Zdjęcie: Grzegorz Bukała / materiały prasowe komitetu Konrada Fijołka

– Rozstrzygnijmy wybory w pierwszej turze – zaapelował w środę do mieszkańców Rzeszowa Konrad Fijołek, kandydat opozycji. Fijołek obawia się, że nawet w czerwcu może nie być wyborów prezydenckich. 

We wtorek premier RP Mateusz Morawiecki zdecydował, że wybory odbędą się 13 czerwca a nie 9 maja, jak pierwotnie planowano. Morawiecki zrobił to po tym, gdy Główny Inspektor Sanitarny w ubiegłym tygodniu zarekomendował przesunięcie wyborów na drugą dekadę czerwca. Oficjalny powód to „niestabilna sytuacja epidemiczna”. 

Nie jesteśmy we Wrocławiu 

W środę decyzję premiera komentował Konrad Fijołek, kandydat opozycji. Fijołek, wraz ze swoją ekipą, pojawił się w południe na ulicy Kościuszki. Zaczął żartem. – Wybiła 12:00 w Rzeszowie, nie we Wrocławiu – nawiązywał do wtorkowej i poniedziałkowej pomyłki Aleksandry Dulkiewicz i Borysa Budki, którzy Rzeszów mylili z… Wrocławiem. 

Wykorzystują to już przeciwnicy Fijołka, przerabiając jego hasło wyborcze „Rzeszów jest najważniejszy” na „Wrocław jest najważniejszy”. 

Potem już na poważnie Fijołek mówił, że rząd PiS zmienił datę wyborów w Rzeszowie w sposób „arbitralny”. – Decyzji nie uzasadniono w żaden sposób – podkreślał. Fijołek i jego sztabowcy przeanalizowali stanowisko GIS. Twierdzą, że nie ma w nim żadnego logicznego, twardego argumentu, który przemawiałby za zmianą terminu głosowania.  

– Obóz rządzący po raz kolejny zlekceważył rzeszowian, po raz kolejny nie przekazano żadnej rzetelnej informacji, poza tym że są zachorowania – mówił Konrad Fijołek.

Oszukają rzeszowian? 

Zdjęcie: Grzegorz Bukała / materiały prasowe komitetu Konrada Fijołka

Twierdzi, że podczas spotkań z mieszkańcami na osiedlach słyszy, że nowego prezydenta chcą oni wybrać jak najszybciej. Przypomniał, że misja Marka Bajdaka, który obecnie jest tymczasowym prezydentem Rzeszowa, miała trwać tylko trzy miesiące. Bajdak tę rolę pełni od 25 lutego. Obiecywał, że nie będzie podejmował poważnych decyzji finansowych. 

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

– Trudno uwierzyć, że ta data [13 czerwca – przyp. red.] dalej nie będzie przesuwana w nieskończoność – obawia się Konrad Fijołek. – Od mieszkańców słyszę: „Coś tutaj jest kombinowane, coś tutaj pachnie manipulacją”. Istnieje duże niebezpieczeństwo, że rządzący będą chcieli oszukać rzeszowian – uważa kandydat opozycji.

Fijołek zabiera głos, bo ostatnie sondaże są dla niego optymistyczne. Według IBRiS, Fijołek może liczyć na prawie 42-procentowe poparcie, druga jest Ewa Leniart (wspierana przez PiS) z 24-procentowym wynikiem, trzeci jest Marcin Warchoł, popierany przez Tadeusza Ferenca (16,6 proc.), ostatni Grzegorz Braun z Konfederacji – 11,2 proc. 

Uczciwie i rzetelnie 

Ludzie Konrada Fijołka uważają, że PiS, przesuwając termin wyborów, chce ratować słabą pozycję Ewy Leniart. W wewnątrzpartyjnych sondażach i analizach, Leniart jest dopiero trzecia, za Warchołem i Fijołkiem. Sondaż IBRiS dla Radia Zet ma podstawową ułomność – IBRiS nie poddaje się audytom, jego wyniki nierzadko są „przestrzelone”. 

Jeżeli dojdzie do drugiej tury, to wyborcza dogrywka odbyłaby się 27 czerwca. – To pierwszy dzień wakacji. Wtedy wielu mieszkańców chciałoby już wyjechać. To mój elektorat – mówi Konrad Fijołek, słusznie obawiając się, że przed ewentualną drugą turą elektorat kandydata opozycji rozjedzie się po całej Polsce i będzie myślał o słońcu, a nie o wyborach. 

– Chcemy uczciwie i rzetelnie wybrać prezydenta, a nie w terminach dostosowanych do korzyści obozu rządzącego – mówi Fijołek. I zaapelował do mieszkańców: – Pokażmy rządzącym, że nie damy się więcej nie szanować, lekceważyć. Rozstrzygnijmy wybory w pierwszej turze. Pokażmy rządowi, by nigdy nie lekceważył rzeszowian.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama