– Ten teledysk to apel do młodych ludzi, by wstali od komputera i telewizora i zrobili coś kreatywnego – mówią twórcy rzeszowskiej wersji piosenki mundialowej  „We Are One (Ole Ola)” Pitbulla i Jennifer Lopez.

Teledysk został opublikowany w serwisie Youtube 28 czerwca. Ma już prawie 5 tysięcy odsłon. Pomysłodawcami rzeszowskiej wersji mundialowego hitu, który obejrzało dotychczas ponad 173 mln internautów, jest trójka licealistów z Rzeszowa: Jakub Pondel, Bartosz Czyrek i Katarzyna Kocan. Ich pasją jest robienie filmów.

– To nam pozwala oderwać się od szarej rzeczywistości, zrobić coś kreatywnego, rozwijającego nas – mówi 18-letni Jakub, uczeń II LO w Rzeszowie, który w przyszłości planuje pracować branży filmowej.

– Od dziecka interesował mnie śpiew, taniec i aktorstwo. Tańczyłam przez około 10 lat w różnych zespołach. Brałam udział w przedstawieniach w teatrze i śpiewam w chórze od 3 lat – opowiada 18-letnia Katarzyna Kocan.

Kreatywnie i dobra zabawa

Cała trójka opracowała scenariusz teledysku. Do udziału w nim zaprosili swoich znajomych z rzeszowskich liceów. W sumie na planie wystąpiło 19 osób. Sceny kręcono 25 czerwca na obiektach Stadionu Miejskiego przy ulicy Hetmańskiej w Rzeszowie. Jakub Pondel wcielił się w rolę Pitbulla, Katarzyna Kocan zagrała Jennifer Lopez, a Bartosz Czyrek ubrał mundur policjanta. Ten akurat element to pomysł licealistów, bo w oryginalnym teledysku policjanta nie ma.

– Chcieliśmy, żeby teledysk nie był dokładnym odwzorowaniem oryginału. Wiele elementów jest wyolbrzymionych i przerysowanych. Piosenka grana non stop może się niektórym przejeść, dlatego pojawia się policjant, próbujący zakłócić zabawę, ale nie jest w stanie poskromić mundialowych emocji – śmieje się Jakub.

„Policjant” na teledysku każe się „zamknąć” rozśpiewanym fanom piłki nożnej, a potem „aresztuje” Pitbulla i Jennifer Lopez. To nie przeszkadza pozostałym osobom w kontynuowaniu dobrej zabawy. – Chcieliśmy zrobić coś kreatywnego, a przy tym niesamowicie się bawić – tłumaczy Jakub.

Przygotowania trwały 2 tygodnie

Kilka dni przed kręceniem teledysku pomysłodawcy rzeszowskiej wersji „We Are One (Ole Ola)” współpracowali z krakowskim Kabaretem Pod Wyrwigroszem. Brali udział nagrywaniu kabaretowego teledysku wakacyjnego. – Wróciliśmy do Rzeszowa z większym doświadczeniem i porządną dawką pomysłów – mówi Jakub.

– Na początku nie myślałam, że z tego coś wyjdzie – wspomina Katarzyna.  – Może to się wydawać łatwe. Kilkanaście ludzi i tylko 3 czy 4 minuty. Ale przygotowywaliśmy się do tego ponad 2 tygodnie. Przekonanie takiej ilości ludzi to nie lada wyzwanie, ale oferowaliśmy dobrą zabawę i niezapomniane wrażenia, więc dużo osób zgodziło się – mówi Katarzyna.

Do kręcenia teledysku użyto dwóch lustrzanek oraz kamery GoPro. – Nasi znajomi, którzy, tak jak my, chcą swój wolny czas spędzić w produktywny sposób. Wszyscy się znali, więc prace na planie były już tylko przyjemnością. Duża część osób nie zdaje sobie sprawy, jak pracochłonne są zdjęcia do nawet tak krótkiego filmiku. Zbliżające się wakacje, wydarzenia związane z rzeszowskim Wschodem Kultury i niepewna pogoda spowodowały napięty termin zdjęć – wspomina Jakub Pondel.

Szczęściu trzeba pomóc 

Twierdzi, że bez zgody administracji Stadionu Miejskiego nie udałoby im się uzyskać tak dobrego piłkarskiego efektu.

– Mimo bardzo okrojonego budżetu, udało nam się zorganizować baner z flagami, kolorowe ciuchy, chusty, instrumenty muzyczne. Jedna koleżanka robiła makijaż i rysowała flagi na twarzach, inna pożyczyła chusty. Żadna osoba, która wystąpiła w teledysku, tego się nie wstydziła. Wszystko wygląda bardzo naturalnie. Jestem z wszystkich bardzo zadowolona, bo nie każdemu chciałoby się stać kilka godzin w upale, a nie słyszałam żeby ktoś narzekał – mówi Katarzyna.

Opinie na temat teledysku, które dotarły do uczestników teledysku, są pozytywne. Znajomi wróżą im karierę.

– Traktujemy to z dystansem, bo dla nas liczy się teraz przede wszystkim dobra zabawa i nabywanie doświadczenia. Nakręcenie tego teledysku to też apel do młodych ludzi, że czasem warto wstać sprzed komputera czy telewizora i zrobić coś kreatywnego. Wiadomo, jedni zapewne uważają, że to, co robimy jest żałosne, że może próbujemy się „wylansować”. My tylko usiłujemy coś robić, by potem móc spełniać marzenia. Nic samo się nie zrobi, trzeba dopomóc szczęściu – uważa Katarzyna Kocan.

– Tworzenie filmów daje nam ogromną przyjemność, więc na pewno niedługo powstanie jakaś nowa produkcja – zapowiada Jakub Pondel.

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama