Fot. Maciej Brzana / Rzeszów News. Na zdjęciu Grażyna Bochenek
Reklama

Cofnięcia nagany i przywrócenia dotychczasowych obowiązków – tego domagają się autorzy petycji w obronie Grażyny Bochenek, dziennikarki Radia Rzeszów, którą prezes rozgłośni ukarał za dopuszczenie na antenę krytycznej opinii słuchacza o prezydencie RP Andrzeju Dudzie.

W sobotę pojawiła się petycja na stronie petycjeonline.com w obronie Grażyny Bochenek. Autorką petycji jest Olga Mickiewicz-Adamowicz ze Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia. – Znam Grażynę osobiście. Dla mnie to było oczywiste, by ją wesprzeć w sytuacji, w jakiej się znalazła. Mam nadzieję, że zostanie ona rozstrzygnięta na korzyść Grażyny Bochenek. Ta sytuacja wymagała reakcji – mówi nam Mickiewicz-Adamowicz.

Standardy rzetelności dopełnione

„Podstawą rzetelności dziennikarskiej w każdych mediach, a zwłaszcza w mediach publicznych, czyli należących do wszystkich obywateli, powinna być możliwość prezentowania całego spektrum różnych opinii. Grażyna Bochenek, dopuszczając na antenę dwa przeciwstawne głosy, dopełniła standardów rzetelności dziennikarskiej” – czytamy w petycji. W sobotę do godz. 16:00 podpisało ją już 57 osób (link – TUTAJ).

O Grażynie Bochenek od piątku jest głośno w całym kraju po tym, jak wyszło na jaw, że prezes Radia Rzeszów Przemysław Tejkowski złożył na dziennikarkę doniesienie do prokuratury za rzekome znieważenie prezydenta RP Andrzeja Dudę. Bochenek 6 września br. prowadziła na żywo audycję „Kalejdoskop”. W jej trakcie dziennikarka wyemitowała dwie wcześniej nagrane opinie słuchaczy o Andrzeju Dudzie – pozytywną i krytyczną.

W krytycznej słuchacz Radia Rzeszów nazwał Andrzeja Dudę „figurantem” i „osobą pełniącą obowiązki prezydenta RP”. Za dopuszczenie tej opinii, Tejkowski ukarał Grażynę Bochenek naganą i odsunął ją od prowadzenia na żywo programów publicystycznych i informacyjnych. W piątek, na szczęście, Prokuratura Rejonowa dla miasta Rzeszów odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie. Ścigania dziennikarki i słuchacza domagał się Tejkowski. 

Pewne granice przekroczone

Grażyna Bochenek skierowała pozew do sądu pracy, w którym domaga się wycofania nagany, jakiej udzielił jej prezes Radia Rzeszów. Postulują o to również osoby, które poparły petycję w obronie dziennikarki. Uważają, że Przemysław Tejkowski powinien przywrócić dotychczasowe obowiązki Bochenek. 

„Karanie dziennikarki za wyemitowanie głosu krytycznego wobec władzy (głosu mieszczącego się w dodatku w obszarze dozwolonej krytyki) nigdy nie powinno się wydarzyć w państwie demokratycznym. Jest to kuriozalna sytuacja nosząca znamiona cenzury, sytuacja oburzająca i prowokująca do tego, aby postawić pytanie, czym jest wolność słowa i gdzie zaczyna się jej ograniczanie. Naszym zdaniem, w tym przypadku została ograniczona” – czytamy w dalszej części petycji. 

– Z takim przypadkiem chyba wszyscy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Pewne granice zostały przekroczone. Rozumiałabym skierowanie sprawy do prokuratury, gdyby dziennikarz złamał prawo, w jakiś rażący sposób dopuścił się przestępstwa, czy zachował się niemoralnie. Ale w tej sytuacji było to nieuzasadnione – mówi Olga Mickiewicz-Adamowicz.

Co teraz zrobi Tejkowski? 

Przemysław Tejkowski nie chce rozmawiać z dziennikarzami na temat całej sprawy, zapowiedział, że wyda oświadczenie, którego dotychczas nie ma. Odmowa wszczęcia śledztwa przez prokuraturę (decyzja nie jest prawomocna) oznacza, że Grażyna Bochenek ma duże szanse wygrania sprawy w sądzie pracy. Nie wiadomo, co zrobi Tejkowski. Prawdopodobnie decyzję prokuratury zaskarży, by uniknąć przegrania procesu w sądzie pracy.

Wszczęcie śledztwa w sprawie znieważenia prezydenta RP byłoby niezwykle karkołomne. Jeśli do prokuratury sam nie zgłosiłby się słuchacz, który skrytykował Andrzeja Dudę, to ustalenie jego personaliów stałoby się wręcz niemożliwe. Radio Rzeszów nie posiada już bowiem kontaktu ze słuchaczem, a to właśnie do rozgłośni prokuratura skierowałaby pierwsze kroki w namierzeniu autora opinii. Ten wątek byłby umorzony z uwagi na niewykrycie sprawcy.

Jaką odpowiedzialność mogłaby w tej sytuacji ponieść Grażyna Bochenek, skoro to nie ona wypowiedziała krytyczne słowa o Andrzeju Dudzie? – Można byłoby na siłę przypisać jej pomocnictwo w znieważeniu prezydenta RP za to, że dopuściła krytyczną opinię o prezydencie. Ale to ryzykowny manewr. Dziennikarce trzeba byłoby jednocześnie udowodnić, że miała pełną świadomość iż słowa o prezydencie go znieważają i z premedytacją wyemitowała opinię – mówią nam rzeszowscy prokuratorzy.    

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama