Kilkadziesiąt osób wzięło udział w Manifie Rzeszów, która w niedzielne popołudnie przeszła rzeszowskimi ulicami. Jej uczestnicy wyrazili także solidarność z uchodźcami z Ukrainy.
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
Manifa Rzeszów, organizowana przez środowiska feministyczne, odbyła się po raz trzeci. Poprzednie dwie edycje zorganizowano w 2018 i 2019 roku. Na dwa lata Manifę zablokowała pandemia koronawirusa.
Trzecia Manifa Rzeszów pod hasłem „Feminizm bez granic” rozpoczęła się około godz. 15:00 na alei Lubomirskich. Przy dźwiękach muzyki uczestnicy przeszli ulicą 3 Maja, gdzie na chwilę zatrzymali się przed siedzibą I Liceum Ogólnokształcącego.
Lekarze mają związane ręce
Aktywistki feministyczne upominały się m.in. o legalne prawo do aborcji oraz zrównanie zarobków kobiet i mężczyzn na tych samych stanowiskach. Odczytywano również historie kobiet, którym lekarze odmawiali prawa do aborcji.
– Wszystko, co jest związane zdrowiem reprodukcyjnym, należy w Polsce stanowczo naprawić. Kobiety boją się chodzić do ginekologa. Sama mam za sobą bardzo dużo upokarzających wizyt u lekarza – mówiła nam Emilia Niemiec, aktywistka z Pomagam.pl.
– Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który w 2020 roku praktycznie zakazał aborcji w Polsce, lekarze mają związane ręce, boją się zlecać niektórych badań, są zastraszani – alarmują aktywistki feministyczne.
Uczestnicy Manify Rzeszów domagali się również lepszej ochrony prawnej dla kobiet, które padają ofiarą przestępstw seksualnych, np. gwałtów. – 90 proc. wniosków o ściganie sprawców jest oddalanych, Polki nie czują się bezpiecznie na ulicach – mówiła Niemiec.
Siłą solidarność i siostrzeństwo
Uczestnicy trzeciej Manify wyrazili także solidarność z uchodźcami z Ukrainy, którzy uciekają ze swojego kraju po rosyjskiej inwazji trwającej od 24 lutego. Tutaj już też widać pierwsze problemy kobiet z Ukrainy.
– Polscy lekarze nie chcą przypisywać pigułek antykoncepcyjnych z ukraińskiej recepty – usłyszeliśmy od aktywistek broniących praw kobiet. Manifa Rzeszów przeszła jeszcze później na Rynek, a następnie na Plac Ofiar Getta.
– Co jest dzisiaj największą siłą kobiet? Solidarność i siostrzeństwo. Organizujemy się oddolnie, bo na państwo nie możemy liczyć – twierdzi Emilia Niemiec.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl