– Zarząd Transportu Miejskiego powinien iść ramię w ramię ze Związkiem Gmin PKS i razem tworzyć wspólną siatkę połączeń Rzeszowskiego Transportu Metropolitarnego – to kolejny głos w dyskusji na temat korków w mieście.
Temat korków w Rzeszowie znów stał się głośny po naszym poniedziałkowym tekście o powtarzających się opóźnieniach miejskich autobusów. Publikacja wywołała lawinę komentarzy, do której włączył się m.in. pan Marcin, Czytelnik Rzeszów News. We wtorek opublikowaliśmy jego list. Pan Marcin podkreślał, że nie wystarczy poszerzyć drogi, by rozwiązać problem korków w mieście. List stał się pretekstem do kolejnej dyskusji.
Włączył się do niej nasz kolejny Czytelnik (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). Liczymy na to, że rzeszowscy drogowcy i urzędnicy nie będą wobec tych głosów obojętni.
Kiedy pasażer raz odejdzie…
Temat jest bardzo szeroki, dlatego przejdę do konkretów. Problem rzeszowskich korków jest nasilany działaniem sławnego reliktu przeszłości – PKS-u. Przewoźnik ten znany jest ze swojej niestabilności i ciągłego zawieszania kursów. Ostatnio ucierpiała cała gmina Chmielnik. Okazało się bowiem, że dwie linie PKS będą jedynie dowoziły pasażerów pod Urząd Gminy, skąd trzeba będzie się przesiąść w MKS 238.
Sytuacja byłaby zrozumiała, gdyby MKS jeździł z taktem 20-30 minut a nie 60-70 min. Takie działanie i pozbawianie możliwości dojazdu powoduje, że pasażerowie, których na to stać, przesiadają się we własne samochody i przyczyniają się do korków w mieście. Dlaczego ratusz na to nie reaguje? Nie jest przecież tajemnicą, że podmiejska komunikacja kuleje a mieszkańcy podrzeszowskich gmin pracują, uczą się w szkołach średnich i studiują właśnie w Rzeszowie, codziennie dojeżdżając.
Czy dla ratusza nie powinno być priorytetem, aby wsie w odległości, dla przykładu, 15 km od miasta były skomunikowane w jak najlepszym stopniu? Łatwiej przecież jest przekonać do autobusów tych bliskich mieszkańców niż ludzi dojeżdżających zza Łańcuta czy Kolbuszowej. Zamiast próbować dojść do monopolu autobusowego, Zarząd Transportu Miejskiego powinien iść ramię w ramię ze Związkiem Gmin PKS [tworzy go 9 podrzeszowskich gmin – przyp. red.] i razem tworzyć wspólną siatkę połączeń Rzeszowskiego Transportu Metropolitarnego, bazując na miejskim MPK i podmiejskim MKS.
A PKS? Cóż, każdy chyba widzi, że tego już się nie da uratować. Zastanawia jedynie podejście wójtów, którzy dla swoich mieszkańców nie zatroszczą się chociaż o linię MKS. Dlaczego Związek Gmin, który jest właścicielem zarówno MKS, jak i PKS nie postawi na jedną kartę i nie zlikwiduje tego drugiego, jednocześnie wcielając stare połączenia w struktury MKS, by z pomocą środków z UE zakupić kolejną partię nowego taboru?
Zdaje się, że ani wójtowie, ani ratusz nie widzą, że o pasażera trzeba dbać, bo kiedy raz odejdzie, do dojeżdżania autobusem nie wróci.
Czytelnik Rzeszów News
Chcecie się podzielić swoimi spostrzeżeniami na temat rzeszowskiej komunikacji? Macie dobre pomysły na jej poprawę? Piszcie na nasz adres: redakcja@rzeszow-news.pl