Nawet 330 pracowników produkcji w fabryce Pratt&Whitney w Rzeszowie straci pracę. W środę zarząd firmy podał informację o planowanych zwolnieniach. Pierwsze mają nastąpić jeszcze w sierpniu.
Firma Pratt&Whitney, która zajmuje się produkcją silników i części samolotowych, zatrudnia ogółem cztery i pół tysiąca osób. Teraz planuje zbiorowe zwolnienia. Ich powodem jest kryzys wywołany przez pandemię koronawirusa.
– Przemysł lotniczy został potężnie doświadczony kryzysem. Ruch lotniczy spadł o ok. 80 proc, co przekłada się na olbrzymi spadek zamówień – tłumaczy Andrzej Czarnecki, rzecznik Pratt&Whitney w Rzeszowie.
Jak dodaje, firma już w marcu borykała się z kryzysem. Początkowo wprowadzała rozmaite kroki, które miały złagodzić straty, ale okazały się niewystarczające.
– Wdrożyliśmy ograniczenia wynagrodzeń dla kadry zarządzającej, wprowadziliśmy nieodpłatne dni wolne od pracy, nie przedłużaliśmy umów na czas nieokreślony. Ale kryzys się pogłębia i, niestety, musimy zredukować zatrudnienia – twierdzi Andrzej Czarnecki.
W środę firma rozpoczęła negocjacje ze związkami zawodowymi. Pierwsze wypowiedzenia mają zostać wręczone pracownikom już w sierpniu. Na razie nie wiadomo, ile dokładnie osób straci pracę, i jakie będą warunki zwolnień.
– Zarząd szacuje, że wypowiedzenia otrzyma około 330 pracowników produkcyjnych. Ostateczną liczbę podamy po zakończeniu negocjacji ze związkowcami – zapewnia rzecznik Pratt&Whitney.
Niewykluczone jednak, że po pierwszej nastąpi kolejna tura zwolnień. – Każdy scenariusz jest prawdopodobny. Możliwe, że firma zredukuje niedługo zatrudnienia pracowników nieprodukcyjnych – słyszymy od rzecznika.
Przypomnijmy, że zastój w lotnictwie wstrząsnął już jedną firmą na Podkarpaciu. W lipcu informowaliśmy o grupowych zwolnieniach w podrzeszowskiej fabryce Goodrich.
(cm)
redakcja@rzeszow-news.pl