Rozmawiali 2,5 godziny, kompromisu nie osiągnęli, jest nadzieja, że 29 stycznia będzie przełom. Tymczasem pielęgniarskie związki Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie dostały z sądu nowy pozew na 100 tys. zł.
W piątek o 16:00 w gmachu Urzędu Marszałkowskiego przy al. Cieplińskiego spotkali się przedstawiciele dwóch związków zawodowych KSW nr 2 w Rzeszowie – Związku Pielęgniarek Operacyjnych i Anestezjologicznych oraz Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych – i przedstawiciele władz Podkarpacia.
Rozmowy bez dyrektora
Pielęgniarskie związki do rozmowy zaprosił marszałek Władysław Ortyl (PiS), ale on sam w spotkaniu nie uczestniczył. Zarząd województwa reprezentowali: Barbara Rogowska, dyrektor Wojewódzkiego Zespołu Specjalistycznego w Rzeszowie; Dorota Łukaszyk, radna sejmiku i szefowa Komisji Zdrowia oraz Damian Brud, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego i przewodniczący Rady Społecznej KSW nr 2.
Na spotkaniu nie było dyrektora szpitala Krzysztofa Bałaty, który jest skonfliktowany z pielęgniarskimi związkami, po tym jak 20 grudnia 2019 roku związki zagroziły strajkiem, jeżeli nie poprawi się sytuacja pracowników szpitala. Bałata zwolnił dyscyplinarnie dwie liderki ZPOiA – Katarzynę Ciurę i Joannę Buż, a wobec Sylwii Rękas, szefowej OZZPiP, skierował do sądu pozew za „oczernianie” szpitala, żądając 20 tys. zł zadośćuczynienia.
Oba związki żądają wycofania „dyscyplinarek” dla Katarzyny Ciury i Joanny Buż oraz pozwu przeciwko Sylwii Rękas. To ich warunek brzegowy, by można było mówić o zakończeniu sporu i wycofaniu pisma z 20 grudnia z groźbą strajku. Krzysztof Bałata nie chce się ugiąć przed żądaniami związkowców. Sytuacja w szpitalu jest trudna, dlatego do rozwiązania sporu zaangażowały się władze Podkarpacia, bo samorząd nadzoruje pracę KSW nr 2.
Nie mieli pełnomocnictw
Dwa dni przed spotkaniem władze województwa liczyły, że piątkowe rozmowy są nadzieją „na podjęcie konstruktywnego i efektywnego dialogu”, którego dotychczas brakowało. Rozmowy toczyły się za zamkniętymi drzwiami, dziennikarze nie mogli wejść do sali posiedzeń Zarządu Województwa Podkarpackiego, na finał rozmów czekali przed drzwiami. Po godzinie nastąpiła przerwa. Związkowcy wyszli z przygnębionymi minami.
– Ci państwo nie mają pełnomocnictw w zakresie tego, co związki przedstawiły – mówiła w przerwie Ewa Wronikowska, pełnomocnik pielęgniarskich związków zawodowych. „Ci państwo” to reprezentanci władz Podkarpacia. Żadna z tych osób nie chciała rozmawiać o wycofaniu pozwu przeciwko Sylwii Rękas i dyscyplinarek dla liderek ZPOiA. – Nikt nie potrafił wskazać, do czego jest umocowany – relacjonowała rozmowy Wronikowska.
Związkowcy zastanawiali się: na jaki więc temat mamy rozmawiać? Od Barbary Rogowskiej słyszeli: rozmawiajmy. Od Doroty Łukaszyk: w swoich sprawach sprawiedliwości szukajcie w sądzie. – Nie ma płaszczyzny do rozmów. Nie wiemy, o czym te osoby chcą rozmawiać – mówiła Ewa Wronikowska. Negocjacje stały w miejscu. – Chcemy rozmów bardzo konkretnych – powtarzali na korytarzu związkowcy.
Kawy i ciastek nie było
Przedstawiciele zarządu województwa z mediami nie chcieli rozmawiać. Związkowców namawiali, by rozmowy prowadzono o podwyżkach dla pracowników na mocy rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia. Związkowcy rozmów nie podjęli, bo uważają, że nie ma sensu rozmawiać o czymś, co jest załatwione, a dyrekcja szpitala została zobowiązana, by podwyżki były wypłacane zgodnie z ministerialnymi zaleceniami.
– Zalecenia należy zrealizować, a nie o nich rozmawiać – mówiła Ewa Wronikowska. Podkreślała, że związki zawodowe nie żądają żadnych pieniędzy, tylko przywrócenia do pracy zwolnione pielęgniarki i wycofania pozwu przeciwko Sylwii Rękas. Spełnienie tych warunków – jak zapewniają związki – sprawi, że grudniowe pismo, w którym zainicjowano spór zbiorowy i zagrożono strajkiem, zostanie wycofane.
– Czyli to jest spotkanie tylko przy tzw. kawie i ciastkach? – pytaliśmy.
– Przy wodzie – odpowiedziała Ewa Wronikowska.
Jakby tego było mało, pielęgniarskie związki zawodowe dowiedziały się o nowym pozwie, jaki wobec nich do sądu skierował Krzysztof Bałata. Związkom zarzuca „bezprawność” przy wszczęciu sporu zbiorowego. Dyrektor KSW nr 2 – jak przekazała Ewa Wronikowska – domaga się 100 tys. zł zadośćuczynienia. – Czy mamy jakąś płaszczyznę dialogu? Chyba nie – mówiła dziennikarzom zrezygnowana Ewa Wronikowska.
Rozmowy będą kontynuowane
Po kilkunastominutowej przerwie obie strony wróciły do rozmów, ale na chwilę, bo ogłoszono drugą przerwę w rozmowach. Przedstawiciele zarządu województwa musieli się skonsultować z władzami Podkarpacia. Po urzędowych korytarzach przechadzał się Stanisław Kruczek, członek zarządu województwa, odpowiedzialny za służbę zdrowia w naszym regionie. W rozmowach jednak nie uczestniczył.
– Będzie porozumienie? – pytaliśmy Kruczka.
– Będzie. Po to są rozmowy – odpowiedział jednoznacznie i zniknął z urzędu.
Piątkowe rozmowy zakończyły się o godz. 18:30. – Ustalono, że 29 stycznia będzie kolejne spotkanie – zakomunikowała krótko Ewa Wronikowska, nie dając gwarancji, że wtedy uda się kompromis osiągnąć. Związki ze swoich żądań nie odstępują, a list ponad 50 dyrektorów placówek medycznych w obronie Krzysztofa Bałaty nazywają „propagandą” i „laurką” wystawioną przez ludzi w większości podległych marszałkowi.
redakcja@rzeszow-news.pl