską. W środę przyjechało ich ponad 20, m.in. Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy; Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska, Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia; Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania; Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi. 

Niektórzy w tej kampanii przyjechali wesprzeć Konrada Fijołka po raz drugi, niektórzy są po raz pierwszy jak choćby Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. Przyjechali też włodarze mniejszych miast i gmin: Płocka, Sosnowca, Kielc, Wałbrzycha, Wieliczki, Izabelina, Korycina, Puńska… Przekaz? Cała polska samorządowa wspiera Konrada Fijołka.

Serce, czas i mądrość  

Nikt już nie myli Rzeszowa z Wrocławiem, jak to bywało wcześniej. Za to chętnie samorządowcy wypominają ostatnią wizytę w Rzeszowie Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS, który stolicę Podkarpacia pomylił ze Szczecinem. Konrad Fijołek na Rynek przychodzi z żoną i synem, stojąc z nimi Fijołek podsumuje ponad godzinną „Siłę Samorządu”. 

– Drodzy rzeszowianie, drodzy goście… – zacznie Konrad Fijołek. – Bardzo serdecznie dziękuję za to serce, czas i mądrość, którą na co dzień w tej kampanii oddajecie – mówi dalej. Dla Fijołka środa to „dzień polskiego święta samorządowego”. – Tego nie mógł sobie wymarzyć w najśmielszych snach młody chłopak ze zwykłego Nowego Miasta – mówi. 

„Chłopak ze zwykłego Nowego Miasta” to właśnie Konrad Fijołek, któremu czasem plącze się język. – A jednak się udało – podkreśla. Takiego wsparcia nigdy nie miał w swojej blisko 20-letniej pracy samorządowca, w której przez całą prezydenturę Tadeusza Ferenca był mu wierny. Ferenc nie udzielił mu jednak poparcia, wybrał energicznego Marcina Warchoła.  

Fijołek nie chce być Ferencem 

Nazwisko Fijołek zyskało polityczny blask dopiero po rezygnacji Tadeusza Ferenca. Fijołek, trochę na złość Ferencowi, w kampanii próbuje pokazać, że sam też potrafi płynąć. Zgromadził wokół siebie samorządowców, którzy w dużej mierze nie patyczkują się w ocenie tego, co na szczeblu krajowym rząd PiS chce zrobić z samorządami. 

Konrad Fijołek do nich dołącza, w przeciwieństwie do Tadeusza Ferenca, który raczej stronił od krytyki PiS, ale dzięki temu miasto pędziło w rozwoju, jest wzorem dla innych. Fijołek dołącza do tych samorządowców, którzy na wojnie z PiS są od dawna. W kampanii rywalizuje z ludźmi Zjednoczonej Prawicy: Ewą Leniart i Marcinem Warchołem. 

Dla całej parlamentarnej opozycji Rzeszów stał się świetną okazją, by choć na chwilę zapomnieć o wewnętrznych tarciach „na górze”. Do Rzeszowa zjeżdża, bo na miasto patrzy cała Polska. To tu w tym roku odbędą się najważniejsze wybory, które mają pokazać, czy opozycja w obecnym kształcie w Sejmie jeszcze coś znaczy, czy jest do zaorania. 

Ostatnia prosta kampanii 

Konrad Fijołek nazwiskami samorządowców z pierwszych stron gazet chętnie się chwali. Momentami pachnie to infantylnością, nazywa ich „najwspanialszymi”. Ale zdaje sobie sprawę, że nawet wsparcie takich nazwisk jak Trzaskowski, Dulkiewicz, Jaśkowiak nie jest przepustką do wygranej. Bo co oni mogą wiedzieć o Rzeszowie? Jaki mają wpływ na wynik?

– Przed nami ostatnie trzy dni, ostatnia prosta tej najdłuższej w nowoczesnej Europie kampanii – mówił w środę Konrad Fijołek. – Kampania jest bardzo długa, została tak zaplanowana, żeby was zlekceważyć, uniemożliwić wam w ewentualnej drugiej turze wzięcie udziału w właśnie w święcie demokracji i wolności – powtórzy po raz kolejny. 

„Was”, czyli mieszkańców. Fijołek i jego ekipa od wielu tygodni forsują tezę, że wybory pierwotnie planowane na 9 maja, rząd PiS przesunął na 13 czerwca, by zwiększyć szanse swoich ludzi, przede wszystkim Ewy Leniart. Warchoł od obozu Zjednoczonej Prawicy mocno się dystansuje, codziennie od 6:00 rano rozdaje kawę i ciastka. Jest jak Ferenc. 

Można wyciąć figiel 

Fijołek przekonuje, że to zasłona dymna, od dawna powtarza, że jak prawica weźmie władzę w mieście, to długo może jej już nie oddać. Sam jest z lewicowym rodowodem, nie lubi, jak mu się to wypomina. Drży na myśl o drugiej turze, bo 27 czerwca jego elektorat może mu się rozjechać na wczasy, wręcz błaga, by wybory zakończyć na 13 czerwca.

– Można im [PiS – przyp. red.] wyciąć figiel. Wybierzcie prezydenta w pierwszej turze – apelował w środę do mieszkańców. Uderzał w poważne tony. – 13 czerwca właśnie w Rzeszowie zacznie się, tak jak kiedyś w Gdańsku, powrót do wolności, powrót do prawdziwej polskiej samorządności, powrót do uśmiechniętej Polski – mówił. 

Mówił tak jakby od Rzeszowa zależały losy kraju. Tak jakby dla mieszkańców spory w warszawskiej polityce miały być ważniejsze od budowy w Rzeszowie chodnika, remontu drogi, nowych autobusów, żłobków, przedszkoli, szkół, nowych miejsc pracy… Jakby nie zdawał sobie sprawy, że bez znajomości ministerialnych korytarzy niewiele zrobi. 

Początek końca rządów PiS?

Ale Konrada Fijołka „niosą” samorządowcy z bogatych miast, z którymi Rzeszów nie ma co się równać. Oni narzucają narrację: „Dobry samorząd, zły rząd PiS”. – Oczy całej Polski skierowane są na Rzeszów. W waszych rękach jest przyszłość waszego miasta – mówiła w tym tonie w środę do rzeszowian Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska. 

– To pierwszy krok na drodze do odzyskania władzy przez demokratyczną opozycję, siły demokratyczne. Może być wykonany właśnie tutaj – w Rzeszowie, już za kilka dni. Możecie pokazać, że ta era niedemokratycznych rządów dobiega końca. Możecie wyrazić swój sprzeciw wobec polityki opartej na manipulacji, kłamstwie – mówił zaś Rafał Trzaskowski.

Bo to właśnie Rzeszów ma dać odpowiedź na pytanie o kondycję sejmowej opozycji, która ubrała maskę samorządowców. – Ten głos będzie miał znaczenie dla całej Polski. Jest w stanie dać siłę całej demokratycznej opozycji, energię nam wszystkim, żeby wygrywać kolejne wybory – nie pozostawiał złudzeń co do intencji Trzaskowski.

Straszył PiS-em. – Oni poważnie traktują te wybory. PiS wie, że to może być początek ich końca. Powinniśmy zrobić wszystko, żeby to był początek końca tej władzy. Będziecie decydować, czy Rzeszowem będzie rządził samorządowiec z krwi i kości, czy wysłannik z prawicowej partii, który będzie wyłącznie wykonywał rozkazy prezesa – mówił Trzaskowski.

Polski Ład to nie Polski Bałagan

W poważne tony uderzał też Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku. – Znajdujemy się w centrum polskiej demokracji. Nawet najgorsza demokracja jest najlepsza niż najlepsza dyktatura – mówił. Truskolaski mówił, że większość z 660 mld zł, które w ciągu ostatnich kilkunastu lat Polska otrzymała z Unii Europejskiej, wykorzystały samorządy. 

– Chce się nam to odebrać. Dają pieniądze wyłącznie swoim. Nie dają tym, którzy wiedzą, jak się z tymi pieniędzmi obejść. Nie pozwolimy, aby Polski Ład stał się Polskim Bałaganem – prezydent Truskolaski wtrącał do lokalnych wyborów sprawy ogólnopolskie, które dzisiaj dzielą opozycję i obóz władzy Zjednoczonej Prawicy.

Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, straszył mieszkańców, że jak nie wybiorą Konrada Fijołka na prezydenta, to miejsca w przedszkolach będą przyznawane w zależności od tego, jaką partię popierają rodzice. Albo młodzi ludzie będą mieli przyznawane mieszkania komunalne w zależności od tego, z kim sympatyzują. Jakby gdziekolwiek tak było.  

Samorządowców boli to, że konkurenci Fijołka – Ewa Leniart i Marcin Warchoł – co chwilę chwalą się, że załatwili pieniądze dla Rzeszowa. – To nie są partyjne środki PiS. To są środki wszystkich Polaków – grzmiał Karnowski, jakby chciał udowodnić, że z rządowych pieniędzy korzysta tylko elektorat Zjednoczonej Prawicy, a reszta jest wykluczona. 

Oby Rzeszów nie zasnął, jak Fijołek 

W środę zareagował na to Marcin Warchoł. – Chlubą byłoby dla mnie pójść do więzienia za pomoc szpitalom, strażakom. Z przyjemnością poddam się takiej karze. Nie będę się zamykał pomiędzy klakierami politycznymi. Nie będę tutaj robił spędów politycznych. Wybierzmy Rzeszów pracowity, a nie Rzeszów leniwy – mówił po południu Warchoł. 

Samorządowcy przekonują, że tylko Konrad Fijołek zna na wylot sprawy miasta, bo jest stąd. – Miejcie zaufanie do swojego człowieka, a nie przywiezionego w teczce z Warszawy – apelował Jacek Karnowski. – Wybierzcie dobrą kontynuację, a nie eksperymenty – odpowiada Marcin Warchoł, który w ostatnich sondażach jest za Konradem Fijołkiem

Samorządowcy obiecują, że będą odwiedzać Rzeszów, jak tylko Konrad Fijołek będzie potrzebował wsparcia. – Konradzie, jesteśmy z tobą – zapewniała Hanna Zdanowska. – Wierzymy, że wygrasz. Prosimy, by z ziemi rzeszowskiej poszedł wolnościowy sygnał – mówił Jacek Sutryk. Jacek Jaśkowiak ma nadzieję, że Fijołek wygra w pierwszej turze. 

– Jak pięściarz Łukasz Różański [pokonał Artura Szpilkę – przyp. red.]. Po co wydawać pieniądze na drugą rundę? Po co marnować czas rzeszowian? – pytał prezydent Poznania. – Zabiorę się do pracy, a wy możecie spokojnie pojechać na wakacje – obiecał Konrad Fijołek. Oby Rzeszów nie zasnął na dwie dekady, tak jak radny Fijołek – odpowiada Marcin Warchoł.

W środę na spotkanie Konrada Fijołka z samorządowcami przyszła garstka mieszkańców. 

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl

Reklama