Trwająca od lat sądowa batalia nie przeszkodziła ratuszowi przyznać Marcie Półtorak tytułu Honorowego Obywatela Miasta Rzeszowa, mimo, że jej interesom przygląda się prokuratura. Przyznanie wyróżnienia dziwi miejskich urzędników.
– To amoralne – tak przyznanie Marcie Półtorak tytułu Honorowego Obywatela Miasta Rzeszowa komentuje Wojciech Ogonowski z krakowskiej firmy budowlanej Construction International, która była zaangażowana w budowę powstałego w 2011 roku centrum handlowego Millenium Hall przy al. Kopisto w Rzeszowie.
Ogonowski twierdzi, że jego firma i szereg innych uczestniczących w budowie Millenium Hall poniosły ogromne straty (media ogólnopolskie podały, że blisko 40 firm chce od inwestora łącznie ok. 140 mln zł), które powstały w wyniku notorycznych problemów, jakie budowlańcom serwowała należąca do Marty Półtorak spółka Develop Investment, będąca jednocześnie inwestorem Millenium Hall.
– Celowo próbowała unikać płatności za terminowo i prawidłowo wykonane roboty – twierdzi Wojciech Ogonowski, który po latach wygrał w rzeszowskim sądzie kilka spraw z Develop Investment i odzyskał kilkaset tysięcy wraz z odsetkami. Wystąpił też o ok. 10 tys. zł jako zadośćuczynienie krzywdom moralnym. Tę sprawę przegrał.
Firmy zbankrutowały na Millenium Hall
Marta Półtorak tytuł Honorowego Obywatela Miasta Rzeszowa odebrała 20 stycznia 2018 roku podczas 664. urodzin Rzeszowa. O nadanie tego najwyższego miejskiego wyróżnienia do Rady Miasta wystąpił wcześniej Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa.
– Stanowczo protestujemy przeciwko nadaniu Marcie Półtorak tytułu Honorowego Obywatela Rzeszowa ze względu na rażące łamanie zasad współżycia społecznego, którego dopuściła się kierowana przez nią spółka Develop Investment przy budowie Millenium Hall i Hotelu Hilton Garden Inn – twierdzi z kolei Marcin Kwaśny, reprezentujący spółkę, która przejęła wierzytelności jednej z firm poszkodowanych przez inwestora MH.
– Z powodu wstrzymania płatności za rzetelnie wykonane roboty budowlane ucierpiało wiele firm, a niektóre zbankrutowały. Części z nich udało się wygrać w sądzie z Develop Investment. Inne nie miały nawet środków na prowadzenie batalii sądowej z powodu zamrożenia płatności przez inwestora – przekonuje Kwaśny.
Choć te informacje docierały do radnych miejskich jeszcze przed styczniową uroczystością, żaden z nich specjalnie nad nimi się nie pochylił. Powątpiewano w prawdziwość tej wiedzy, pomimo tego, że w marcu ubiegłego roku o żądaniach firm budowalnych pracujących przy MH można było przeczytać w mediach ogólnopolskich.
Marta Półtorak jeszcze przed wręczeniem jej tytułu Honorowego Obywatela Miasta Rzeszowa mówiła nam tak: – To bardzo miłe zaskoczenie i duże uhonorowanie. Czuję się wyróżniona za sam fakt, że o mnie w ogóle pomyślano. To, co robię traktuję jako obowiązek i przyjemną pracę, staram się przy tym być otwarta na innych. Rzeszów to mój dom, a ja jestem lokalną patriotką.
Jaki sygnał wysłał prezydent?
Odstawmy jednak na bok ten patetyczny ton. Skupmy się na faktach, które powinny dać dużo do myślenia, w jakim celu Marta Półtorak została wyniesiona przez władze Rzeszowa do najwyższych honorów. – Ja tego tytułu dla niej nie rozumiem. Prezydent wysłał Marcie Półtorak sygnał: „Jestem z tobą” – ocenia jeden z wysokopostawionych miejskich urzędników.
Tytuł dla Marty Półtorak to rzecz przedziwna. We wrześniu 2016 roku ujawniliśmy szczegóły sporu sądowego, jaki właścicielka Millenium Hall toczy z ratuszem. Gra idzie o ogromne pieniądze.
Przypomnijmy, że galeria została wybudowana częściowo na gruntach miejskich, do których Develop Investment nigdy nie miał prawa własności. Chodzi o 23-arową działkę, która jest zabudowana ścianą budynku, a pod nią znajduje się podziemny parking, nad nimi zaś tzw. przewiązka. To działki przy al. Kopisto i ulicy Karowej. Działki pod tę ostatnią zostały wywłaszczone przez Miejski Zarząd Dróg w Rzeszowie, by pełniła funkcję drogi publicznej. Nigdy takiej funkcji jednak nie uzyskała. Jej część jest przeszkolona i przechodzi przez budynek Millenium Hall.
Od 75 tys. zł do 21 mln zł!
Radni PiS, na czele z Robertem Kultysem, w tamtym czasie wymyślili, by Marcie Półtorak sprzedano działkę bez przetargu. Develop Investment od wielu lat nie płaci miastu ani grosza za bezumowne korzystanie z miejskich gruntów i jeszcze w 2011 roku wystąpiło do sądu z pozwem przeciwko ratuszowi, by miasto przeniosło prawo własności gruntu na rzecz inwestora Millenium Hall. Początkowo w grę wchodziła kwota niespełna 75 tys. zł (!).
Tyle spółka Marty Półtorak chciała zapłacić za miejski grunt. Potem wartość działki została wyceniona na znacznie większą kwotę – 1,1 mln zł. Ale miejscy urzędnicy wychwycili, że jeżeli transakcja miałaby się zamknąć w tej kwocie, to na plecach za chwilę będą mieli prokuratora. Dlaczego? Miejska działka została bowiem zabudowana. Jej wartość podskoczyła do ponad 21 mln zł i takiej kwoty ratusz zażądał od Develop Investment. Inwestor Millenium Hall płacić jednak nie chce.
Jednocześnie ratusz wystąpił z drugim pozwem do sądu, by ten ustalił, ile pieniędzy powinien płacić DI za bezumowne korzystanie z miejskiej działki. Ta sprawa cały czas jest w toku. Podobnie jak trzeci wątek tej batalii, gdy ratusz wyliczył, że za roczną dzierżawę gruntów powinien dostawać od właścicieli Millenium Hall 200 tys. zł. Sąd głowi się, co w tych sprawach zrobić, czeka na opinie biegłych.
– Owszem, miasto prowadzi spór z zarządzaną przeze mnie spółką, ale ufam, że sądownie uda nam się go rozwiązać. Spór jest wynikiem tego, co zastałam, gdy kupiłam Millenium Hall. Poprzedni inwestor – Conres – nie zapłacił wykonawcom. Ja spłaciłam jego zobowiązania. Kupiłam Millenium Hall w wyniku licytacji komorniczej, ufając, że wszystkie sprawy są uregulowane – mówi dzisiaj Marta Półtorak.
Pracy „nie zauważano”
O sporze z firmą Wojciecha Ogonowskiego mówi zaś tak: – Pan Ogonowski przegrał ze mną sprawę sądową, próbując uzyskać dodatkowe pieniądze, nie poczuwał się też do zwrotu kosztów sądowych, musiał ingerować komornik, rozumiem, że stąd może wynikać jego zawiść.
Firmy biorące udział w budowie Millenium Hall widzą to inaczej.
– Nie podpisywano protokołu odbioru kolejnych prac lub przesuwano to w czasie. Żeby wystawić faktury i dokonać rozliczeń finansowych, firmy podwykonawcze muszą dysponować podpisanym protokołem odbioru robót budowlanych. „Nie zauważano” także prac wykonywanych dodatkowo – poza zakresem umowy, a także zaniżano wartości podawane w dokumentach rozliczeniowych – twierdzi Marcin Kwaśny.
Marta Półtorak daje jasno do zrozumienia, że miasto powinno się cieszyć z tego, że jej firma dokończyła rozgrzebaną inwestycję i do kasy miasta tylko z tytułu podatku od nieruchomości trafia ponad 2 mln zł. – Z tych pieniędzy wiele można zrobić dla mieszkańców – uważa właścicielka Develop Investment.
Była ugoda i jej nie ma
Pozornie wszystko się zgadza. Dołóżmy do tego kolejną broń, którą Marta Półtorak wyciągnęła w sądzie przeciwko ratuszowi. Była nią ugoda, którą miasto zawarło z DI w 2014 roku. Na jej mocy ratusz miał przekazać inwestorowi Millenium Hall prawo do gruntu działki za cenę jej wartości, czyli wspomniane 1,1 mln zł. Na ugodę zgodzili się też radni.
Ale ratuszowi urzędnicy znów wychwycili, że ugoda zawarta przez pełnomocnika prawnego ratusza jest funta kłaków warta i miasto nie może odstąpić od wyegzekwowania od Marty Półtorak ponad 21 mln zł, bo narazi się na postępowanie karne. Aktu notarialnego ugody urzędnicy nie podpisali. To też jest kolejnym elementem sądowej wojny na linii DI – ratusz.
Jakby tego było mało, przeciągający się spór doprowadził do tego, że ratusz stracił już prawo do roszczeń za kilka lat, czyli nie dostanie pełnych pieniędzy za bezumowne korzystanie z miejskich działek przez Develop Investment. To z kolei jest m.in. przedmiotem śledztwa, które prowadzi Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. Przesłuchiwani są m.in. miejscy urzędnicy.
Miasto: Nie naciągamy przepisów
Grzegorz Tarnowski, dyrektor Biura Gospodarki Mieniem Urzędu Miasta w Rzeszowie, protestował, by radni nie zgadzali się na bezprzetargową sprzedaż działek na rzecz DI. – Bo to może osłabić naszą pozycję w sporze sądowym – twierdzi Tarnowski. Radnych nie przekonał, ale miasto odwleka przetarg, bo czeka na ostateczne decyzje w sądzie.
W tym kontekście przyznanie Marcie Półtorak tytułu Honorowego Obywatela dla Miasta Rzeszowa wielu urzędników szokuje. – My walczymy o interes miasta, a pani Półtorak dostaje takie wyróżnienie. Czy to nie jest na nas jakaś forma nacisku? – pyta retorycznie jeden z urzędników.
– Nie naciągamy przepisów, by dokuczyć biznesowi. Prezydent chciałby każdemu pomóc, ja natomiast jestem od tego, by powiedzieć mu prawdę, „sprzedać” mu złą wiadomość. Niewdzięczna rola. Ale dzięki temu uratowałem setki inwestycji – przekonuje dyrektor Tarnowski.
Półtorak: Weszłam komuś na odcisk
Marta Półtorak lubi powtarzać, że wojnę, jaką toczy z ratuszem, inspiruje jej biznesowa konkurencja. – Weszliśmy komuś na odcisk, komuś, kto miał pewną swobodę działania. To nie jest zdrowa konkurencja, to jest konkurencja przez małe „k”. Czasem dochodzę do wniosku, że aby nie być przedmiotem ataków, najlepiej byłoby stanąć pod budką z piwem i nic nie robić – mówi Półtorak.
– Najlepiej z siebie robić teraz ofiarę – komentują nasi rozmówcy z ratusza.
Marta Półtorak podczas odbierania tytułu Honorowego Obywatela Miasta Rzeszowa mówiła: – Mogłabym mieszkać w każdym innym miejscu, a wybrałam to miasto i naprawdę nie żałuję.
marcin.kobialka@rzeszow-news.pl