Zapali się dopiero wtedy, gdy ktoś przejdzie lub przejedzie. Zamontowanie oświetlenia radarowego na Lisiej Górze proponują rzeszowscy rowerzyści. Ratusz twierdzi, że to nie ma sensu.
Miasto w najbliższych dniach ogłosi przetarg na przebudowę ścieżki rowerowej od Lisiej Góry do ul. Jarowej. Obecnie ma ona szerokość trzech metrów. Miasto planuje poszerzyć ją o drugie tyle. Po obu stronach nowej ścieżki mają się znaleźć ławki i latarnie. W budżecie miasta na ten cel zapisano 2,3 mln zł.
Daniel Kunysz, miejski radny Rozwoju Rzeszowa i jednocześnie szef Stowarzyszenia Rowery.Rzeszow.pl, zwrócił uwagę, że przy tej okazji warto byłoby pomyśleć, aby w tym miejscu zainstalować oświetlenie radarowe. Takie rozwiązanie widzi także w okolicach Żwirowni.
Oświetlenie radarowe zapala się tylko w momencie przejazdu rowerzysty lub przejścia pieszego i gaśnie zaraz za nim. – Takie rozwiązanie zastosowano np. w Krakowie. Co prawda tam się nie sprawdziło, bo zamontowano je w ścisłym centrum i świeciło się praktycznie cały czas z uwagi na duży ruch, ale w miejscach takich, jak Lisa Góra jest to zasadne. Tam ruch odbywa się głównie w weekendy – twierdzi Daniel Kunysz.
Kunysz wskazuje także na to, że zamontowanie oświetlenia radarowego to też okazja do oszczędności. – Przypuszczam, że zamontowanie takiego oświetlenia mogłoby się nawet zwróć. Jeśli weźmiemy też pod uwagę podwyżki prądu, to tym bardziej zasadne jest, by światło świeciło się wtedy, kiedy potrzeba – twierdzi Kunysz.
Podpowiada także, że oświetlenie radarowe nie musiałoby całkowicie gasnąć. Mogłoby np. świecić z mocną 30 proc., a w momencie, gdy ktoś przechodzi lub przejeżdża rozpalałoby się do pełnej mocy.
Miasto taki pomysł komentuje krótko: – Tam tyle osób chodzi, że taki typ oświetlenia nie miałby większego sensu. To się po prostu mija z celem – twierdzi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
(jg)
redakcja@rzeszow-news.pl