„Piątka” wypadła z rozkładu jazdy 19 grudnia. Mieszkańcy Matysówki protestują, spotka się z nimi prezydent Rzeszowa. Czy to coś da?
– Decyzja należy do prezydenta – mówi Beata Żmuda, przewodnicząca Rady Osiedla Matysówka. Tyle właśnie usłyszała we wtorek (20 grudnia) od Anny Kowalskiej, dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego. Kowalska w południe była w ratuszu, rozmawiała z prezydentem Rzeszowa Konradem Fijołkiem.
Bo gdy mieszkańcy Matysówki dowiedzieli się o likwidacji linii nr 5 zaczęli protestować. Zebrali 250 podpisów pod petycją w sprawie przywrócenia „piątki”, dokument złożyli w poniedziałek (19 grudnia), w kancelarii prezydenta.
Brakuje pieniędzy
„Piątki” nie ma w rozkładzie jazdy od minionego poniedziałku. ZTM tłumaczył likwidację linii tym, że na nieco ponad 5-kilometrowym odcinku Trembeckiego – Powstańców Warszawy, pokrywa się z linią nr 12. – To absurd – komentowali mieszkańcy.
Ale we wtorek, przewodnicząca Rady Osiedla usłyszała od dyrektor Kowalskiej nieco więcej. – Że brakuje pieniędzy, nie ma na milion kilometrowozów – mówi Beata Żmuda.
Będzie spotkanie z prezydentem
Po południu, Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa poinformował, że prezydent Konrad Fijołek spotka się z mieszkańcami Matysówki. – Chce porozmawiać, poznać ich argumenty i omówić szczegóły.
Termin nie został jeszcze ustalony, mieszkańcy spodziewają się, że spotkanie odbędzie się najwcześniej po świętach.
Zapytaliśmy o liczbę podróżnych, którzy do tej pory korzystali z linii nr 5. Nie są to szczegółowe dane dotyczące całej trasy, ale tylko krótkiego odcinka od Matysówki do ul. Łukasiewicza.
„Piątka” miała 34 kursy dziennie. Na pierwszym przystanku, czyli w Matysówce, wsiadało ok. 325 osób. Na Łukasiewicza wysiadało ok. 75, reszta jechała dalej. – To pokazuje, że nie należała do najbardziej obciążonych linii w mieście – mówi Artur Gernand.
Mieszkańcy Matysówki uważają inaczej, chcą ratować linię nr 5.
(la)
redakcja@rzeszow-news.pl