Pokaz mody z pozytywizmu, kiermasz książek, wspólne czytanie oraz gry i zabawy dla dzieci odbyły się w sobotę przy fontannie multimedialnej w Rzeszowie z okazji „Narodowego Czytania”.
[Not a valid template]
Do czwartej edycji „Narodowego Czytania”, inicjatywy prezydenta RP, przyłączył się również Rzeszów. W tym roku do wspólnego czytania wybrano „Lalkę” Bolesława Prusa. Powieść ta, mimo, że jest na liście lektur, wciąż ma wielu zwolenników. Oprócz głównego punktu programu – wspólnego czytania fragmentów przygotowano dużo atrakcji dla dzieci i dorosłych.
Jak dobrze znasz „Lalkę”?
Na trawniku przy fontannie multimedialnej rozstawiono namiot. Czytanie „Lalki” poprzedziła gra miejska, w której wzięły udział 3 drużyny. W konkurencjach liczył się czas, w jakim drużyna pokona wyznaczoną trasę. Potrzebna była znakomita orientacja w terenie i znajomość mapy oraz znajomość lektury.
W poszczególnych punktach na trasie zawodnicy pytani byli o bohaterów „Lalki”, gatunek literacki, charakterystyczne elementy garderoby z epoki pozytywizmu, datę premiery teatralnej, filmowej i pierwszego wydania książki Prusa.
Zawodnicy zaczynali w namiocie przy fontannie, potem kierowali się kolejno do Podziemnej Trasy Turystycznej, biblioteki przy ul. Sokoła, alei Pod Kasztanami i Radia Rzeszów. Zwycięska drużyna zgarniała 50 zł na każdą osobę i książki.
– Drugi raz biorę udział w grze miejskiej. Kiedyś spróbowałam i spodobało mi się. Jestem magistrem filologii polskiej Uniwersytetu Rzeszowskiego i dlatego dzisiejsza gra jest dla mnie bardzo atrakcyjna – mówiła Justyna z Rzeszowa, uczestniczka gry.
Pamiętnik starego subiekta
Punktem kulminacyjnym imprezy było oczywiście publiczne czytanie. Obok głównego namiotu zebrało się ponad 50 osób. Każdy otrzymał fragment lektury. Do mikrofonu czytała Barbara Chmura, dyrektor Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rzeszowie.
– Nie przejmujmy się, że zrobi się nam Wieża Babel, bo chodzi o to, aby czytać razem, spontanicznie i krótko – zachęcała Barbara Chmura.
Happening łączący czytających brzmiał jak chór z antycznych tragedii. Dyrektor WiMBP mówiła do mikrofonu wolno i wyraźnie. Zebrany tłum przy wspólnym czytaniu fragmentu „Pamiętnik starego subiekta” szumiał, tworząc tło dla Barbary Chmury. Po 15 minutach zakończyło się zbiorowe rozkoszowanie się lekturą.
Ale to nie był koniec. Uczestników „Narodowego Czytania” zaproszono pod namiot i w jego okolicę, by posłuchać, jak czytają znane osoby. Niezwykle obrazowo prezentowała fragmenty „Lalki” aktorka Jolant Nord. Oprócz niej powieść Prusa czytali także Elżbieta Winiarska, Katarzyna Gudzik, Ryszard Szatek, Sławomir Andres z Radia Centrum, Tomasz Gnap z Rzeszowskiego Inkubatora Kultury.
W drugiej odsłonie głosu postaciom z powieści Prusa użyczyli m.in. Monika Szela, dyrektor teatru Maska, Henryk Pietrzak, były prezes Radia Rzeszów, Adam Bienias, dziennikarz TVP Rzeszów, radna sejmiku podkarpackiego Jerzy Cypryś, radna Rzeszowa Maria Warchoł.
Maluchy i mole książkowe biją rekordy
Strefa małego czytelnika biła rekordy popularności. Rzeszowski Dom Kultury przygotował wiele atrakcji. Dzieci rysowały ilustracje do fragmentu „Lalki”.
– Nie ważne jest to, czy dzieci rozumieją tekst. Ważne jest kreatywne podejście do zadania i zwrócenie uwagi na szczegóły, dlatego przygotowane narzędzia to kredki ołówkowe, pastele, flamastry – wyjaśniała Aleksandra Zimny, instruktor plastyki RDK.
Za pomocą kleju, kolorowej bibuły, rolek po papierze toaletowym i nożyczek, dzieci urzeczywistniały jak w ich wyobraźni wyglądała Izabela Łęcka, bohaterka „Lalki”.
Były także zabawy ruchowe połączone z intelektualnymi walorami, takie jak morze z wielkiej okrągłej tęczowej płachty, która falowała wprawiana w ruch przez trzymające je dzieci. W zabawie trzeba było znać kolory, by szybko móc zamienić się miejscem z sąsiadem. Było także układanie puzzli, wielka gra planszowa, tor przeszkód do pokonania na piłce, a dla najmłodszych karmienie piłkami papierowego słonia i tygrysa.
Podobnie wielkim zainteresowaniem cieszył się kiermasz książek przeczytanych. Ten punkt nie opuszczała grupka ludzi od momentu rozkładania książek na stołach, aż do samego końca. Przepychano się, zaglądano zza ramion, wpychano ręce pod pachy, byle tylko dostać jakiś atrakcyjny egzemplarz, którym można wypełnić domową bibliotekę.
– Wybieram książki z fantastyki. Dużo jest takich, których nie znam. Nie wiem też, czy przeczytam wszystkie, które kupiłem. Poza tym, kupić książkę za złotówkę to super okazja -mówił entuzjastycznie 20-letni Borys z Rzeszowa.
Szaleństwo modowe i cierpienia kobiet
Wizualnie największą atrakcją był pokaz mody XIX wieku. Rozciągnięto czerwony dywan pomiędzy namiotem a natryskiem fontanny. Wokół zebrali się widzowie. Po kolei na dywan wkraczały modelki w strojach z czasów epoki pozytywizmu.
Zaczęto od lat 30., gdy popularna była taka tkanina jak batyst i muślin. Kobiety odziane w suknie z tak cienkich materiałów musiały okrywać się wełnianymi szalami. Panował wtedy trend zdobienia sukien w stylu indyjskim.
Lata 60. w ówczesnej modzie to krynoliny, czyli stelaż pod suknią wyglądający jak wielka hula hop, na którą naciągnięto materiał. W czasach Izabeli Łęckiej stelaż zastąpiło tzw. siodło, które miało uwydatniać pośladki, a w efekcie wyglądało, jak przenośna półka za plecami każdej z pań.
Princeska z lat 80. – sukienka jednoczęściowa, przylegała do ciała i dlatego uznawana była za nieprzyzwoitą.
Ważne były oczywiście dodatki: wstążki, falbanki, bufki, rękawiczki, koronki, fikuśne kapelusiki i oczywiście gorset formujący sylwetkę. Kobiecy strój, chociaż trudny do noszenia był dumą mężczyzn, którzy opiekowali się paniami. Panowie w pozytywizmie ubierali się w całkiem odmiennym stylu niż kobiety. Zakładali fraki, kamizelkę i krawat w kolorach stonowanych, bez udziwnień. W dobrym tonie było posiadanie laski o zdobionej gałce.
SABINA LEWICKA
redakcja@rzeszow-news.pl