Około 700 tys. zł w ciągu 6 lat trzech mieszkańców z powiatów łańcuckiego i leżajskiego wyłudziło od 160 osób z całej Polski. Szybko przyszło, szybko poszło.
Dariusz Sudak, wiceszef Prokuratury Rejonowej w Łańcucie, nie pierwszy raz miał do czynienia z takimi oszustami, a właściwie z naiwnością ludzką. – Dziwi mnie jednak cały czas, że ludzie wchodzą w kontakt z nieznaną osobą i wpłacają pieniądze, wcale niemałe – mówi nam prokurator Sudak.
To właśnie on w ostatni dzień 2019 roku wysłał do Sądu Okręgowego w Rzeszowie akt oskarżenia przeciwko trzech młodym mężczyznom z powiatów łańcuckiego i leżajskiego: 27-letniemu Kamilowi S., 28-letniemu Adrianowi M. i 23-letniemu Mariuszowi M. Wszyscy trzej odpowiedzą przed sądem za oszustwa.
Panowie dobrze się bawili, długo byli bezkarni, wykorzystywali fakt, że „usługi”, jakie oferują w internecie nikt nie zgłosi policji, nawet jeżeli ktoś straci na tym pieniądze. Bo jak się poskarżyć policji, że się chciało kupić sfałszowany dyplom ukończenia studiów albo zdobyć prawo jazdy wyrobione na Ukrainie. Albo fałszywe świadectwo czy legitymacje.
Chętnych nie brakowało. Wpłacali od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Wielu wiele razy, nawet wtedy, gdy im wmawiano, że „usługa” nagle podrożała i trzeba dopłacić. Od 2010 do 2016 roku cała trójka wyłudziła ok. 700 tys. zł. Lwią częścią tej kwoty, bo aż 300 tys. zł, straciła pewna kobieta. Tyle wpłaciła oszustom, by zdobyć upragnione… prawo jazdy.
Poszkodowani są rozsiani po całym kraju. Z ponad 300 przesłuchanych osób status pokrzywdzonych ma 160. To oni stracili pieniądze. Tylko nieliczni zgłosili się na policję. – Dwie, może trzy osoby złożyły zawiadomienia. Do reszty docierali sami policjanci. Poszukiwali pokrzywdzonych – wspomina prokurator Dariusz Sudak.
Najpierw policjanci z komendy z Łańcuta, potem z komendy wojewódzkiej z Rzeszowa dobrali się do skóry oszustom. Sami zwrócili uwagę na ogłoszenia w internecie. Czuli, że jest w tym „przekręt”. To właśnie operacyjne działania policjantów sprawiły, że oszustom powinęła się noga po latach wysyłania do klientów pustych kartek i gazet.
Oszuści doskonale wcześniej rozpracowali swoje ofiary, wyczuli, że od jednej osoby mogą wyciągnąć sporo pieniędzy, wyciągnęli informacje, kto dysponuje jaką gotówkę i tak urabiali ludzi, że ci chętnie przelewali kolejne pieniądze. – Wielu z nich nie ukończyło studiów, a chciało rodzicom pokazać dyplom, że studia skończyli – mówi Dariusz Sudak.
Śledztwo było długie, trwało pięć lat, na finał postępowania składa się prawie 20 tomów akt, sam akt oskarżenia liczy 120 stron. Kamilowi S., Adrianowi M. i Mariuszowi M. grozi do 10 lat więzienia. Będą odpowiadać z wolnej stopy, mają dozory policyjne i poręczenia majątkowe. Tylko część pieniędzy udało się odnaleźć – ponad 100 tys. zł w gotówce.
Co z resztą? Pieniędzy już nie ma. – Szybko przyszło, szybko poszło – mówi szczerze prokurator Sudak.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl