Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

To będzie kadencja zgniłych kompromisów, wiecznych negocjacji, co się uda przepchnąć przez radę miasta. Ale może Konrad Fijołek tego właśnie potrzebuje.

Potrzebuje choćby po to, by udowodnić, że jest – jak mawia o sobie – mistrzem kompromisów. We wtorek Konrad Fijołek został zaprzysiężony na prezydenta Rzeszowa. Miastem będzie rządził już przez pełną, pięcioletnią kadencję. 

Na jej finiszu już nie będzie wytłumaczenia, że miał mało czasu, by zmienić Rzeszów według własnych wyobrażeń, które sam sobie narzucił w 2021 roku, gdy wygrał przedterminowe wybory na prezydenta stolicy Podkarpacia. 

Argumenty o wojnie, pandemii, inflacji, kryzysie energetycznym, podatkowym szaleństwie, który poprzedni rząd PiS zafundował samorządom, też nie będą miały już tej mocy. Fijołek będzie rozliczany z czynów, nie słów, których padało przez 2,5 roku dużo, za dużo. 

Bez „Tak mi dopomóż Bóg”

We wtorek wypowiedział te same słowa ślubowania, co latem 2021 roku, zanim usiadł w najważniejszym fotelu w ratuszu.  

„Obejmując urząd Prezydenta Miasta Rzeszowa, uroczyście ślubuję, że dochowam wierności prawu, a powierzony mi urząd sprawować będę tylko dla dobra publicznego i pomyślności mieszkańców Miasta” – odczytał Fijołek.

Do słów ślubowania mógł dodać: „Tak mi dopomóż Bóg”. Tego jednak nie zrobił. 

Kadencję zaczyna bez zaplecza politycznego. Miał 14 radnych Rozwoju Rzeszowa, ostało mu się pięciu, dalsza współpraca z Koalicją Obywatelską też nie daje mu większości (razem 12 szabel w 25-osobowej radzie). Musi się układać albo z Razem dla Rzeszowa albo z PiS.

Wiele szans przed nami 

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Po zaprzysiężeniu, Konrad Fijołek nie mówił długo. Mówił, że Rzeszów stoi przed skalą wyzwań, jakie miasto w ponad 30-letniej historii współczesnego samorządu jeszcze nie doświadczyło, choć z Rzeszowa perełkę zrobił śp. Tadeusz Ferenc. 

– Pojawia się dla nas wiele szans. Rzeszów stał i powinien się stawać nowoczesnym miastem europejskim, które odważnie się mierzy z wyzwaniami, wymaganiami – mówił podczas inauguracyjnej kadencji prezydent Fijołek. 

Liczy na to, że Rzeszów złapie finansowy oddech, gdy Koalicja 15 października zreformuje finanse samorządów. Rzeszów ma też garściami czerpać z Krajowego Planu Obudowy, który odblokował rząd Donalda Tuska. 

Jeszcze większe marzenia

We wtorek Fijołek jeszcze raz powtarzał argumenty o trudnych czasach, w jakich przyszło mu rządzić miastem – wojny na Ukrainie, w kryzysie energetycznym, galopującej inflacji… Ale to argumenty, którymi nie może karmić mieszkańców bez końca. 

Jeszcze w kampanii obiecywał, że jak wygra wybory, to skoryguje swoje plany. Zacznie od budowy chodników, nakładek asfaltowych i oświetlenia na osiedlach. Już po wygranych wyborach dopiero w drugiej turze, mówił, że podwija rękawy i zabiera się do ciężkiej pracy.

Stoper został włączony we wtorek, 7 maja. – Przed nami jeszcze większe marzenia – mówił Konrad Fijołek. Niektóre zaczął realizować, jak budowę „Wisłokostrady”, i wreszcie dopięcie umowy na budowę Podkarpackiego Centrum Lekkoatletycznego.  

Do marzeń mieszkańców, jakie Fijołek chce spełnić, można też zaliczyć aquapark. We wtorek powiedział, że ta kadencja będzie „egzaminem ze współpracy”. Współpracy z całą radą. Bez tego plan Fijołka, co sam przyznaje, będzie pustym dokumentem. 

– Zachęcam wszystkich do współpracy – prosił Fijołek, jakby miał świadomość, że centralna polityka będzie mu sprzyjała, ale może się okazać niewystarczająca, gdy w samorządzie polityczne emocje będą brały górę. Tego komfortu już nie ma.

Cztery filary Fijołka

We wtorek Konrad Fijołek obiecał, że swoją nową kadencje oprze na czterech filarach. Pierwszym jest „miasto inteligentne”, czyli takie, w którym nowoczesne technologie poprawiają jakość życia mieszkańców. 

Drugi filar, to „miasto zielone”, czyli takie, by mieszkańcy podczas 10-minutowego spaceru mogli dojść do zieleni. Trzeci filar – miasto „odporne na kryzysy”. – Będziemy kreować miejsca i przestrzenie do budowania relacji międzyludzkich – zapowiedział Fijołek. 

Czwarty filar, to „miasto włączające”, czyli takie, w którym mieszkańcy będą mieli większy wpływ na to, co się dzieje w mieście. Podobne deklaracje Fijołek składał w 2021 r. Dla wielu niespełnione, bo Fijołek, paradoksalnie, dorobił się opinii prezydenta „niedostępnego”.

Coś, co się jeszcze nie śniło 

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

We wtorek mówił, że w nowej kadencji trzeba będzie się zająć nową strategią rozwoju miasta, rewitalizacją, uchwałą krajobrazową, strategią budowy aglomeracji, planem zrównoważonej mobilności miejskiej, czy odbudową obrony cywilnej.

Z planowanych inwestycji Konrad Fijołek wymienił m.in. budowę mostu na południu miasta, przeprawę przez tory, przebudowę wiecznie zakorkowanej ulicy Kwiatkowskiego. Dorzucił do tego plan budowy Biblioteki Nova, rewitalizację terenów kolejowych, dworca PKS…

Fijołek liczy na to, że w nowej kadencji Zamek Lubomirskich trafi w końcu w ręce miasta, a Ministerstwo Sprawiedliwości wywiąże się z obietnicy budowy nowego sądu przy ulicy Dołowej. Mocny akcent ma być też postawiony na edukację. 

– Wiele szkół czeka rozbudowa – zapowiedział prezydent. 

Obiecał też inwestycje w tereny zielone, m.in. wzdłuż Wisłoka i na Kopcu Konfederatów Barskich, jak również inwestycje „bliżej ludzi” – łatanie dziur w drogach, lepiej oświetlone ulice, ubogacanie domów kultury, domów seniora, ulepszanie oferty dla młodych. 

– To będzie dla nas egzamin z woli umiejętności i możliwości współpracy – powtórzył Konrad Fijołek. – Możliwości realizacji rzeczy, które być może w naszym mieście jeszcze się nie śniły – rozmarzył się na koniec. 

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama