Zdjęcie: Maciej Brzana / Rzeszów News

– Tak się nie zachęci mieszkańców, by z samochodów przesiadali się do autobusów – uważają rzeszowscy radni PiS. Ratusz: – Podwyżki są konieczne.

We wtorek (14 grudnia), jak już wcześniej informowaliśmy, radni mają zdecydować o podwyżkach cen biletów miejskiej komunikacji, opłat parkingowych oraz żłobków.

Najwięcej kontrowersji budzą podwyżki za korzystanie z autobusów – cena podstawowego biletu ma wzrosnąć z 3,6 do 4 zł. Do 4 zł ma też wzrosnąć opłata za pierwszą godzinę parkowania w centrum Rzeszowa. Obecnie wynosi ona 2,5 zł. To wzrost aż o 60 procent.

Ratusz tłumaczy, że wzrost opłat związanych z miejskich transportem wymuszają rosnące ceny paliwa w całej Polsce. Rzeszowowi nie pomaga też rządowy „Polski Ład”, na którym miasto straci rocznie 110 mln zł, a nie jak wcześniej sądzono ok. 90 mln zł. 

Na zmianach podatkowych wprowadzanych centralnie Rzeszów traci już od trzech lat. Tylko w tym roku w kasie miasta zabraknie 30 mln zł, w 2020 roku zabrakło jeszcze więcej, bo aż 90 mln zł, w 2019 roku było to 10 mln zł. 

Niech Wiedeń będzie wzorem

Podwyżki za miejskie usługi niepokoją mieszkańców Rzeszowa – twierdzi PiS. Nawet nie same podwyżki, ale ich skala. Marcin Fijołek, szef klubu PiS, mówi, że już w 2019 r. namawiali ratusz, by opracował atrakcyjny system zachęt korzystania z autobusów. 

Jeden z postulatów dotyczył wprowadzenia biletu 365 za 365 zł, aby jeden dzień jazdy autobusami kosztował złotówkę. Wzorem – według miejskich radnych PiS – ma być stolica Austrii – Wiedeń, gdzie całoroczny bilet kosztuje 365 euro i doskonale się sprawdza.

– W 2-milionowym Wiedniu rocznie sprzedaje się ponad 800 tysięcy biletów całorocznych. Gdyby te proporcje przełożyć na Rzeszów, to zyski z biletów wyniosłyby ok. 30 mln zł, a nie ok. 21-22 mln zł jak to jest teraz – porównuje Marcin Fijołek.

– We Wiedniu czas pandemii nie powstrzymał mieszkańców od kupowania biletu 365. Od kiedy Wiedeń taki bilet wprowadził, to w mieście jest mniej samochodów, a mieszkańców tam przybywa – zwraca uwagę radny Waldemar Szumny. 

Podwyżki są za wysokie 

Ale PiS nie mówi tylko o bilecie 365, ale również o konieczności ujednolicenia rozkładów jazdy komunikacji aglomeracyjnej, tworzeniu centrów przesiadkowych. Opozycyjni radni mówią, że Rzeszów do zmian w komunikacji zabiera się od niewłaściwej strony. 

– Przy wzroście cen biletów trudno oczekiwać, że mieszkańcy będą przesiadać się do autobusów – ocenia radny Fijołek. Do władz miast apeluje, by wykazały się odwagą w podejmowaniu decyzji o kompleksowym rozwiązaniu problemów miejskiego transportu.

PiS uważa, że bilet 365 może być realną zachętą do tego, by mieszkańcy Rzeszowa z aut przesiadali się do autobusów. Dzisiaj za roczny bilet, po podwyżkach, trzeba będzie zapłacić ponad 1000 zł. Taki będzie koszt zakupów dwóch biletów 180-dniowych. 

PiS postuluje też skracanie tras autobusów, wprowadzanie biletów czasowych, by w jak największym stopniu uatrakcyjnić ofertę miejskiej komunikacji. – Podwyżki cen biletów będą miały efekt odwrotny. Podwyżka jest zdecydowanie za wysoka – uważa Fijołek. 

Puste obietnice i slogany

I w poniedziałek zapowiedział, że na wtorkowej sesji radni PiS będą głosowali przeciwko tak dużemu wzrostowi cen za miejską komunikację i opłat parkingowych. Opozycja podnosi, że w wielu miastach w Polsce już lepiej planuje się transport, za wzór podają Katowice. 

– Wystąpimy z inicjatywą, by jedna z sesji rady miasta w najbliższym czasie była w całości poświęcona komunikacji – zapowiada radny Szumny.

PiS boli jeszcze coś innego – że o podwyżkach dowiedzieli się dopiero z programu sesji. – A prezydent Konrad Fijołek obiecywał, że o najważniejsze sprawy miasta będzie pytał mieszkańców – przypomina radny Jerzy Jęczmienionka. – Puste obietnice i slogany – ocenia.

Opozycja liczy na to, że podczas wtorkowej sesji uchwały o podwyżkach nie zostaną przegłosowane, trafią do poszczególnych komisji i na jej posiedzeniach – z udziałem zaproszonych mieszkańców – te sprawy zostaną wcześniej szczegółowo przedyskutowane. 

– Zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym – tak radny Jęczmienionka mówi o trybie propozycji podwyżkowych miejskich usług. – Materiały na sesję dostaliśmy po terminie – dorzuca kolejne uwagi Jęczmienionka. 

Jeden autobus do lamusa

Ratusz przekonuje, że podwyżki są konieczne. Urzędnicy wolą jednak używać zwrotu „korekta cen”. Bo jak argumentują, to co we wtorek ma być przegłosowane, będzie wstępem do większych zmian w komunikacji.

– Fachowcy zalecają, by cena pojedynczego biletu była niższa od pierwszej godziny opłaty parkingowej. My na razie zrównujemy te ceny – mówi Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa, sugerując, że opłata za godzinę parkowania może jeszcze skoczyć.

Wyższe opłaty parkingowe mają zniechęcić mieszkańców do wjeżdżania do ścisłego centrum miasta samochodami. – Tak się dzieje w wielu europejskich miastach – słyszymy w ratuszu. Słyszymy też, że miasto planuje tworzenie stref przesiadkowych, zmiany tras.

– Ludzie będą musieli się przyzwyczajać, że na miejsce nie dojadą jednym autobusem, tylko będą się przesiadać – mówi Artur Gernand. Nowy bilet 40-minutowy ma być też testem, czy mieszkańcy z przesiadek będą częściej korzystać. 

Status quo, tylko drożej

Termin wprowadzenia tych zmian (mowa jest też o nowych rodzajach biletów) jest nieznany, ale ratusz obiecuje, że poprzedzą je konsultacje społeczne. Przy okazji rozwiewa obawy, że bilet 40-minutowy może być niewystarczający do pokonania wybranej trasy.

– Na tym bilecie będzie można jechać jednym autobusem, nawet gdy podróż potrwa godzinę. Ograniczenie czasowe dotyczy przesiadania się – dowiadujemy się w Urzędzie Miasta Rzeszowa. PiS uważa, że miasto do tych zmian zabiera się, jak pies do jeża. 

– Za wolno. Mają być podniesione ceny biletów do 4 zł, do 4 złotych wzrośnie też stawka za godzinę parkowania. Mamy status quo, tylko drożej – komentuje Marcin Fijołek. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama