„Dziki pokonują ogrodzenia i wchodzą na prywatne posesje” – alarmują mieszkańcy Rzeszowa. We wtorek dostaliśmy informację o stadzie, które zdewastowało ogródki działkowe przy ul. Polnej.
To nie pierwsze wtargnięcie dzikich zwierząt na działki Wspólna Niwa (osiedle Wilkowyja) w Rzeszowie. „W niedzielę zorganizowano akcję przeganiania dzików, które po przedostaniu się przez ogrodzenie wyjadały uprawy i rozkopywały trawniki. Niestety, następnego dnia wróciły, i to liczniejsze” – twierdzi Damian, Czytelnik Rzeszów News.
Na nagraniu, które przesłali nam wystraszeni działkowcy (jest na końcu tekstu), widać dziki swobodnie poruszające się po ogródkach działkowych. W poniedziałkowe popołudnie pojawiło się ich aż 10. „Nie boją się ludzi, nawet biegną w ich kierunku” – alarmuje Czytelnik.
– W poniedziałek ok. godz. 18:00 otrzymaliśmy zgłoszenie od działkowców z prywatnych ogródków Wspólna Niwa – mówi Marek Kruk, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Rzeszowie. – Do ogródków działkowych wtargnęły dziki. Zdewastowały roślinność – przyznaje.
Interwencja straży miejskiej nie była konieczna. Na pomoc działkowcom z osiedla Wilkowyja ruszyli lekarze weterynarii, którzy współpracują ze strażą miejską, i którzy zajmują się wyłapywaniem dzikich zwierząt na terenie Rzeszowa.
– Próbowaliśmy przepędzić dziki. Niestety, nasze działania okazały się mało skuteczne, ponieważ furtki ogrodów były zamknięte. Zwierzęta nie miały dokąd uciec – tłumaczy lek. wet. Robert Sączawa. – Żeby akcja przyniosła oczekiwane skutki, działkowcy muszą się zorganizować i otworzyć bramy. Wtedy dziki wrócą na pola i do lasów – przekonuje.
Jak słyszymy, przepędzanie to jedyna skuteczna metoda na pozbycie się dzików. – Strzelanie do nich nabojami ze środkiem usypiającym nie ma sensu. Odległość jest za duża, a skóra dzików jest za gruba – przyznaje Sączawa. – Planujemy urządzić zorganizowane przepędzanie.
(cm)
redakcja@rzeszow-news.pl