Oksana Lukianchuk pracuje w Podkarpackim Centrum Onkologii przy ulicy Szopena w Rzeszowie. Tłumaczy dokumenty medyczne i towarzyszy pacjentom podczas rozmowy z lekarzami.
Kliniczny Szpital Wojewódzki nr 1 przy ul. Szopena przyjmuje kolejnych pacjentów onkologicznych z Ukrainy. Tutaj mają szanse na odpowiednie leczenie. Ale wielu Ukraińców ma problem z dogadaniem się, a bez zrozumienia trudno o właściwą diagnozę.
– Pierwszego dnia mojej pracy, zgłosiła się pacjentka, która potrzebuje chemioterapii. Ma też problem z nerkami. Lekarz tłumaczył, że najpierw musi wyleczyć nerki, żeby mogła kontynuować chemioterapię. Nie znała języka polskiego, a dokumenty medyczne były w języku ukraińskim – opowiada Oksana Lukianchuk.
W Centrum Onkologii ma czterogodzinne dyżury, pracuje od poniedziałku do piątku, od 9:00 do 13:00. Jeśli będzie taka potrzeba, będzie tłumaczem także dla innych pacjentów.
KSW nr 1 został wyznaczony jako szpital główny dla uchodźców z Ukrainy, który ma zapewnić ciągłość leczenia onkologicznego na terenie województwa podkarpackiego.
Od początku wojny do izby przyjęć zgłosiło się ponad 60 uchodźców. Najczęściej potrzebowali pomocy doraźnej.
Kilka osób potrzebowało hospitalizacji w Klinice Chirurgii, Klinice Dermatologii czy w Klinice Hematologii, gdzie obecnie przebywa pacjent z Łucka, u którego zdiagnozowano ostrą białaczkę.
Oksana Lukianchuk także pochodzi z Łucka. Do Polski przyjechała, gdy miała 13 lat. W Rzeszowie mieszka od 2010 roku. Tu studiowała fizjoterapię i założyła rodzinę. Na Ukrainie zostali jej rodzice i szwagier.
– Na szczęście są bezpieczni, gdyż Łuck jest stosunkowo blisko granicy z Polską i nie toczy się tam wojna. Otwarte są sklepy, kawiarnie, galerie handlowe, ludzie próbują żyć normalnie – opowiada. Teraz Oksana Lukianchuk przyjęła pod swój dach siedem osób, siostrę z dziećmi i znajomych.
(la)
redakcja@rzeszow-news.pl