Szlaban i kluczyki w dyspozytorni, a nie w pojeździe – to nowe zasady wprowadzone przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne po „uprowadzeniu” przegubowca we Wszystkich Świętych.
W poniedziałek w ratuszu podczas narady z pracownikami Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, pytał, jak miejskie autobusy są zabezpieczone przed kradzieżą. Pytanie nie było bez celu, ponieważ we Wszystkich Świętych były kierowca MPK „uprowadził” z zajezdni przy ul. Lubelskiej autobus przegubowy marki Solaris, co potem dostał zarzuty.
Ta niecodzienna kradzież była możliwa w dużym stopniu, dlatego, że 1 listopada wszystkie autobusy było gotowe do jazdy, aby mogły wyjechać na trasę, gdyby któryś z pojazdów obsługujących specjalne linie na rzeszowskie cmentarze, uległ awarii. W autobusach, czekających w pogotowiu, były kluczyki w stacyjkach.
Były kierowca MPK wykorzystał sytuację i „uprowadził” autobus. Dojechał nim do Trzebowniska, gdzie został zatrzymany przez pracowników pogotowia technicznego miejskiego przewoźnika. Nikomu nic się nie stało, przegubowiec także nie został uszkodzony.
Po tym zdarzeniu MPK postanowiło lepiej zabezpieczyć mienie, na które miasto wydało setki milionów złotych. W jaki sposób? – W tej chwili wszystkie kluczyki do autobusów są poza pojazdem w dyspozytorni. Ponadto, wybudujemy także szlaban, aby zabezpieczyć autobusy przed uprawnionym przejazdem – wyjaśnia Marek Filip, prezes MPK.
Przegubowce to wartościowe pojazdy. Jeden kosztuje w granicach 1,5 mln zł. Byłemu pracownikowi MPK za „uprowadzenie” autobusu grozi do 8 lat więzienia. Mężczyzna przyznał się do winy i skorzystał z prawa do dobrowolnego poddania się karze.
(jg)
redakcja@rzeszow-news.pl