Bez przełomu zakończyły się piątkowe negocjacje w sprawie podwyżek pensji dla pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rzeszowie. Ale będą kolejne rozmowy i próba znalezienia kompromisu.
Negocjacje rozpoczęły się w piątek, 2 grudnia, o godz. 12:00 w ratuszu. W rozmowach uczestniczyło kilkanaście osób: Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa, wiceprezydent Krystyna Stachowska, Irena Marszałek-Czekierda, dyrektor MOPS-u.
Byli także przedstawiciele Podkarpackiego Związku Zawodowego Pracowników Pomocy Społecznej oraz ZZ Opiekunek, Opiekunów i Pracowników MOPS oraz Szymon Wawrzyszko, mediator wyznaczony przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej i radni miasta.
W piątek do Rzeszowa przyjechała również Zofia Romaszewska, społeczna doradczyni prezydenta RP Andrzeja Dudy i przedstawiciele Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej. Rozmowy trwały 2,5 godziny.
Nic się nie zmieniło
– Jesteśmy rozczarowani, miasto nie miało dla nas żadnych propozycji – powiedziała nam zaraz po wyjściu Anna Chobel, przewodnicząca Podkarpackiego ZZ Pracowników Pomocy Społecznej. – Jesteśmy gotowi na kompromis, ale nie przedstawiono nam żadnej oferty.
Związkowcy do tej pory proponowali po 2 tys. zł brutto dla każdego pracownika, z wyrównaniem od maja br. Średnia pensja wynosi 3,2 tys. zł brutto. W MOPS pracuje 576 osób, w ostatnich dwóch latach odeszło 109: na emerytury albo z powodu niskich płac.
Będzie jednorazowy dodatek
– Nie było konkretów, ponieważ nie zamknęliśmy jeszcze tegorocznego budżetu i nie mamy budżetu na przyszły rok – tłumaczy Konrad Fijołek. Jednocześnie deklaruje, że do 20 grudnia br. miasto przedstawi związkom zawodowym konkretne propozycje podwyżek.
Poinformował też, że do końca roku pracownicy socjalni dostaną jednorazowy dodatek w wysokości 1,5 tys. zł brutto. Pod koniec listopada, z okazji Dnia Pracownika Socjalnego, każdy otrzymał po 1000 zł.
– To nie rozwiązuje jeszcze problemu, ale wykonaliśmy gest – podkreśla prezydent Fijołek.
To były trudne negocjacje
Zofia Romaszewska, doradczyni prezydenta RP Andrzeja Dudy, uważa, że sytuacja, w jakiej znaleźli się pracownicy socjalni jest nie do przyjęcia. – Zarabiają nikczemne pieniądze – mówi wprost. Zwłaszcza, że ich praca jest bardzo trudna.
– Opiekują się różnymi ludźmi, często takimi, którzy nie radzą sobie w życiu, a mają przedziwne wymagania. Musimy ich szanować – mówi Romaszewska, która m.in. z tego powodu przyjęła zaproszenie do udziału w piątkowych rozmowach.
– To były trudne negocjacje, ale nie zamknęły żadnej drogi. Obie strony chcą znaleźć kompromis – dodała Zofia Romaszewska. Jednocześnie przyznała, że sprawa jest skomplikowana, biorąc pod uwagę aktualną sytuację finansową samorządu.
– Ale związkowcy mówią, że nie mogą być już dłużej oszukiwani. Twierdzą, że także w poprzednim roku różne rzeczy im obiecano, ale nic się nie zmieniło – powiedziała po wyjściu z ratusza doradczyni prezydenta RP.
Kolejne negocjacje w sprawie podwyżek wynagrodzenia pracowników rzeszowskiego MOPS-u wyznaczono na 5 stycznia. Także w nich będzie chciała uczestniczyć Zofia Romaszewska.
28 października na budynkach MOPS rozwieszono banery informujące o proteście. Związkowcy od czerwca są w sporze z pracodawcą. Zapowiedzieli, że jeżeli negocjacje nie przyniosą przełomu, będzie referendum i jeśli tak zdecydują pracownicy – strajk.
(la)
redakcja@rzeszow-news.pl