Projekt budowy luksusowego apartamentowca w miejscu willi Kotowicza przy ul. Dekerta w Rzeszowie chce mieszkańcom pokazać inwestor. To pierwszy w historii miasta przypadek, gdy deweloper pyta o zdanie, czy mieszkańcom podoba się to, co zamierza postawić.
[Not a valid template]
Publiczna prezentacja apartamentowca odbędzie się 30 kwietnia o godz. 10:00 w rzeszowskim hotelu Grand. Przyjść może każdy. Inwestorem budynku jest firma deweloperska – Perinvest, która po ewentualnym wyburzeniu zabytkowej willi Kotowicza (z 1928 r.) niedaleko pałacyku Lubomirskich planuje tam wybudować apartamenty.
– To budynek z luksusowymi mieszkaniami o powierzchni od 120 m kw. wzwyż. Bardzo drogi, o wysokim standardzie wykończenia. Składałby się z 4 kondygnacji nadziemnych, ale to nie jest takie proste ze względu na spadek terenu. Od strony ul. Dekerta budynek wyglądałby tak, jakby miał 3 kondygnacje. Byłoby w nim kilkanaście mieszkań – mówi Maciej Łobos z pracowni MWM Architekci, która opracowała projekt na zlecenie dewelopera.
Deweloper zaplanował także budowę dwukondygnacyjnego podziemnego parkingu. Architekci trzymają w tajemnicy projekt, żeby nikt go wcześniej nie zobaczył przed publiczną prezentacją. Inwestor chce uniknąć dyskusji w mediach przed wyjaśnieniem wszystkich wątpliwości.
– Bez zgody opinii publicznej i właściwych urzędów nic się tam zrobić nie da – twierdzi Łobos.
Na ratunek willi
Szczególnie, że sprawa willi Kotowicza ponad rok temu wywołała prawdziwą burzę, gdy do ratusza został złożony wniosek przez firmę Willa Palace o wydanie warunków zabudowy dla działki przy ul. Dekerta. To właśnie tam znajduje się willa, w której mieszkał płk Jan Stefan Kotowicz, ostatni dowódca 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej.
Płk Kotowicz mieszkał w willi do 1963 r. W 2001 r. na jej ścianie powieszono tablicę pamiątkową upamiętniająca rzeszowskiego bohatera.
Gdy plany inwestora przedostały się do mediów pojawili się obrońcy willi Kotowicza. Wśród nich był nawet Jan Śmierzyński, potomek płk. Kotowicza, który prosił miasto o ratowanie obiektu.
„Willa jest pamiątką po bohaterze miasta, rzeszowianie są z nią mocno związani. Co roku w rocznicę śmierci odwiedzają to miejsce i oddają hołd pułkownikowi. Wyburzając ją inwestor zniszczy urok tego miejsca i zatrze ślady mojego wujka, który całe swoje życie poświęcił Ojczyźnie. Dlatego apeluję do władz miasta o podjęcie wszelkich starań mających na celu uratowanie willi” – pisał w liście Śmierzyński.
Pierwszy przypadek w Rzeszowie
Dyskusja ucichła, gdy inwestor wycofał z urzędu wniosek o wydanie warunków zabudowy. To wcale jednak nie oznaczało, że ze swoich planów całkowicie zrezygnował, ale teraz chce je poddać publicznej dyskusji.
– Aby przygotować jakąkolwiek dokumentację musi zostać zaakceptowana koncepcja przez konserwatora i miasto. Potem dopiero kolejne decyzje administracyjne i budowa. To pierwszy przypadek w Rzeszowie, kiedy inwestor chce przedstawić swój pomysł zanim zacznie budowę – podkreśla Maciej Łobos.
A co jeśli mieszkańcom projekt budowy apartamentowca się nie spodoba? – Zdarzało się, że sprzeciw mieszkańców zablokował powstanie projektów naprawdę wybitnych architektów ze świata. Taka praca, nikt nie jest nieomylny – odpowiada Łobos.
Willa Kotowicza jest w wojewódzkiej ewidencji zabytków, co oznacza, że każdy ruch inwestora musi być konsultowany z konserwatorem zabytków.
redakcja@rzeszow-news.pl