Zdjęcie: Urszula Chrobak / Rzeszów News

Miasto Rzeszów przestało finansować utrzymanie ogrodów bernardyńskich, na które rocznie przeznaczało około 100 tys. zł. – To efekt decyzji zakonu, który nie przekazał nam w zarząd Pomnika Czynu Rewolucyjnego. Te środki zostaną teraz przeznaczone na miejską zieleń – słyszymy w urzędzie.

Porozumienie w sprawie utrzymania przez miasto ogrodów bernardyńskich, wybudowanych przez ojców Bernardynów w okolicach Pomnika Czynu Rewolucyjnego, było ważne do końca października 2024 r. Protokół przekazania ich w ponowny zarząd klasztoru został podpisany wczoraj – 4 listopada.

– Ze strony miasta Rzeszowa podpisała go dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej, Aleksandra Wąsowicz-Duch, a ze strony zakonu gwardian klasztoru, o. Joachim Ciupa – mówi Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Miasta Rzeszowa.

Sprzątanie, odśnieżanie remonty

„Prezent” w postaci utrzymania ogrodów, klasztorowi oo. Bernardynów zrobił w maju 2021 roku Marek Bajdak, który z namaszczenia PiS tymczasowo rządził Rzeszowem. Na mocy tej umowy, miasto przejęło odśnieżanie ogrodów, pielęgnację roślin, koszenie trawy, wywożenie śmieci i naprawę oświetlenia. Dodatkowo z kasy miasta opłacano utrzymywanie fontanny oraz rachunki za wykorzystywaną w niej wodę.

– Zajmowaliśmy się też sprzątaniem ogrodów i wykonywaliśmy drobne remonty. Między innymi uzupełnialiśmy kostkę brukową czy odnawialiśmy ławki – wylicza urzędnik.

Rocznie na utrzymanie ogrodów z miejskiej kasy wydawano ok. 100 tys. złotych. Teraz te pieniądze będą zainwestowane w zieleń miejską, na przykład w budowę parków kieszonkowych czy w bieżące remonty.

Bo nie oddali pomnika

Miasto zdecydowało się zakończyć umowę na utrzymanie ogrodów w czerwcu 2024 roku, bo zakon nie zgodził się przekazać samorządowi pomnika Czynu Rewolucyjnego. Prezydent Rzeszowa, Konrad Fijołek, od dawna starał się o przejęcie pomnika, aby go wyremontować i uprzątnąć teren, na którym teraz zalegają gołębie odchody, martwe ptaki i śmieci.

– Prezydent chciał odzyskać pomnik, chciał go zachować dla mieszkańców, a przede wszystkim zabezpieczyć, uporządkować i wyczyścić, bo jest on delikatnie mówiąc obecnie w średnim stanie – wyjaśnia Artur Gernand.

Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz/Rzeszów News

Przekazali stowarzyszeniu

Mimo licznych apeli zakonnicy nie zwrócili miastu pomnika, który przejęli – wraz z otaczającym go terenem, za symboliczną złotówkę w 2006 r. Początkiem czerwca br. zdecydowali, że przekażą monument Stowarzyszeniu Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia. Jego prezes Marcin Maruszak od początku zapowiadał, że będzie chciał wyburzyć monument, a wsparcia udzielił mu nawet zarząd województwa podkarpackiego.

– Rozmowy były przedłużane, a my byliśmy proszeni o cierpliwość, o czas do namysłu. Ostatecznie okazało się, że pomnik został przekazany stowarzyszeniu, dlatego wypowiedzieliśmy umowę – mówi Gernand.

Zakon czerpie zyski

Bernardyni o pomnik nigdy nie dbali. Zaniedbania poszły tak daleko, że nadzór budowlany nakazał go ogrodzić i ze względów bezpieczeństwa wydał nakaz zbliżania się do monumentu.

Ojcowie natomiast wciąż czerpią zyski z ogrodów na budowę których pozyskali 24-milionową dotację z Unii Europejskiej (ogólny koszt budowy to 30 mln złotych). Pobierają m.in. opłaty parkingowe za miejsca postojowe pod ogrodami. Mają też dochód z powstałej tam kawiarni i budki z lodami.

Miasto żąda zwrotu

Miasto zapowiada, że nie składa broni, jeśli chodzi o odzyskanie pomnika. Na początku lipca 2024 roku złożyło pozew przeciwko oo. Bernardynom, w którym żąda zwrotu terenu i pomnika. Jak przekonuje, działka została przekazana z wadami prawnymi.

Podstawą do pozwu jest m.in. brak wyceny wartości pomnika w akcie notarialnym. Urzędnicy uważają, że pomnik powinien zostać wyceniony, a jego wartość doliczona do transakcji.

Nowemu właścicielowi pomnika życie utrudnił też podkarpacki konserwator zabytków, który potrzebował aż sześciu lat, by rozpocząć procedurę wpisania „symbolu Rzeszowa” do rejestru zabytków. Ostatecznie decyzje podjął ją 8 sierpnia 2024 roku. Nie jest prawomocna, bo nowy właściciel pomnika odwołał się do ministra kultury.

(red.)

Czytaj więcej:

Rzeszów żąda zwrotu działek od o. Bernardynów. Negocjacji już nie będzie

Reklama