Fot. Tomasz Modras / Rzeszów News. Na zdjęciu Krystyna Wróblewska

Za „niedopuszczalne” uznała posłanka PiS Krystyna Wróblewska sondę rzeszowskiej „Gazety Wyborczej”, w której umieszczono dwóch kandydatów PiS na prezydenta Rzeszowa.

W poniedziałek „Gazeta Wyborcza” podała wyniki sondy wśród swoich czytelników, których pytano,  kto ma największe szanse wygrać najbliższe wybory na prezydenta Rzeszowa. W sondzie zwyciężył Marek Ustrobiński, obecny wiceprezydent Rzeszowa. Otrzymał ponad 2,5 tys. głosów (34 proc. wszystkich głosów).

Na drugim miejscu uplasował się Robert Homicki z Nowoczesnej (800 głosów, 11 proc.). Trzecie miejsce zajął Konrad Fijołek, rzeszowski radny Rozwoju Rzeszowa i lider ruchu miejskiego Rzeszów Smart City – ponad 470 głosów (6 proc.).

Po 2 proc. głosów czytelników „Wyborczej” zebrali Wojciech Buczak, Krystyna Wróblewska i Zdzisław Gawlik (Platforma Obywatelska). Na Buczaka oddano 112 głosów, na Wróblewską – 115, na Gawlika – 180.

Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie reakcja Krystyny Wróblewskiej, która jest członkiem PiS, podobnie jak poseł Wojciech Buczak. Wróblewskiej nie podoba się, że „GW” w sondzie zamieściła nazwiska dwóch kandydatów PiS.

O tym, że Buczak ma być kandydatem PiS na prezydenta Rzeszowa podkarpaccy działacze partii Jarosława Kaczyńskiego ogłosili już w maju 2016 r.

Nazwisko Wróblewskiej, która miałaby być kontrkandydatem Buczaka w partyjnych rozgrywkach pojawiło się w ostatnich tygodniach w mediach. Sama posłanka PiS niedawno zaprzeczała spekulacjom, że miałaby kandydować na prezydenta Rzeszowa.

W związku z wynikami sondy, Krystyna Wróblewska, która stoi na czele podkarpackiego zespołu samorządowego powołanego na czas wyborów, w poniedziałek wydała oświadczenie.

„Nieuprawnione jest publikowanie internetowych „sond” i „sondaży”, w których polityków Prawa i Sprawiedliwości określa się jako „kandydat na prezydenta”. W wyborach samorządowych kandydatami będą osoby, które spełnią wymogi formalne kodeksu wyborczego i zostaną zarejestrowane we właściwym organie wyborczym” – czytamy w oświadczeniu posłanki Wróblewskiej.

„Niedopuszczalne jest, aby redakcja Gazety Wyborczej w Rzeszowie, umieszczała w swoim „sondażu” na prezydenta Rzeszowa dwie osoby z PiS, co wprost sugeruje, że w naszej partii istnieją już jakieś podziały co do przyszłego kandydata” – twierdzi Wróblewska.

Dodała, że decyzje dotyczące ostatecznego kandydata PiS na prezydenta Rzeszowa zostaną podjęte na szczeblu centralnym partii „w odpowiednim czasie i po wnikliwej analizie”.

Na wyniki sondy „GW” zareagował nawet Władysław Ortyl, marszałek podkarpacki i lider PiS w regionie rzeszowskim, zdradzając jednocześnie, jaki ma stosunek do gazety Adama Michnika. 

„Wybiórcza działa, jak zawsze, ale jedno za dużo zdanie dało im asumpt dodatkowy do takiego postępowania. Ostrożności nigdy dość i doświadczenia także. Oczywiście, na przyszłość. Reagować należy wtedy, gdy pierwszy raz napiszą, a jak się nie prostuje to potem…” – napisał Władysław Ortyl.

Zareagowała także rzeszowska „GW”. Jej naczelna Małgorzata Bujara zwróciła Ortylowi uwagę, że tytuł pisma, którym kieruje, brzmi: „Gazeta Wyborcza”. „Rozumiem jednak, że skrót, którego Pan użył, to wyraz sympatii do naszego tytułu” – napisała Małgorzata Bujara.

Tymczasem, jak się okazało, e-mail, który trafił do mediów od Władysława Ortyla, nie powinien był do nich trafić. Marszałek wysłał go z telefonu komórkowego, jadąc w samochodzie. Myślał, że e-maila otrzyma tylko Krystyna Wróblewska. Przez przypadek wybrał opcję – wyślij do wszystkich, czyli do tych, którym posłanka PiS wysłała oświadczenie. 

– Trzeba teraz zjeść tę żabę – słyszymy w Podkarpackim Urzędzie Marszałkowskim. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama