Zdjęcie: Maciej Rałowski

19 września dowiemy się, czy Sąd Okręgowy w Rzeszowie zgodzi się na odroczenie wykonania kary 3 lat więzienia dla Ryszarda Podkulskiego. Rzeszowski biznesmen i jego obrońcy nie składają broni. Złożyli kasację od wyroku Sądu Apelacyjnego do Sądu Najwyższego.

Nieuchronnie zbliża się termin posiedzenia Sądu Okręgowego, który ma podjąć decyzję, czy Ryszardowi Podkulskiemu o pół roku zostanie wstrzymane wykonanie kary. Biznesmen został skazany na trzy lata bezwzględnego więzienia za wyprowadzenie 14 mln zł z Rzeszowskich Zakładów Graficznych. Wyrok jest już prawomocny.

Teraz prawnicy Podkulskiego starają się o to, by sąd dał przedsiębiorcy jeszcze sześć miesięcy na to, by mógł on pozałatwiać sprawy z prowadzeniem swoich biznesów, zanim trafi do więzienia.

Obrońcy Podkulskiego mają również nadzieję, że Sąd Najwyższy korzystnie rozpozna kasację wyroku Sądu Apelacyjnego. Ich główny argument to kompromitujące błędy popełnione przez biegłych, których opinie przesądziły o tym, że Ryszard Podkulski został uznany winnym zarzucanych mu czynów.

„Wyrok neguje prawo do prowadzenia działalności gospodarczej w sposób, który przedsiębiorca uważa za najkorzystniejszy i najlepszy” – napisał przedsiębiorca w niedawnym oświadczeniu.

Fot. Materiały archiwalne. Na zdjęciu prof. Jarosław Majewski
Fot. Materiały archiwalne. Na zdjęciu prof. Jarosław Majewski

O sprawie Ryszarda Podkulskiego rozmawiamy z jego obrońcą, prof. Jarosławem Majewskim.

Marcin Kobiałka:  W sprawie RZG prawomocnie skazano kilka osób, w tym na kary pozbawienia wolności na okres 2,5 roku i 3 lata. Nawet prokuratorzy są zaskoczeni, że sądy wydały tak surowe wyroki. W sprawach gospodarczych zazwyczaj wymierzane są kary w zawieszeniu.

Prof. Jarosław Majewski. – To prawda, że nieczęsto się zdarza, żeby w sprawie karnej gospodarczej zapadł wyrok skazujący na karę bezwzględnego pozbawienia wolności. W okolicznościach tej sprawy sam oceniłbym wyrok jako bardzo surowy, zdecydowanie zbyt surowy. Dodatkowo, w sprawach karnych gospodarczych, co może wydawać się swego rodzaju paradoksem, surowa kara niekoniecznie jest zgodna z interesem pokrzywdzonego. Osobie, którą sąd zobowiązał do naprawienia szkody, oderwanie od normalnej aktywności zawodowej czy biznesowej, utrudnia wywiązanie się z tego obowiązku.

Ale w tej sprawie pokrzywdzonym jest sprawca, czyli Ryszard Podkulski, który ma zapłacić zasądzoną kwotę 14 mln zł.

– Z formalnego punktu widzenia pokrzywdzonym w tej sprawie są RZG SA. Jednakże w ponad 80 proc. należą one do Ryszarda Podkulskiego. W tym sensie można powiedzieć, że, istotnie, ostatecznie pokrzywdzonym jest przede wszystkim… Ryszard Podkulski.

W czym upatruje Pan szans na powodzenie kasacji od wyroku Sądu Apelacyjnego do Sądu Najwyższego?

– Sąd Apelacyjny nienależycie rozpoznał tzw. zarzuty apelacyjne. Standard rzetelnego procesu nakłada na sąd odwoławczy obowiązek starannego przeanalizowania wszystkich zarzutów apelacyjnych i odniesienia się do nich w uzasadnieniu wyroku. Jeśli sąd, który rozpoznaje apelację, uważa, że określone zarzuty są niezasadne, to w uzasadnieniu swojego wyroku powinien to przekonywująco wykazać. Uważam, że zarzuty, które podniosłem w apelacji od wyroku Sądu Okręgowego w Rzeszowie, rozpoznającego sprawę w I instancji, były bardzo rzeczowe i dobrze, wszechstronnie uzasadnione. Tymczasem Sąd Apelacyjny odniósł się do nich nadzwyczaj ogólnie i nie wyjaśnił, dlaczego uznał je za niezasadne.

Ale ma Pan świadomość, że Sąd Najwyższy, rozpoznając kasację, zajmuje się tylko kwestiami formalnymi…

– Sąd Najwyższy bada, czy przy wydawaniu prawomocnego orzeczenia, nie doszło do naruszenia prawa. Nie bada ustaleń faktycznych. Sprawdza, czy sąd odwoławczy, który rozpoznawał apelację, zrobił to rzetelnie, należycie, zgodnie z obowiązującymi standardami. Wspomniałem już, że standardy te wymagają m.in. rzeczowego ustosunkowania się do zarzutów apelacyjnych. Sądowi Apelacyjnemu w Rzeszowie przedłożyliśmy istotne dowody w sprawie, których nie rozpoznawał sąd pierwszej instancji, czyli ten, który wydał bardzo surowy wyrok w sprawie RZG SA. Nowe dowody zmieniły całkowicie obraz ciągu operacji gospodarczych, które zakwestionowała prokuratura, a za nią sądy obu instancji. Chociaż Sąd Apelacyjny formalnie dowody te dopuścił, to jednak faktycznie nie uwzględnił ich przy wydawaniu swojego wyroku.

Sztuka dla sztuki?

– To już pytanie do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie. Nie wiem, dlaczego tak się stało, ale lektura uzasadnienia wyroku tego sądu wskazuje, że te dowody w praktyce nie zostały uwzględnione. Warto dodać, że wcześniej, w I instancji, Sąd Okręgowy w Rzeszowie również nie wykorzystał wszystkich możliwości pełnego oświetlenia sprawy. 

Ryszard Podkulski ostro krytykuje jakość pracy biegłych. Popełnili oni błędy?

– Błędy popełnione w tej sprawie przez biegłych w bardzo istotnym stopniu przyczyniły się do skazania Ryszarda Podkulskiego, mimo że rzetelna analiza okoliczności sprawy i zebranych dowodów wskazuje, iż nie było podstaw do przypisania mu przestępstwa, o które został oskarżony. Wydano wyrok skazujący wobec osoby niewinnej. 

Z opinii dotyczącej wyceny zabudowanej nieruchomości przy ul. Lisa Kuli 19 [obecna galeria handlowa Outlet Graffica – przyp. red.], którą RZG wniosło w 2004 r. aportem do spółki Grafika, wynika, że biegły, w pewnym sensie, wycenił nie ten budynek, który miał wycenić. Zgodnie z wyraźnym zleceniem prokuratury, a potem sądu miał wycenić nieruchomość według stanu na grudzień 2004 r., a tymczasem za podstawę wyceny wziął jej stan z 2008 r.

Mieszkańcy Rzeszowa, którzy pamiętają tamte czasy, wiedzą, jak bardzo między 2004 r. a 2008 r. zmienił się budynek byłych zakładów graficznych. Widać to wyraźnie na zdjęciach obiektu z czasu przed i po remoncie, które przedstawiliśmy w Sądzie Apelacyjnym. Trudno byłoby się wręcz domyśleć, że to ten sam budynek. W 2006 r., z pieniędzy wyłożonych prywatnie przez Ryszarda Podkulskiego, dokonano zasadniczej przebudowy, modernizacji i rozbudowy obiektu, który stał w Rzeszowie od czterech dziesięcioleci i nigdy wcześniej nie doczekał się żadnego większego remontu. Inwestycja pochłonęła ok. 7,5 mln zł.

Z nieznanych powodów biegły wziął za podstawę swojej wyceny stan nieruchomości już po tym remoncie. W ten sposób wyceniał nieruchomość, która – mówiąc obrazowo i w pewnym uproszczeniu – była o 7,5 mln zł droższa od tej, której wartość faktycznie powinien był określić. W zasadzie wycenił to, co istnieje dziś, bo od 2008 r. stan nieruchomości niewiele się zmienił.

Równie kardynalny błąd popełnił drugi biegły, wyceniając „Studio Poligraficzne CtP” – zorganizowany zespół składników majątkowych, który przez lata funkcjonował jako przedsiębiorstwo lub część przedsiębiorstwa różnych podmiotów gospodarczych, m.in. spółki Studio Poligraficzne Fototype, niezwiązane w żaden sposób z Ryszardem Podkulskim. Studio w początkowej fazie swojej działalności generowało średnio przychód w wysokości ok. 180-190 tys. zł miesięcznie. Kiedy Ryszard Podkulski nabył je i wniósł do wspólnego przedsięwzięcia z RZG SA w ramach firmy Grafika, zmniejszono marżę, ale i tak średni przychód miesięczny sięgał ponad 200 tys. zł, czyli znacznie ponad 2 mln zł rocznie.

Jednak biegły sądowy uznał, że wartość „Studia Poligraficznego CtP” wynosi… 4,6 tys. zł. Zakładam, że każdy chciałby kupić taką „złotą kurę” przynoszącą ponad 2 mln zł przychodów rocznie za niecałe 5 tys. zł. Niestety, takie okazje się nie zdarzają. Rzeczywista wartość Studia Poligraficznego CtP była pochodną faktycznie generowanych przez nie przychodów. Dane o tych przychodach powinny być punktem wyjścia każdej rzetelnej jego wyceny. Potwierdzi to każdy, kto się zna na wycenie przedsiębiorstw i ich zorganizowanych części.

Studio Poligraficzne CtP stanowiło zespół składników majątkowych związanych z wykorzystaniem nowoczesnych technologii. Do takiej działalności nie trzeba hektarów ziemi czy wielkich hal produkcyjnych. Studio przynosiło duże pieniądze, ponieważ bazowało na skoku technologicznym, który w dziedzinie przygotowania do druku był wówczas ogromny.

Biegły jednak przyjął w swojej opinii, że nie jest możliwe, aby Studio przynosiło 160 tys. zł przychodu miesięcznie. Przedłożyliśmy Sądowi Apelacyjnemu w Rzeszowie twarde dowody w postaci faktur, które spółka Studio Poligraficzne Fototype – przypomnę: spółka niezwiązana w żaden sposób z Ryszardem Podkulskim – wystawiała RZG SA za usługi w zakresie naświetlania płyt do druku. Dowody te całkowicie podważają założenia i oceny zawarte w opinii biegłego. Dodam, że biegły, który jest księgowym, uczciwie przyznał przed sądem, że nie zna się na wycenie przedsiębiorstw.

Jednakże ta sprawa to nie tylko błędy biegłych. Myślę, że mało kto wie, za jakie konkretnie czyny został skazany Ryszard Podkulski. Otóż dwa z nich polegały na tym, że jako wspólnik spółki z ograniczoną odpowiedzialnością głosował on na walnym zgromadzeniu tej spółki za określoną uchwałą, a trzeci – na tym, że zawarł on z RZG SA umowę, na podstawie której jej strony dokonały kompensaty wzajemnych należności. Czy można karać udziałowca spółki za to, że czyni użytek na walnym zgromadzeniu z przysługującego mu prawa głosu?

Specjaliści z zakresu prawa handlowego podkreślają, że udziałowiec spółki może głosować na zgromadzeniu spółki według swego uznania, jak chce i stosownie do tego, jak postrzega swój interes i interes spółki. Podobnie, czy można karać za zawarcie nienaruszającej prawa umowy, której ekwiwalentności nikt nie kwestionuje?   

Jak to możliwe, że w tej sprawie Sąd Apelacyjny właściwie powtórzył stwierdzenia Sądu Okręgowego, nie odnosząc się praktycznie do dowodów przeprowadzonych w postępowaniu apelacyjnym?

– Przyznam, że mnie to zdziwiło, bo coś takiego nie trafia się często. W mojej karierze zawodowej nie miałem dotąd chyba do czynienia z sytuacją, w której ostałyby się ostatecznie opinie biegłych obarczone aż tak licznymi, istotnymi i dobrze udokumentowanymi wadami. W kasacji szeroko odnoszę się do tych kwestii.

Jak może zakończyć się ta sprawa?

– Nie jestem wróżką. Nie potrafię przewidzieć ze stuprocentową pewnością, jak ta sprawa się zakończy – mam na myśli postępowanie kasacyjne. Gdyby mnie pan jednak zapytał, czy jestem spokojny o wynik tego postępowania, to odpowiem, że tak. Jestem przekonany, że Ryszard Podkulski ma mocne argumenty na swoją obronę.

Rozmawiał: MARCIN KOBIAŁKA

Wkrótce na łamach Rzeszów News wywiad z Ryszardem Podkulskim.

Reklama