Zdjęcie: Waldemar Szumny / Archiwum

Rzeszowska oświata była głównym tematem sesji Rady Miasta Rzeszowa, podczas której pojawiły się liczne wątpliwości ze strony rządzących naszym miastem. Jaki ma być cel tych narzekań?

Omawiając projekt uchwały dostosowujący sieć rzeszowskich szkół do nowego ustroju szkolnego rządzący Rzeszowem formułowali wiele przedziwnych i przeróżnych wątpliwości. Stosowane przez nich słownictwo i porównania mogły niekiedy zaskakiwać, co pozwala postawić pytanie o cel i sens używanych zwrotów. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że używana przez sprawujących władze retoryka służy czemuś konkretnemu.

Jaki może być cel rządzących, gdy debatując o rzeszowskich szkołach mówią o ofiarach, o braku miejsc pracy, o niechwaleniu zbyt wcześnie przyjętych rozwiązań?

Mylenie założeń reformy edukacji może nawet sugerować pewne braki w ich wiedzy na ten temat, może wskazywać na nieprzygotowanie do czekających nas zmian, a być może na nieporadzenie sobie z wyzwaniami reformy. Wtedy łatwo zwalić winę na innych za popełnione błędy, za wprowadzenie elementów chaosu, za powstanie bałaganu – bo rząd stworzył dobrze przygotowane ramy reformy, a to od samorządów będzie zależeć jej wykonanie i powodzenie. W tym również kompleksowe przygotowanie się do reformy, mając na myśli także prawidłowe przedłożenie projektów uchwał i przemyślane zagospodarowanie aktualnej bazy dydaktycznej.

Oby tylko na siłę nie próbowano zasłaniać własnej nieporadności, bo ucierpieć na tym mogą jedynie najmłodsi. Trzeba mieć nadzieję, że dobrze zostało odrobione zadanie domowe, wszak czasu było dosyć.

Reklama