Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Pielęgniarki i położne protestują przez złe warunki pracy i niskie płace. Twierdzą, że średnia wieku w ich zawodzie to 53 lata. – Wkrótce Polaków nie będzie miał kto leczyć – alarmują demonstrantki. 

 

7 czerwca na ulice całego kraju wyszły pielęgniarki i położne. Są zniechęcone złymi warunkami pracy i niskimi płacami. Nie podoba im się również tzw. ustawa Niedzielskiego o sposobie ustalania minimalnego wynagrodzenia zasadniczego położnych i pielęgniarek. Demonstrantki twierdzą, że nie gwarantuje ona stabilnego wzrostu płac. 

– Zostałyśmy przez rząd podzielone na trzy grupy. Ostatnia z nich, w której znajdują się osoby z 30- i 40-letnim stażem, nie otrzyma ani grosza podwyżki. A tam płace sięgają zaledwie 3200 zł brutto – ubolewały przedstawicielki wspomnianych grup zawodowych.

Podwyżki z tzw. ustawy Niedzielskiego mają dotyczyć głównie pielęgniarek i położnych z wyższym wykształceniem i specjalizacją, jest ich aktualnie ok. 11 tysięcy. 

280 szpitali do zamknięcia

W Rzeszowie demonstrantki zebrały się przed pomnikiem Czynu Rewolucyjnego o godz. 10:00. Przez dwie godziny spacerowały rondem Dmowskiego, nie łamiąc jednak przepisów i nie tamując ruchu. Nad manifestem czuwała policja. 

– Zawody pielęgniarki i położnej są deficytowe na rynku pracy. Z tendencją do pogłębiania się zapaści. Obecnie średnia wieku pielęgniarek wynosi 53 lata, a położnych 51 lat – alarmowały demonstrantki. 

Ostrzegały też, że absolwentki szkół pielęgniarskich i położniczych coraz częściej wyjeżdżają do pracy na Zachód, gdzie zarobki znacznie przewyższają te w Polsce. 

– Pracowałam w szpitalu w Hiszpanii. Jeszcze 16 lat temu płace wynosiły tam między 2,5-3 tys. euro – mówiła nam jedna z pielęgniarek. – Jesteśmy w Unii Europejskiej, mamy europejskie ceny i standardy, miejmy też europejskie płace. Obecnie jesteśmy opłacane najgorzej w Europie – dodawała. 

W czasie protestu demonstrantki przywoływały niepokojące statystyki. Wynika z nich, że aż 1/4 wszystkich zatrudnionych w polskich szpitalach pielęgniarek i położnych to osoby powyżej 61 lat. – Ich odejście spowoduje zmniejszenie dostępności do świadczeń zdrowotnych, a może i zamknięcie nawet 280 szpitali w Polsce – biły na alarm protestujące kobiety. 

„Rząd nas ignoruje”

Pielęgniarki i położne żądają poprawy warunków pracy i wyższych płac – te od 1 lipca 2021 miałyby wynosić minimum równowartość przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej na dany rok. W 2020 roku wyniosło ono 5167,47 zł brutto. 

– Dzięki temu nowe osoby chętniej podejmowałyby tę trudną pracę. Pracę, która w naszym kraju nie jest szanowana. Jesteśmy odpowiedzialne za życie ludzkie, nieustannie straszy się nas prokuratorem. Tak się nie da – załamywała ręce Ewelina Machnica, przewodnicząca Zakładowej Organizacji Związkowej przy KSW nr 1 w Rzeszowie, od 15 lat w zawodzie.

Podkreślała, że ona i jej koleżanki są przez rząd Prawa i Sprawiedliwości ignorowane. – Żadnych negocjacji nikt z nami nie prowadzi. Wyszłyśmy na ulice, ponieważ chcemy, aby zaczęto nas w końcu traktować poważnie. Inaczej pokolenie, które właśnie dorasta, zostanie bez opieki – uprzedzała. 

Politycy na pomoc pielęgniarkom i położnym

W szeregach demonstrujących znalazł się poseł Lewicy Wiesław Buż i kandydat na prezydenta Rzeszowa Konrad Fijołek. W pobliżu był również poseł Konfederacji Grzegorz Braun, także kandydat w wyborach na prezydenta Rzeszowa.

Spośród kandydujących na proteście zabrakło wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła i wojewody podkarpackiej Ewy Leniart. Do tej ostatniej zresztą – jako przedstawicielki rządu PiS w regionie – pielęgniarki i położne kierowały swoje żądania.

(cm)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama