Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

IPN wraca do zbrodni popełnionych na terenie Zamku Lubomirskich w Rzeszowie. Śledczy chcą się dowiedzieć czy komuniści dokonywali tajnych pochówków swoich ofiar. Badania mają się rozpocząć w połowie przyszłego roku.

 

Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

To będą kolejne badania prowadzone na Zamku Lubomirskich. Instytut Pamięci Narodowej szuka ofiar z lat 40. i 50. ubiegłego wieku, gdy w piwnicach zamku mieściło się więzienie. Zamykano w nim i torturowano działaczy podziemia niepodległościowego. Życie straciło ponad 400 więźniów, nieznane jest miejsce pochówku większości z nich.  

Prace poszukiwawcze będą prowadzone na terenie całego Zamku Lubomirskich. – Obejmą zarówno dziedziniec jak i teren wokół zamku – zapowiedział w poniedziałek w Rzeszowie prokurator Andrzej Pozorski, szef pionu śledczego IPN, czyli Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.

To będą największe badania poszukiwawcze IPN – śledczy wykorzystają nowoczesne urządzeń do badania gruntu. Chcą sprawdzić, czy została naruszona struktura ziemi. Prokuratorzy IPN chcą też znaleźć miejsce egzekucji. – Odnaleziono je w latach 80. ubiegłego wieku, a następnie zamaskowano – przypomina prokurator Pozorski. 

Nowe, nieznane wątki 

– To wydarzenie o znaczeniu historycznym – mówi o wszczęciu śledztwa w sprawie zbrodni komunistycznych na rzeszowskim zamku wojewoda Ewa Leniart. – Wierzę w odtworzenie tego, co w działo się w kazamatach więzienia. To także ostatni moment, żeby zidentyfikować miejsca pochówku osób straconych na rzeszowskim zamku.  

– Śledztwo odkryje nowe, nieznane dotąd wątki historii naszego miasta i województwa – przypuszcza Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.

Decyzję o wszczęciu śledztwa podjął prokurator generalny i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. – Dziadek ministra Ziobry był tutaj na rzeszowskim zamku więziony, torturowany i skazany na dożywocie. Dlatego śledztwo to zostanie przeprowadzone z największa starannością i rzetelnością – zapewnia Warchoł.

Konsekwencje za tuszowanie

Pierwsze czynności związane ze śledztwem rozpoczęły się latem br. – Dokonano zdumiewających odkryć wskazujących na liczne ślady zbrodni komunistycznych tutaj popełnianych – mówi Warchoł. Liczy on na współpracę z mieszkańcami Rzeszowa, którzy mają informację o wydarzeniach sprzed lat.

– Może istnieją dowody rzeczowe, może są dokumenty – zastanawia się wiceminister sprawiedliwości i przypomina też o wydarzeniach z przełomu lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Podczas prac konserwatorskich prowadzonych na Zamku w 1987, 1988 i 1994 roku, znaleziono szczątki ludzkie.

– Wszystko wskazuje na to, że mieliśmy do czynienia z celowym ukrywaniem zbrodni – mówi Warchoł. Część zwłok zginęła, podobnie jak dokumenty, a te które zostały znalezione, nie mają sygnatur i brakuje podpisów. – Osoby winne mataczenia, ukrywania prawdy o zbrodniach komunistycznych pociągniemy do odpowiedzialności – zapowiada wiceminister. 

Tajne pochówki na zamku? 

IPN w 2015 r. prowadził już prace na zamku, ale wówczas niczego nie wyjaśniły. – To były badania szczątkowe – mówi Karol Polejowski, wiceprezes IPN. – Liczymy, że tym razem uzyskamy odpowiedzi na pytania, które historycy zadają od wielu dziesiątek lat – czy na Zamku Lubomirskich komuniści dokonywali tajnych pochówków swoich ofiar.

Historycy szacują, że przez więzienie w rzeszowskim zamku przeszło ponad 30 tys. ludzi. Nie wszyscy zostali wpisani do księgi więziennej, stąd podejrzenia, że wiele osób zostało bezimiennie pochowanych na terenie zamku lub być może w lasach głogowskich.

Prace na terenie Zamku Lubomirskich mają się rozpocząć w połowie przyszłego roku. Sędzia Rafał Puchalski, prezes Sądu Okręgowego w Rzeszowie (na zamku jest jego siedziba), deklaruje pomoc prokuratorom IPN. – Tylko prawda potrafi wzbudzić w nas tożsamość narodową i uczcić pamięć osób, które tutaj zginęły – mówi Puchalski. 

(la)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama