– Z zazdrością patrzę na podejście MPK Rzeszów do bezpieczeństwa swoich kierowców autobusów – pisze w liście do Rzeszów News kierowca PKS Rzeszów.
Nas, kierowców PKS i MKS, firma traktuje jak króliki doświadczalne, nie zapewniając nam absolutnie żadnych środków ochrony. Mamy ciągły i bezpośredni kontakt z pasażerami sprzedając codziennie setki biletów i kontakt chociażby z pieniędzmi może być przyczyną zarażenia koronawirusem.
W sklepach, na stacjach paliw pracownicy już od dwóch, trzech dni pracują w rękawiczkach obsługując klientów, ale nasze kierownictwo i Pan Prezes nie widzą problemu. Jedyne zalecenie, to wietrzenie autobusów na końcowych przystankach, co bardziej ma odniesienie do bezpieczeństwa pasażerów niż kierowców, a dezynfekcja autobusów to fikcja. Na 50 autobusów MKS dziennie „dezynfekowanych” (przecierane uchwyty i poręcze) jest może 30.
Jeśli nadal utrzyma się taka lekceważąca postawa, a liczba zarażonych na Podkarpaciu osób będzie wzrastać, to w trosce o nasze zdrowie i zdrowie naszych rodzin będziemy brać urlopy na żądanie i zwolnienia lekarskie.
Kierowca PKS Rzeszów
Od redakcji
PKS Rzeszów na swojej stronie podaje, że w obawie przed koronawirusem ich pojazdy są sprzątane po zjeździe do zajezdni.
– Czyszczone i myte jest wówczas wnętrze pojazdu, w tym podłoga oraz elementy wyposażania. Dokonywana jest dezynfekcja elementów i powierzchni dotykanych przez pasażerów, w tym uchwytów i poręczy – twierdzi PKS.
Spółka zarekomendowała kierowcom dodatkowe wietrzenie pojazdów – otwieranie wszystkich drzwi, szczególnie przed odjazdem z początkowego przystanku.
W sobotę próbowaliśmy się skontaktować z prezesem PKS Rzeszów, Piotrem Klimaczkiem. Bezskutecznie. Telefonu komórkowego nie odbierał.
redakcja@rzeszow-news.pl