Jeden kierowca poczekał na pasażera i otrzymał za to 1000 zł nagrody od prezydenta Rzeszowa. Drugi zrobił „po swojemu” i uciekł sprzed nosa jednemu z Czytelników Rzeszów News.
Tadeusz Ferenc, pretendent Rzeszowa, po styczniowym problemie z kilkukrotnym omijaniem przystanku przy ul. Iwonickiej, zaczął szczególnie przyglądać się pracy kierowców MPK. Każde niedociągnięcia, które się pojawiały, weryfikował na bieżąco.
W poniedziałek nawet spotkał się z kierowcami w siedzibie Zarządu Transportu Miejskiego, aby „twarzą w twarz” wyjaśnić im, gdzie pracują i jak powinni swoje obowiązki wykonywać.
Impulsem do spotkania było zdarzenie, którego świadkiem był sam Tadeusz Ferenc. Gdy w ubiegłym tygodniu jechał do pracy zobaczył, że kierowca autobusu zatrzymując się na przystanku przed mostem Zamkowym nie zabrał jednej pasażerki, która dobiegała do pojazdu.
We wtorek, tuż przed godziną 16:00, Tadeusz Ferenc, jadąc ul. Powisłocze, był świadkiem podobnego zdarzenia – kierowca zatrzymał się na przystanku. Ci, którzy czekali na nim, wsiedli. Do autobusu chciała wsiąść również kobieta, która od przystanku była około 40 metrów. Zaczęła biec, licząc na to, że kierowca na nią poczeka. I tak właśnie się stało – kierowca cierpliwie poczekał, aż kobieta dobiegnie i wsiądzie do pojazdu. Takie zachowanie kierowcy się opłaciło i to dosłownie.
– Promując dobre wzorce prezydent postanowił w środę kierowcę uhonorować, wręczając mu nagrodę wysokości 1000 zł – wyjaśnia Katarzyna Pawlak z biura prasowego Urzędu Miasta w Rzeszowie.
Kierowca, który jechał ul. Podwisłocze, miał szczęście, bo Tadeusz Ferenc widział jego dobre zachowanie. Miał je również i ten, który w tym samym dniu prowadził autobus linii 0B. Dlaczego? Bo… nie zabrał około godz. 17:00 dobiegającego pasażera na przystanku obok kościoła przy al. Powstańców Warszawy. „Poszkodowanym” był pan Łukasz, Czytelnik Rzeszów News.
„MPK to jakiś absurd to MPK! Pomimo publikacji w mediach i interwencji prezydenta, właśnie kierowca zrobił mi to samo przed nosem – dobiegałem do autobusu, a on odjechał” – napisał do nas pan Łukasz.
Następne „koło” miał za kilka minut. „Już nie chodzi nawet o to czekanie, ale o zasady – kierowcy MPK mają pasażerów w dalekim poważaniu – przez lata jazdy komunikacją miejską widziałem to wielokrotnie. Do MPK jestem już przyzwyczajony, ale nie będę tego dłużej znosił” – dodał pan Łukasz.
Jaki z tego morał? Jak kierowca chce, to poczeka, a jak nie chce, to i sam prezydent nie pomoże.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl